ŻYCIORYSY NA MIARĘ (I część)

Przeczytałem zamieszczony przed miesiącem w "Gazecie" własny tekst (cóż, my grafomani potrafimy czerpać radość życia z drobiazgów), i naszły mnie niejakie wątpliwości, czy aby sprawiedliwie dobrałem proporcje dziegciu i miodu. Dyskretnie tylko przypomnę, że chodziło mi o dziwną zbieżność w doborze argumentów używanych przy atakach na inteligencję w latach 60, ze stosowanymi obecnie. Być może przyczyna moich wahań tkwi w celowo przeze mnie opuszczonym fragmencie wypowiedzi Jana Józefa Szczepańskiego, który to fragment pominąłem, bo nie pasował mi do koncepcji. Cóż my kompilatorzy ciężko pracujemy na oryginalność własnych poglądów. Teraz jednak powodowany wyrzutami sumienia, cytat ów przytoczę. Brzmi on następująco: "Z drugiej strony inteligencja jest jednak zanadto wyobcowana z problemów, którymi żyje lud. Dzisiaj, kiedy już mamy wolność zewnętrzną, ważne jest, jak tę wolność urządzić. A stara inteligencja z lat 70 i 80, często nie ma pojecia o przysłowiowej cenie żywca wieprzowego".

Czytelnikowi, który aspirując do miana inteligenta poczuł się zawstydzony swoją niewiedzą podpowiadam: Cena żywca wieprzowego wynosi obecnie (14. 02. 99) w skupie 3, 20 za 1 kg. Tę informację zawdzięczam oczywiście nie własnym wyjątkowym walorom intelektualnym (sic!), ale Andrzejowi Lepperowi, który swoim rokoszem na początku roku przyćmił bunt Chmielnickiego w interpretacji Hoffmana. Lepper nie musi bowiem jak Kozacy czekać aż zejdą śniegi, tylko rozpuszcza swoje zagony w czasie wolnym od wyjazdów zagranicznych i telewizyjnych wywiadów. Dzieje się tak co roku i co roku też czytam nowy jego życiorys. Nowy, bo poza niepodważalnymi faktami jak daty, osoby i miejsca, Lepper kształtuje go zgodnie z aktualną pozą, którą właśnie przybiera. Kreacja na dzisiaj to już nie Janosik, Jakub Szela, swój chłop z "rękami czarnymi od pługa", ale - i tu drżyjcie panowie profesorowie - kryptointeligent!

Chcecie dowodów? Proszę bardzo. Technikum w Sypniewie (o wcześniejszej edukacji w Koralewie i Złotowie już nie wspominam) skończył? Skończył. Ministrantem był? Był. Amfiteatr w Kusicach wybudował? Wybudował. PZPR go zawiodła? Zawiodła. W wyborach prezydenckich (no, to argument nie jest) startował? Startował. Dezodorantu "Manager" używa? Używa. O prezentowanych przez siebie wartościach mówi skromnie (cytaty pochodzą z wywiadu udzielonego J. Kurskiemu, Gazeta Wyborcza 6-7. 02. 99): "To powiązanie i wrodzonego talentu, wrodzonej inteligencji, bystrości umysłu i wiedzy, którą mam na temat socjotechniki, na temat psychologii. Ja bardzo dokładnie przestudiowałem sobie książkę Le Bona "Psychologia tłumu". No opracowania Goebbelsa również - nie boję się tego powiedzieć... " Inteligencjo polska! Teraz by zasłużyć na swój społeczny status quo ante nie wystarczy znajomość aktualnej ceny żywca wieprzowego. Poprzeczka została podniesiona - łapać się za Le Bona.

Nie łudźcie się wielbiciele Barthesa, Foucaulta czy Derridy... Ani wy, zasypiający z "Ulissesem" do poduszki i cytujący na wyrywki "Czarodziejską górę". Pozbądźcie się nadziei cmokierzy śliniący się na widok dzieł Kandinsky`ego, Klee czy Miró. A nawet wy maniacy od Jarmuscha, Almodovara i braci Coen... Jesteście już epigonami. Na waszych oczach rodzi się nowa jakość - Lepper uwierzył w swój nowy życiorys!

"Dziś dużo by niektórzy dali, modły by odprawiali, żebym tylko powiedział: Koniec wracam na swoje, rozrzucać gnój w Zieleniowie. Niedoczekanie! Niedoczekanie!"

Ja czekać nie mogłem, i w okresie gdy czujki chłopców Lepperowców obstawiły już rogatki musiałem akurat wyjechać do Niemiec. Omijając swawolące, zbrojne kupy chłopskie, niczym Zagłoba i Helena z Rozłogów do Baru, tak i mnie udało się dotrzeć bezpiecznie na miejsce. Wprawdzie mój niemiecki Bar okazał się zwykłym barem, za to poznałem w nim człowieka o imieniu Luis - weterana naszej ostatniej z lat 80 emigracyjnej fali.

Jezy Parzniewski Bar wzięty! Autor podczas wypełniania
ciężkich obowiązków reporterskich


(Dokończenie za miesiąc)