TO NIE HAZARD I NIE ŚLEPA WIARA

Będzie tu mowa o zaufaniu, czyli o tym, czego nam tak potrzeba i o nieufności, której mamy w nadmiarze.

Nie ma dnia, by na łamach prasy nie ukazały się jakieś bulwersujące relacje o kradzieżach, wyrafinowanych oszustwach i zuchwałych napadach w biały dzien. Przypadkowi świadkowie, zaszokowani zuchwalstwem przestępców i sparaliżowani strachem nie są w stanie podjąć interwencji, często stając się ofiarami bandytów. Nawet jeśli przyjmiemy, ze sensacyjny sposób redagowania gazet jest jednym z czynników ich atrakcyjności - stanowczo zbyt wiele jest w nich informacji, które wskazują na bezradność policji, nie skuteczność aparatu ścigania i niesprawiedliwe wyroki sądów. Instytucje te tracą wiarygodność w oczach społeczeństwa. Ale gdyby tylko one. Nie wierzymy w uczciwość polityków zarówno tych, którzy forsują program prywatyzacji jak i tych, którzy się temu sprzeciwiają. Tych pierwszych nazywa się nierzadko oszustami, których jakoby jedynym celem jest wyprzedaż majątku narodowego, tych drugich, oskarża się o to ze pragną zachować "pomniki socjalistycznej industrializacji" po wsze czasy, przy okazji zachowując wygodne i bezpieczne posady dla siebie. Ileż oburzenia powstaje przy okazji prywatyzacji banków, zwłaszcza ostatnio prowadzonej sprzedaży akcji BSK!

Ale także wątpimy w fachowość ekspertów, gotowi zaglądać do portfela, sprawdzając czy ich honoraria nie są zbyt wysokie. Mamy pretensje do importerów, podejrzewając o sprowadzenie wyrobów przeterminowanych, sprzedawców o handel bez licencji i słyszymy, ze wielu uczciwych dotąd przedsiębiorców balansuje na krawędzi prawa, uciekając w szara strefę gospodarki w obronie przed plajta. Handel fałszywymi rachunkami jest podobno powszechna praktyka, pozwalającą umknąć przed czujnym okiem fiskusa. Czy wobec tego państwo może nam, obywatelom ufać? Ależ skądże. Państwo nam ufać nie może, ale i my nie możemy zaufać państwu.

A przecież do normalnego życia i funkcjonowania jak powietrza trzeba nam zaufania. W każdej sytuacji, gdy zagrożone jest to, na czym nam zależy: życie, zdrowie, byt ekonomiczny, własne dobre imię - oczekujemy, ze ktoś nam pomoże, ochroni, ocali. Listę zagrożonych wartości można wydłużyć a gdy zastanowimy się od czego zależy ich obrona okaże się, ze nie tylko od policji, sadu, czy prawidłowych rozwiązań prawnych w demokratycznym państwie. Także w sposób bardziej bezpośredni od lekarza, urzędnika, nauczyciela, przełożonego, sprzedawcy w pobliskim sklepiku, współpasażera w pociągu, czy wreszcie sąsiada. A jak to się dzieje, ze tracimy zaufanie do swoich bliskich: dzieci, rodziców, współmałżonków, przyjaciół i kolegów w pracy? Dlaczego "Telefony zaufania", poradnie, ośrodki pomocy psychologicznej, a w tym pomocy kryzysowej, cieszą się niesłabnącym powodzeniem?. A jakże często gotowi jesteśmy powierzyć największe tajemnice przypadkowo spotkanym osobom. Wiec jak - człowiek człowiekowi wilkiem jest czy bratem?

Zamiast zaufania widać coraz więcej nieufności, która w wielu wypadkach przeradza się w patologiczna podejrzliwość. Wszędzie wietrzymy podstęp, manipulacje, zły zamiar. Rząd staje się niewiarygodny bo wstrzymuje przyrzeczona podwyżkę plac, ale także gdy wycofuje się z podwyżki cen ze strachu przed pogorszeniem "nastrojów społecznych" w okresie przedwyborczym. Policja, bo na wolności chodzą sprawcy czynów przestępczych, kościół - bo nie dostrzega jak niektórzy jego przedstawiciele prowadza wystawny tryb życia. Skąd takie powodzenie medycyny niekonwencjonalnej? Pewnie z nieufności do lekarzy i pielęgniarek państwowych placówek służby zdrowia, do medycyny jako dyscypliny naukowej i systemu działań racjonalnych. Osoby cechujące się chorobliwa podejrzliwością łatwo jest wtrącić do piekła nieustających rozmyślań o tym, jak przywrócić sprawiedliwość, gotowych prowadzić śledztwa na własna rękę i wkroczyć na drogę płatnego donosicielstwa. Przetarłam oczy po przeczytaniu wzmianki prasowej, ze w najbliższym czasie każdy kto zauważy zaniżona wartość towaru importowanego, podejrzane faktury, nieuczciwego celnika, czy wykryje przestępstwo dewizowe będzie mógł telefonicznie zgłosić to do tzw."Poczty Głosowej". A wiec dożyliśmy czasów, ze obok "telefonów zaufania" mamy telefon oparty o zasadę donosicielstwa na innych. Czy zwiększy się przez to wiarygodność Urzędu Celnego i jego funkcjonariuszy? Podejrzliwość to skrajny biegun na skali zaufania. Na jej drugim końcu jest biegun ufności. Często, niestety, przeradzającej się w naiwna wiarę, niekiedy wręcz w hazard, czyli w uporczywe dawanie dowodów zaufania osobom i instytucjom, którym się ono absolutnie nie należy, gdyż w przeszłości wielokrotnie nie dotrzymywały przyrzeczeń. Jak długo i ile razy można lokować nadzieje w ideologii, która tyle razy i w tylu krajach ostatecznie się skompromitowała? Skąd się biorą uporczywe przekonania, ze jak władza zechce to spełni przyrzeczenia? Nawet jeżeli owe "dobre chęci" nowej władzy SA szczere, to możliwości ograniczone.

Wiec kiedy w prasie pojawiają się malownicze słupki histogramów obrazujące wzrost zaufania do polityków zwycięskiej koalicji i do kierowanych przez nich instytucji - to ... budzą one raczej nieufność. Bardziej stanowią dowód na to, ze mamy do czynienia ze swoistym hazardem zaufania albo z naiwna wiara, nie mówiąc o tym, ze może mamy do czynienia ze zwykłym artefaktem, czyli błędem w metodzie /np. niewłaściwe sformułowanie pytania ankiety, brak skali zaufania/.

Powiedzmy raz jeszcze, zaufanie ma się do osób i instytucji które potencjalnie chronią nas przed zagrożeniami oraz wspomagają w osiąganiu tego, na czym nam zależy. Ufamy osobom, które maja wobec nas zarówno dobre intencje /dobrze nam życzą/ jak i odpowiednie możliwości spełniania naszych oczekiwań, mogą cos dla nas zrobić. Ani same tylko intencje, nawet najlepsze, ani możliwości oddzielnie wzięte niewiele znaczą. "Dobrymi chęciami piekło wybrukowane". Ale i "słoń w składzie porcelany", który chce dobrze, ale nie rozumiejąc sytuacji popełnia gafy i naraża nas na straty - także prowokuje do wycofania okazywanego zaufania.

Wreszcie kilka słow. o manipulowaniu cudzym zaufaniem. Każdy wytrawny polityk, menadżer, działacz społeczny wie, ze zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Taki potrafi docenić atmosferę zaufania, ba! konieczne jego istnienie. Chcąc wygrać wybory, pokonać konkurenta, ułożyć dobre stosunki w kierowanym zespole w zakładzie pracy lub w klasie szkolnej musi stworzyć klimat zaufania. Dzięki niemu można łatwiej prowadzić owocne pertraktacje i rozwiązywać trudne konflikty. Budowa zaufania to najkrótsza droga do ustanowienia demokracji prawdziwej, a nie fasadowej, o czym niedawno mówił J. K. Bielecki. W pewnych granicach i w określonych sytuacjach wzmacnianie zaufania poprzez określone zabiegi socjotechniczne jest zrozumiale i do zaakceptowania. Trudno jednak zgodzić się na manipulowanie cudzym zaufaniem jako jego dobrem osobistym poprzez obniżanie autorytetu tych, którym zaufanie to się należy, czyli z dyskredytowaniem innych.

Hasło "więcej zaufania, mniej podejrzliwości" mogłoby spełnić role dyrektywy psychoterapeutycznej, tak potrzebnej znękanemu społeczeństwu w czasach marnych. Nowe zagrożenia - nowe źródła kryzysu zaufania. Niepokojąco rośnie liczba skarg świadczących o objawach nerwicy, zatrważająca jest liczba samobójstw i to osób w stosunkowo młodym wieku /np. mlodych robotników/. Wiec zanim przyjdą czasy gdy nie będziemy rozdzierani przez pokusę zaufania na kredyt /jak to było na początku ery solidarnościowej/ i znikną pułapki nieufności do wszystkich i wszystkiego co wiąże się z nowym ładem społecznym - sięgnijmy do poezji. W psalmie Jana Kochanowskiego "Kto się w opiekę poda Panu swemu..." zawarta jest istota zaufania. Poeta dobrze rozumiał, ze zaufanie do Siły Wyższej nie jest w sprzeczności do zaufania siłom doczesnym, którym przecież jako poeta także służył.