WSPOMNIENIE O DOKTOR MARIANNIE CZUBALINIE

Wielkies nam uczynila pustki w domu naszym - w Uniwersytecie Slaskim - nasza Droga Marysiu!

Godzi sie tak rozpoczac pozegnanie Zmarlej Kolezanki Doktor Marianny z Otermanow Czubaliny, od prostej trawestacji pierwszego wiersza Trenu VIII Jej ulubionego poety Jana Kochanowskiego. Pamietamy, pamietaja Jej studenci, jak chetnie ilustrowala swoje wywody - przy wielu okazjach toku dydaktycznego - recytacjami Fraszek, Piesni, Trenow, fragmentow Odprawy poslow greckich. Urodzila sie w czasie nielaskawym - pierwszym roku wojny, 19 pazdziernika 1939 roku w Stawieszycach, w ziemi kieleckiej, powiecie pinczowskim. Szkole srednia, Liceum Ogolnoksztalcace ukonczyla w Bedzinie, a studia polonistyczne na Wydziale Filologii Polskiej Wyzszej Szkoly Pedagogicznej w Katowicach zwienczyla w roku 1960 tytulem magistra na podstawie pracy "Poezja rodzinna Waclawa Potockiego", pisanej pod kierunkiem prof. Jana Zaremby. Pod jego tez opieka obronila prace doktorska nt. : "Z badan nad rekopisami Waclawa Potockiego", juz w Uniwersytecie Slaskim w roku 1972. W pracy tej wykazala sie wlasciwa sobie sumiennoscia w zbieraniu materialow, dzieki czemu udalo Jej sie odnalezc szereg nieznanych dotad rekopismiennych wersji utworow tego wybitnego XVII-wiecznego poety. Odkrycia te pozwolily autorce w nowym swietle ukazac zagadnienia warsztatu poetyckiego i recepcji tworczosci Waclawa z Potoka.

Zrazu zatrudniona w Liceum Ogolnoksztalcacym im. J. Kawalca w Katowicach, w latach 1962-1968 pracowala w WSP w Katowicach, od roku 1968 w Katedrze Historii Literatury Polskiej US. Od roku 1973 w Zakladzie Historii Literatury Staropolskiej, Oswieceniowej i Romantycznej najpierw pod kierunkiem prof. Jana Zaremby, pozniej - prof. Zbigniewa Jerzego Nowaka, jako adiunkt, do ostatnich dni zas w Zakladzie Historii Literatury Baroku i Dawnej Ksiazki kierowanym przez prof. Renarde Ocieczek, jako starszy wykladowca. Byla znawczynia historii literatury polskiego baroku i folkloru staropolskiego, autorka i wspolautorka kilkudziesieciu prac i kilku ksiazek z tego zakresu, z najwiekszym dla nauki pozytkiem wspolpracowala z mezem, doktorem Dionizjuszem Czubala. I na tym polu razem szli przez zycie. Jej 35-letnia praca dydaktyczna i naukowa zaowocowala wypromowaniem wielu wdziecznie ja wspominajacych magistrow, siedmioma nagrodami JM Rektora US, Zlotym Krzyzem Zaslugi, Zlota Odznaka Zasluzonego dla rozwoju US.

Wielkies nam uczynila pustki w domu naszym - Kochana Marysiu! Bedziemy o Tobie zawsze pamietali, ale tez bedzie nam Ciebie ogromnie brakowalo. Bylas oaza spokoju, wzorem cierpliwosci, nigdy sie nie skarzylas, o nic nie prosilas, nie dostrzeglismy - nawet w obliczu nieuleczalnej choroby - oznak jakiegokolwiek zniecierpliwienia. Kiedy spotykalismy sie ostatnio po kolokwium habilitacyjnym Twego meza czy z okazji slubu Renaty i Janusza, w czasie tych "dni darowanych", doprawdy nie sadzilismy, ze sa to w istocie spotkania ostatnie, ostateczne. Zapamietamy na zawsze Twoj pelen dobroci usmiech, Twoj nieograniczony spokoj, powage i prostote, prawosc charakteru.

Od chwili otrzymania wiadomosci o Twym odejsciu przesladuje mnie ow fragment niesmiertelnego tekstu Exegi monumentum Horacego, w ktorego dziele tak zakochany byl Kochanowski: "dum Capitolium / scandet cum tacita virgine pontifex" - "pokad na stopnie Kapitolu z westalka cicha kaplan kroczy". "Cum tacita virgine pontifex" - jakze roznorodnie poeci nasi tlumacza to wyrazenie: "z biala westalka", "z milczaca westalka", "z cicha kaplanka"... Bylas, Droga Marysiu, cicha kaplanka akademickiego nauczania, zawsze zyczliwa bez granic dla studentow, szczerze im oddana, moze nawet nadopiekuncza. Byli Twoimi dziecmi. Cale swoje zycie poswiecilas nauczaniu. Nie zdazylas po tym trudzie odpoczac. Zawsze angazowalas sie w przedsiewziecia nieodplatne, spoleczne, co dzis - raczej niestety - traci anachronizmem.

Doktor Marianna Czubalina odeszla 19 kwietnia 1995 roku i wrocila na ziemie kielecka, spoczela na cmentarzu w Pelczyskach, w poblizu Swoich Stawieszyc. Czyz dla najblizszych, ojca, meza, przyjaciol - nie powinien byc pocieszeniem Tren XIX - Albo sen Jana Kochanowskiego: "Czas doktor kazdemu (... ) a ludzkie przygody /Ludzkie nos" - cichy gest renesansowego stoicyzmu, ktory przystoi w obliczu smierci, smierci tak przedwczesnej.

Autorzy: Marek Piechota