Klasyk poezji Europy Środkowej

Doktorat honoris causa Uniwersytetu Śląskiego dla Tadeusza Różewicza

zaproszenie
Klasyk poezji Europy Środkowej

Doktorat honoris causa Uniwersytetu Śląskiego
dla Tadeusza Różewicza

22 stycznia 1999 roku godność doktora honoris causa naszej Uczelni otrzyma Tadeusz Różewicz.
Specjalnie dla Czytelników Gazety Uniwersyteckiej przygotowaliśmy specjalną wkładkę
(z miejscem na autograf)

Tadeusz Różewicz

TWARZE RÓŻEWICZA

Tadeusz Różewicz jest dzisiaj bodaj najczęściej i najchętniej tłumaczonym na języki obce autorem polskim. Jego wiersze publikują najpoważniejsze zagraniczne pisma literackie, ukazują się one w niemal wszystkich antologiach powojennej poezji polskiej, są wydawane wreszcie w osobnych zbiorach. Z wydań prozy i sztuk dramatycznych, te drugie od samego początku cieszą się zasłużonym szacunkiem środowiska teatralnego, ogłaszane są też w osobnych wydaniach.
Rekordy popularności bije jednak Różewicz-poeta. Od blisko półwiecza jest reprezentowany ponad półsetką tomików wierszy w ponad dwudziestu językach, m. in. angielskim, niemieckim, francuskim, włoskim, rosyjskim, czeskim, słowackim, serbo-chorwackim, słoweńskim, greckim, macedońskim, gruzińskim, holenderskim, węgierskim, szwedzkim, fińskim, duńskim, estońskim, łotewskim, ormiańskim, bułgarskim, chińskim. Różewicza tłumaczą zarówno profesjonaliści, jak też osoby, które z językiem polskim mają kontakt raczej sporadyczny. I jedni, i drudzy działają w dobrej wierze - pragną zapoznać czytelnika swojego kraju z twórczością jednego z najwybitniejszych współczesnych poetów polskich, klasyka poezji Europy środkowej, jednego z najbardziej znaczących rewelatorów poezji światowej XX wieku.
Niepokój Zapewne wszystkie te próby przekładu doczekają się kiedyś opisu syntetycznego, lektura "Różewicza obcojęzycznego" jest bowiem bardzo intrygująca. Ujawnia to, co intelektualnie najciekawsze - wpływ autora Niepokoju na poezję innego języka, jego obecność w świadomości estetycznej pisarzy i czytelników obcego kraju, a także żywotność artystyczno-światopoglądowych wyborów Różewicza w odmiennym od polskiego kręgu kulturowym.
W tym szkicu nie będzie wprawdzie o tym mowy, lecz warto zdawać sobie sprawę z faktu, o którym wspomniałem. Wizerunek twórczości Tadeusza Różewicza zmienia się bowiem w zależności od tego, jakie do niej przykładamy miary. Jedno warto może zasygnalizować: Różewicz "po polsku" wywołuje inne namiętności niż Różewicz - na przykład - "po rosyjsku", "po angielsku" czy "po niemiecku". Jego poezja - dajmy to uproszczenie - jest dla Polaków naturalną kontynuacją awangardowej liryki międzywojennej (linii Przybosia), dla czytelników obcych natomiast czymś zgoła odmiennym. Niemców - jak Karla Dedeciusa - może w niej pociągać chłodny, rzeczowy ton i silne zwrócenie uwagi na konkret, Rosjan - zerwanie z melodyjnością wiersza, Anglików - analityczny, racjonalny obraz świata. To w planie mowy poetyckiej. Oczywiście, wszystkich czytelników będzie intrygowała Różewiczowska pasja rozliczeń z II wojną światową. Różnie ją będą tłumaczyć, ale też różne były doświadczenia tych krajów w tamtym czasie. Na prawach przypisu dopowiem, że "Różewicz wojenny" stał się w ostatnich latach autorem szczególnie uważnie czytanym w krajach byłej Jugosławii. Aktualność jego poezji (jest w tym jakieś fatum historii) wyraziła się poprzez powtórkę losów: nowe obozy koncentracyjne, czystki etniczne, narastanie świadomości kombatanckiej - to właśnie stary i nowy czytelnik poezji Różewicza odnajdywał wokół siebie. Poezja o historii sprzed półwiecza okazała się nagle życiem prawdziwym.
Ale i o tym nie będzie mowy w tym szkicu. Będzie o "polskim Różewiczu", poecie, który zadebiutował książką konspiracyjną pięćdziesiąt pięć lat temu, a od lat pięćdziesięciu dwóch lat jest niekwestionowanym autorytetem polskiej literatury. Różewiczu, który wciąż wymyka się standardowym etykietom krytycznym, który - choć "klasyczny" - nie pragnie swojego "uklasycznienia". Różewiczu - poszukującym, wiecznie młodym poetycko i stanowczo broniącym swojej niezależności pisarskiej. Różewiczu - filozofie poezji i Różewiczu - świadku epoki, która jest również naszą rzeczywistością. Różewiczu, bez którego nie byłoby równiej najnowszej polskiej poezji.

NIHILISTA I ANTYPOETA

Przylgnęło do niego wiele etykiet, żadna inna wszakże nie jest z nim tak trwale zespolona, jak ta właśnie: "nihilista", czy - w innej postaci i odmiennym znaczeniu - "antypoeta". Ale być nihilistą i antypoetą, to zajmowac dwie różne postawy. Nie muszą się one na siebie nakładać, choć mogą wzajemnie się dopełniać czy dopowiadać.
Nihilista podważa ustalone przez tradycję wartości, neguje ich hierarchię lub zgoła zaprzecza ich sile moralnej. Odmawiając racji prawom i przyjętym zwyczajom - sytuuje się ponad nimi. Nie wbrew nim, lecz ponad nimi. Gdyby formułował swój system wbrew wartościom, byłby tylko buntownikiem w obrębie istniejącego porządku aksjologicznego. Ustawiając się ponad tym porządkiem - podważa u podstaw jego normatywny charakter.
Tadeusz Różewicz W myśl takiej wykładni nihilizmu, Różewicz nihilistą nie jest. Jeśli nihilizmem nazwać utratę wiary w wartości, wówczas trzeba powiedzieć, iż autor Niepokoju (wedle Janusza Sławińskiego: twórca powojennego nurtu "poetyckiej moralistyki") takiej wiary nie utracił nigdy. On jedynie ukazał, jak w zmiennych sytuacjach społecznych i historycznych niszczono wartości, ustawiano się ponad nimi - i jak objawiały się one w takich przypadkach ze zdwojoną mocą. Poezja Różewicza występuje przeciwko nihilizmowi, jest buntem wobec świata, który zapomniał o swoich wartościach podstawowych. Jeśli nazwać taką postawę "immoralizmem", to tylko wtedy, gdy ma się na uwadze brak wartości moralnych w naszych czasach, ów "brak" (kategoria hermeneutyczna), który doprowadził do II wojny światowej i wtedy święcił swoje największe triumfy. Pisał o tym poeta w wierszach Lament i Ocalony, w tym drugim zwłaszcza pokazując, jak totalnemu zniszczeniu uległa wizja świata wartości chrześcijańskich i jak na gruzach tego świata trzeba stworzyć nowy kodeks wartości moralnych.
Są to wiersze o indyferentyzmie aksjologicznym połowy naszego wieku. Aby go ukazać (a dla Różewicza "punktem zero" nowoczesnej historii są lata II wojny światowej i okupacji), poeta musiał przeciwstawić się dotychczasowym mitologiom poetyckim. Musiał zburzyć stary model wiersza, aby na tej ruinie stworzyć wiersz nowy. Wiele tutaj nauczył się od swojego duchowego mistrza, Juliana Przybosia ("A któż jest wrogiem awangardy? Sztuka stara" - pisał autor Sensu poetyckiego), lecz u podstaw swojej koncepcji artystycznej położył co innego. Nie troskę o nowoczesny kształt poezji, lecz bunt wobec poezji, która - zapominając o doświadczeniach swojego czasu - ucieka w przestrzenie mitologiczne, przestrzenie rozmaitych ułud estetycznych. Bliski takiej postawy był może Leopold Staff, którego autor Niepokoju darzył szczególnym szacunkiem, i który w swoich powojennych wierszach - po kilkudziesięciu latach doświadczeń - doszedł do mniej wyrazistej wprawdzie, lecz podobnej świadomości.

POEZJA PO OŚWIĘCIMIU


Różewicz napisał: "Taniec poezji zakończył swój żywot w okresie drugiej wojny światowej w obozach koncentracyjnych, stworzonych przez systemy totalitarne". "Taniec poezji", "druga wojna światowa", "obozy koncentracyjne" - to dla poety bardzo ważne znaki identyfikacyjne. Theodor Adorno, filozof ze szkoły frankfurckiej, ogłosił, że po doświadczeniach Oświęcimia żadna sztuka nie może istnieć w swoim dawnym kształcie. Żadnej recepty nie dawał, bo dać nie mógł. Ten - jak go określił Leszek Kołakowski - filozof "rozpaczliwej bezradności", poszukując rzeczy pewnych, widział tylko znoszące się bieguny rzeczy. Wolność, prawda (więc pewnie i sztuka) istnieje tylko między biegunami dialektycznie się znoszącymi. Różewicz jest i nie jest "adornistą". Do tego samego wniosku doszedł własną drogą. Od samego początku rozumiał, że - jak to napisał później w wierszu Widziałem cudowne monstrum - zadaniem poety powojennego jest "stworzyć poezję po Oświęcimiu". Poezję inną niż dawna, taką, która ukaże również swoje zaprzeczenie, czyli - po prostu - to, co jest w niej równocześnie: "poetyckie" i "antypoetyckie" (w tradycyjnym rozumieniu tych terminów).
Co jest ostoją naszej świadomości? Mowa prosta. Budując wiersz nowy, Różewicz zakorzenia go więc w mowie prostej, w dostępnym naszemu poznaniu konkrecie. Wiersz, jeśli ma mierzyć się z doświadczeniami nieludzkiego czasu (być świadectwem i dokumentem) i ma wierszem pozostać (być tworem estetycznym), musi odtąd żyć na koszt swojej energii wewnętrznej. Czytelnik nie może być łudzony maskami dawnej poezji, nie wolno go zapraszać do beztroskiego tańca (tak pisał poeta w wierszu Drzewo), ponieważ nie da się porównać doświadczeń starego i nowego świata. Poezja, która fałszuje obraz świata własnego, występuje także przeciwko odbiorcy. Jakaż zatem powinność spoczywa na poecie "po Oświęcimiu"? Odpowiedzi na to pytanie udzielił Tadeusz Różewicz w wierszu Poetyka: "mijać cmentarzyska / słów i obrazów / Rozganiać szkoły rekwizyty / dotykać serc i rzeczy / pisać wiersze proste".
Tak definiuje się strategia "antypoety": w obronie wiersza nowego musi on zniszczyć dawny "taniec poezji", musi wystąpić przeciwko zaprzeszłej estetyce słowa, aby nowe słowo poetyckie mogło odnaleźć swój sens. Wiersz Drzewo, który już tutaj przywoływałem, jest pod tym względem tekstem kanonicznym dla zrozumienia owej "antypoetyckości". Epikurejskiemu szczęściu "dawniejszych poetów" przeciwstawia się tutaj (Adornowską? ) bezradność poety nowego, który przeszedł przez piekło najokrutniejszej z wojen. Nie może być więc mowy o nihilizmie, ani w znaczeniu powszechnym ani jakimkolwiek innym. Walka "antypoety" o nową poezję jest u niego walką o wartości, o ponowne zakorzenienie ich w świecie ludzkim.

TRZY TEMATY

Świat poetycki Tadeusza Różewicza budowany jest według trzech wartości: pamięci, która ocala lub niszczy przeszłość i wprowadza niepokój do naszego życia; biografii, która zawsze jest centrum życia i myśli, i nie daje się sprowadzić do postaci jakichś z góry założonych wzorów i schematów; poezji wreszcie, która w szerszym znaczeniu jest sztuką słowa w ogóle, w węższym natomiast - zaledwie słowami (lub zgoła milczeniem). Taka wizja twórczości prowadzi do ścisłego związania sztuki i życia, prawdy artystycznego poznania i doświadczenia egzystencjalnego. Dlatego nie dziwi w dorobku poety znaczna ilość utworów poświęconych twórcom kultury (poetom, malarzom). Wiersz staje się wówczas uobecnieniem pamięci o ludziach już nie żyjących wprawdzie, lecz wciąż istniejących w formach materialnych - w dziełach sztuki (i poprzez nie). Takie dzieło, które było-i-jest, okazuje się "głosem" osoby już "milczącej", widomym znakiem jej biografii. Biografii, która również była-i-jest. Wszystko to scala (i ocala) pamięć.

WIERSZ - NIC, MATERIE NIECZYSTE

Wiemy jednak, że dla Tadeusza Różewicza wiersz to jest Nic (lecz nie "nicość" i nie nihilistyczne "nihil"), w którym łączą się, sobie się dziwią i - w efekcie - sobie zaprzeczają napierające na świadomość fakty życia i kultury. Związki między tymi faktami są - na równi - wyraziste i nie znaczące. Usensownić je może jedynie ten, kto je zbiera, kto "podejrzewa" ich treści, dociera do ich sensów, nicuje ich powłokę. Wtedy Forma-Nic może stać się śladem poezji, odbiciem faktury świata, jego egzystencjalnych i estetycznych przejawów.
W Lirykach lozańskich Różewicz napisze, że poezja jest "znieruchomiałym / obrazem świata". Wiersz-ślad, unieruchomiony obraz rzeczywistości, nie jest wszakże strukturą autonomiczną. Sam w sobie nic nie znaczy i nie stanowi o sobie. Jego byt warunkuje "między", to znaczy: stopień wzajemnej zależności poety i świata, poety i przedmiotu. Dlatego poezja właśnie "próbuje się wydobyć" (W teatrze cieni), "sączy się z pęknięcia / ze skazy" (O pewnych właściwościach tak zwanej poezji), z "otwartej rany" (Liryki lozańskie).
Różewicz wyznaje: "Kiedy piszę lirykę... To jest także takie krystalizowanie wiersza z jakichś materii nieczystych. Z nieczystych sytuacji, z nieczystych znaków. Z materii zabrudzonej krystalizuję wiersz". Dobrze tę wypowiedź komentuje Moja poezja, wiersz, w którym poeta powiada, że ona "niczego nie tłumaczy / niczego nie wyjaśnia / niczego się nie wyrzeka / nie ogarnia sobą całości / nie spełnia nadziei [... ] jest posłuszna własnej konieczności / własnym możliwościom / i ograniczeniom / przegrywa sama ze sobą [... ] ma wiele zadań / którym nigdy nie podoła". Ale wiersz ten w gruncie rzeczy mówi o pewności poezji jako sztuki i o niepewności poezji jako słów. Słowa mogą nie nazywać, lecz poezja mimo to będzie istnieć. Poezja przegrywa sama ze sobą, a nie z powodu słów, które nie mogą niczego wyjaśnić, czy - domknąć. Są więc dwie poezje: ta, która jest wyrażana przez słowa i ta, która jest wewnętrznym przeświadczeniem poety (albo: jego życiem). Ta druga jest najważniejsza, o niej poeta mówi i o nią się spiera.
Wiersz-Nic okazuje się Formą bardzo pojemną, śmietni kiem "nieczystych znaków" i "nieczystych sytuacji". Bytem między przeciwnościami, dialektyką sprzecznych elementów. Jest "rozrzuconą kartoteką" naszej codzienności. Nieczystą, lecz przez to - autentyczną.

TRUDNY RÓŻEWICZ

Trudność interpretacji wierszy Tadeusza Różewicza zasadza się w tym, że mogą sytuować się one w kilku planach równocześnie. Cytowane osobno, w oderwaniu od jakiegokolwiek kontekstu, nabierają znaczeń ogólnych, uniwersalizują się, można im przypisać nawet takie treści, co do których - w innych przypadkach - moglibyśmy mieć wątpliwości, bądź zgoła, które odrzucalibyśmy jako treści fałszywe. Umieszczone jednak w otoczeniu innych wierszy tomu, odczytywane w kontekście daty ich powstania, utwory autora Regio zakorzeniają się w przestrzeni dostępnej naszemu (kulturowemu, historycznemu, społecznemu) poznaniu, zawężają się w tej przestrzeni, ujawniają swój polemiczny i - równocześnie - polisemiczny charakter. "Prosta mowa" i "przezroczystość stylu" okazują się wtedy zwodnicze. Warszawa - 28 września 1998 r. PEN-Club To, co pomaga w lekturze wiersza, może także prowadzić czytelnika na interpretacyjne manowce. Jest to twórczość bardzo uwikłana w dialog z tradycją i współczesnością. Obszarami tradycji są tutaj niewątpliwie barok, romantyzm i modernizm, zwłaszcza w dialogach z dziełami twórców XVII wieku (Rembrandt, Rubens, Velazquez), myślą Mickiewicza oraz młodopolskich dekadentów i estetystów (Komornicka, Tetmajer, Staff), współczesnością wreszcie, którą jest dla Różewicza szeroko rozumiana sztuka dwudziestowieczna, nie ograniczona tylko do Polski, ale sięgająca w ogóle do głównych zjawisk kultury naszego stulecia (od Picassa do Bacona). Znamiennym wystąpieniem jest tutaj szeroko komentowany, jeden z ostatnich poematów Tadeusza Różewicza Francis Bacon, czyli Diego Velazquez na fotelu dentystycznym, w którym poeta mówi o swoim pokrewieństwie z angielskim malarzem, bliskim mu wizja nowoczesnej kultury. Kultury, która gnijąc - osiąga wymiary nowego, innego piękna, która schodzi w Nic, w Formę bardzo pojemną, będącą naszym autentycznym i jedynie prawdziwym życiem.
W tym poemacie mamy do czynienia z najradykalniejszą może próbą zbudowania modelu współczesnego wiersza wolnego. Przed półwieczem Różewicz, chcąc zniszczyć "taniec poezji", zwrócił się ku mowie prostej, świadomie sprozaizowanej, bliższej potocznej mowie niż retorycznemu tonowi literatury. Teraz poszedł jeszcze dalej - napięcie między poszczególnymi wersami często tutaj zanika, zwrotka-skupienie rzadko respektuje prawa dotychczasowej narracji przyczynowej, a między poszczególnymi sekwencjami łączność semantyczna jest bardzo rozluźniona. Vers libre staje się zapisem dowolnych fragmentów, więcej nawet - jest informacyjnym szumem, staje się gestem semantycznym utworu. Nad klarownym stylem dominują "materie nieczysyte".
Te same "materie", które dojdą do głosu z ostatnim zbiorze poety - Zawsze fragment. Recycling. Tutaj wszystko ze sobą się zbiega: nieczystość wojny i nieczystość formy, nieczystość świata i nieczystość codzienności ludzkiej. Nie ma jednak wyraźnego obrazu naszej współczesności. W "recyklingowej" - do ponownego wykorzystania - twarzy naszego czasu zawierają się skrajne bieguny bytu: piękno i jego zaprzeczenie, ład i jego antynomia, moralność i jej negatywność. Recycling to, po półwieczu, poemat-skrót Niepokoju. Klamra, którą warto przemyśleć.

ANTYPOETA, IMMORALISTA - PERSONALISTA

W ten sposób Tadeusz Różewicz potwierdził zasadę wierności. Wierności sobie: swoim początkom i swojemu trudnemu - przez lata - tworzeniu. Sztuka to jest zmaganie się z tworzywem, nieustanne jego przetwarzanie, próba dochodzenia do prawdy zamkniętej w formach niegotowych. Poezja nie może udzielić odpowiedzi na pytania świata.
Wiersz jest każdorazowo "małą syntezą" mojego, personalnego stosunku do tego świata. Nie każdy może powiedzieć o sobie, że pozostał sobie wierny do końca. Ale też nie każdy jest Tadeuszem Różewiczem.

Autorzy: Marian Kisiel