"Na co ruszać tuza, gdy można szóstką zabić"*

W "Forum Akademickim" nr 7-8 z lipca-sierpnia 1999 r. ukazał się artykuł pt. "Kto najlepszy? [Ranking polskich uniwersytetów], podpisany przez (ms). Pod tym skrótem ukrył się człowiek (typuję: mężczyzna, Warszawiak, no, może nie rodowity; Warszawiaczek? ), który już w pierwszym zdaniu wyznał gorącą miłość do Uniwersytetu Warszawskiego, a gdyby kiedykolwiek musiał tę swoją miłość zdradzić, to mógłby to zrobić najwyżej z Jagiellońskim. I już. Oczywistość takiego wyboru oparł na własnym rankingu: są tylko dwa uniwersytety godne słowa "najlepszy". Może dla (ms) w ogóle są tylko dwa uniwersytety w Polsce, reszta zaś to "twory" nie warte nawet wspomnienia? A tu prof. Jacek Jania, Prorektor Uniwersytetu Śląskiego, dokonał zestawienia według kategoryzacji jednostek KBN opartej na działalności statutowej, w którym wymienił aż 13 (t r z y n a ś c i e !) tego typu placówek. Nie dość, że UW znalazł się z a UJ, to - cytuję - : "Zaskakujące jest dopiero siódme miejsce Uniwersytetu Warszawskiego i to np. p o (podkr. moje, BN-R) uniwersytetach Gdańskim i Śląskim". Koniec cytatu. Gdyby mnie nie rozśmieszyły słowa (ms), to byłabym oburzona. Może nawet byłam oburzona... Dziennik Urzędowy MEN z 26 kwietnia 1999 r. w dodatku nr 1 poz. 12, umieścił wykaz nadanych stopni naukowych doktora za 1998 r. : UJ - 207, UŚ - 136, UW - 105. Wylał miód na moją duszę.

PS. Nikt nie musi mnie przekonywać, że nie w ilości jakość.

* O. Kolberg [w: ] Nowa Księga Przysłów Polskich, t. 3