Krótka historia pewnej przedmowy ku przestrodze humanistów spisana

Wydać by się mogło, że autor podejmujący się w dzisiejszych czasach napisania wstępu lub przedmowy do dawnej powieści nie musi ukrywać żadnych faktów, nie musi obawiać się, że ktoś je zakwestionuje (mimo ich zgodności z historyczna prawdą), bo są, na przykład "nie po linii" i godzą, w bliżej nieokreślony "interes ojczyzny".

Przekonana o tym, że instytucja cenzury już nie istnieje, i że nikt nie będzie manipulował moim tekstem, podjęłąm się napisania (całkiem niewinnej zresztą) przedmowy do pierwszej powieści Karola Miarki. A było to tak. Władze miasta Lędziny (miasteczko to graniczy z Tychami) postanowiły wznowić debiutanckie dziełko Karola Miarki (pierwodruk w prasie -1861; druk książkowy -1891) pod tytułem "Górka Klemensowa". Powieść ta, "oparta na podaniach ludu" i mówiąca o czasach "zaprowadzenia chrześcijaństwa na Śląsku", bezpośrednio związana jest z historią Lędzin, albowiem Klemensowa Górka, zwana popularnie Klimontkiem, znajduje się właśnie na terenach do tego miasta należących.

Władze Lędzin bardzo chciały, aby wznowiona powiastka zaopatrzona była w Przedmowę. Władze Lędzin bardzo chciały, aby w tej Przedmowie wszystko było n a r o d o w e, patriotyczne i bez skazy /historia Lędzin, działalność Karola Miarki, kształt samego dzieła/. Tymczasem fakty związane z życiem Miarki i sama powieść nie chciały być tak uładzone i jednoznaczne...

Karol Miarka urodził się w 1825 roku w Pielgrzymowicach - wiosce położonęj na pograniczu Górnego i Cieszyńskiego Sląska. Na tej ziemi się wychował i ta ziemia go ukształtowała. Najpierw uczył się pod okiem ojca - pielgrzymowickiego nauczyciela. Gdy skończył dziesięć lat, został przyjęty do szkoły powszechnej w Pszczynie. W 1839 roku rozpoczał naukę w gimnazjum w Pszczynie; musiał ją przerwać w. roku 1841 z powodu braku pieniędzy na pokrycie czesnego. Za radą ojca podjął naukę w seminarium nauczycielskim w Głogówku, które ukończył w 1846 z bardzo dobrymi wynikami.

We wszyskich tych szkołach (poza pielgrzymowickąl językiem wykładowym był język niemiecki, a celem edukacji - germanizacja młodzieży polskiej. Tak więc szkoła wychowała Miarkę na Niemca; wprawdzie w seminarium uczył się dodatkowo języka polskiego, nie miało to jednak wpływu na zmianę świadomości narodowej - czuł się już wtedy Niemcem.

Pierwsza posadę nauczyciela objął Miarka w Lędzinach i chociaż spędził tutaj zaledwie kilka miesięcy /od maja 1846 do stycznia 1847/, nabyte w tym czasie doświadczenia zadecydowały o jego późniejszej działalności narodowej, społecznej, publicystycznej. Tu dorastał do roli, jaką później odegrał na Śląsku. Poszukując kulturowych i historycznych korzeni Lędzin, młody nauczyciel zaczynał rozumieć, jak silnie związana jest miejscowa ludność ze słowiańską i polską tradycją. Odnajdywał ją w pieśniach, legendach, podaniach i gawędach ludowych, w dawnych kronikach i zapiskach. Przekonywał się też, że przeszłość zawarta w klechdach jest żywa tylko wtedy, gdy mówi się o niej w ojczystym języku.

Zrozumienie tych spraw uznać można za pierwszy krok na drodze do narodowego odrodzenia Miarki. Choć nastąpiło ono dopiero po wielu latach, jego źródeł należy szukać właśnie w doświadczeniach okresu lędzińskiego. Świadczy o tym pierwsza powieść Miarki "Górka Klemensowa".

Rękopis powieści, której pierwotny tytuł brzmiał "Lędzin.Powieść górnośląska, starodawna, historyczna", gotowy był w połowie 1861 roku. Oryginał pisarz przesłał Pawłowi Stalmachowi, redaktorowi pisma "Gwiazdka Cieszyńska". W porozumieniu z autorem Stalmach dokonał szczegółowej adiustacji tekstu powiastki, która w swej początkowej formie z wielu względów nie mogła się ukazać. Przede wszystkim język i styl dziełka były nie do przyjęcia - a z analizy zachowanego rękopisu wynika, że Miarka bardzo słabo znał jeszcze wtedy język polski; składnia i szyk zdań wskazują ną to, iż autor myślał właściwie po niemiecku i dopiero niemiecką frazę tłumaczył na polski. Stalmach usunął germanizmy, poprawił styl, wyrzucając niezręczności i prymitywne wyrażenia, częściowo zastąpił dialogi narracją ciągłą.

Gruntowniejsze zmiany dotyczyć musiały ideowej strony utworu; w postaci nadanej przez autora powieść była bowiem z ducha niemiecka! Dominował w niej /pisze o tym Stefan Smak w książce "Pisarstwo Karola Miarki"/ pogląd, zgodny z tendencją historiografii niemieckiej, że chrześcijaństwo do Polski wprowadzili Niemcy i pod wpływem tego zmieniły się stosunki społeczne w tym "pogańskim i barbarzyńskim" kraju /pogląd o okrutnych stosunkach niewolniczych w Polsce przejął autor ze szkoły niemieckiej/. W niekorzystnym świetle przedstawieni zostali władcy Polski. Stalmach zweryfikował pochodzącą z niemieckich źródeł fałszywa wiedzę o Polsce średniowiecznej, podkreślił polskość Śląska i jego przynależność do Polski.

Na wszystkie zmiany zaproponowane przez Stalmacha /a może i J.Chociszewskiego/ Karol Miarka chętnie się zgodził, świadom tego, że wiele jeszcze musi uczynić, by ostatecznie wyzwolić się z niemieckiego sposobu myślenia i poczuć się w pełni Polakiem /przyznawał się, że go "jeszcze często Niemiec bodzie"/.

Niesłychanie pracowicie przeredagowana /przerobiona? napisana na nowo/ "Górka Klemensowa" ostatecznie sprzeciwiała się poglądowi głoszonemu przez germanizatorów, że to Niemcy wprowadzili do Polski chrześcijaństwo i że od nich pochodzi kultura tych ziem. Koniec końców powieść okazała się z ducha polska!

No cóż, myślę, że to chwalebne, iż Miarka z Niemca o szowinistycznych poglądach przeistoczył się w Polaka - patriotę zaangażowanego w sprawy narodowe i społeczne, żyjącego problemami Polski i Polaków.

Władze Lędzin myślą, jednak inaczej: fakt to wstydliwy, który lepiej ukryć przed nieoświeconym czytelnikiem /bo po co komplikować "jasny" obraz przeszłości?/.

Nie do przyjęcia dla pomysłodawców wydania książki była też historia powstania samej powiastki która, zanim stała się antyniemiecka, była proniemiecka /i antypolska/; z problemem tym "uporali się" w jednym zdaniu: "Za zgodą autora Paweł Stalmach dokonał licznych poprawek językowych /pokreślenie w tekście moje!/ i w tej postaci powieść była drukowana/.../".

Tak więc moja "Przedmowa" /oparta o opracowania S.Smaka, A.Bara, Z.Hierowskiego, M.Motyki/ została przez lędzińskiego /z ramienia Władz?/ redaktora /utytułowanego: mgr Józef Kaleta - tak stoi w druku!!!/ odrzucona co zresztą wcale nie przeszkadzało nieznanym mi autorom innej /nie podpisanej/ "Przedmowy" włączyć do tejże sporych fragmentów mego tekstu...