SZÓSTY WIECZÓR AKADEMICKI

13 marca w Auli im. Kazimierza Lepszego, kolejny już raz odbył się uroczysty wieczór akademicki. Gościem, który wystąpił z wykładem, był prof. Jan Miodek, mówiący o polszczyźnie po upadku komunizmu, w nowej rzeczywistości społeczno - politycznej. Wśród publiczności tym razem nie mogło już chyba, jak sądzę, zabraknąć uniwersyteckich językoznawców. Na pewno jednak nie brakło aplauzu, wykład był bowiem wyjątkowo ciekawy, wygłaszany ponadto przez postać o nietuzinkowej osobowości.

Prof. Tadeusz Sławek, rektor UŚ, przedstawiał wyjątkowo krótko. "Moje zadanie jest dzisiaj szczególnie trudne" - mówił do zgromadzonych na sali, dodając, że każde wypowiedziane przez niego słowo może zostać obarczone sankcją niepoprawności, czy naleciałości językowej. "Nie powiem ani słowa więcej, presja na mnie jest ogromna, nie mogę tego po prostu znieść" - wyjaśniał z uśmiechem.

Prof. Miodek w wykładzie zatytułowanym: "Polszczyzna po roku 1989" (pełny tekst wystąpienia w tym numerze "Gazety Uniwersyteckiej") zwrócił uwagę na nowe zjawiska we współczesnej mowie potocznej, niezależnie od znikomego, na tle całej ewolucji języka, odcinka czasowego - ostatnich dziesięciu lat. Uznał okres po 1989 roku za niezwykle istotny dla rozwoju języka polskiego.

Dla prof. Miodka życie w kraju bez cenzury, gdzie jednokierunkowy przekaz informacyjny zastąpiła możliwość wielostronnego oglądu rzeczywistości, a więc i swoista rewolucja komunikacyjna, pozwalająca na poznawanie różnych punktów widzenia, nie musi stanowić zagrożenia dla współczesnej polszczyzny, kultury języka. Mówca przyznał, że w wielu kierowanych do niego listach, powtarza się obawa o nadmierne nasycenie mowy potocznej anglicyzmami. "Historia naszego języka jest historią nieustannie napływających do niego zapożyczeń - przekonywał Miodek - nieustannych procesów adaptacyjnych, przystosowawczych". Tak jak w dawniejszych czasach włączano do języka wyrazy pochodzące z łaciny, greki, czy innych języków, tak i, analogicznie, obecne przypadki adaptacji słownictwa angielskiego (tej "łaciny XX i pewnie XXI wieku") nie są niczym złym - "To językowe znaki gospodarczego, ekonomicznego dołączenia Polski do rodziny krajów normalnie funkcjonujących" - mówił prof. Miodek w swoim wykładzie.

Negatywną opinię o skutkach takiej asymilacji językowej wytwarzamy sobie natomiast, obserwując rażące niekiedy pretensjonalnością przypadki zapożyczeń, zarówno w sferze fonetycznej (sformułowanie "walka Dejwida z Goliatem", padające z ust sprawozdawcy sportowego; "Najki z Samotrake", czyli współczesna wymowa imienia greckiej bogini zwycięstwa), ale i tzw. zapożyczenia akustyczne, wrastające powoli w mowę potoczną (pab, keczap). Prof. Miodek zauważył przy okazji, że zapożyczenia występujące niegdyś w wersji akustycznej i graficznej (np. angielską nazwę "The Beatles" wymawiano zarówno Bitels jak i Bitles, zgodnie z pisownią) dzisiaj przeważnie są uważane jako poprawne jedynie w wersji brzmieniowej (nie mówi się więc, jak kiedyś keczup, lecz keczap właśnie).

Podczas wykładu prof. Miodek mówił również o utrwalonych po 1989 roku zestawieniach morfologicznych. "Pół wieku temu grzmiał prof. Witold Doroszewski, gdy gdzieś zobaczył szyld z napisem "Grand Hotel": po polsku to "Hotel Grand"! [...] Co powiedziałby na atakujące nas z nagłówków prasowych i szyldów postacie typu [...] "Seks-symbol", [...] "Biznesplan", [...] "Auto Świat", [...] "Sopot Festival"?" - pytał gość wieczoru. Naleciałości obcojęzyczne widoczne są również w sferze zjawisk stylistycznych. Dawne wtręty typu szlus, fertig, czy to se ne vrati ustąpiły pola zwrotom w rodzaju full ludzi, czy ale boss, a napisy, malowane na murach przez fanów klubów piłkarskich, zmieniają się z dawnych haseł typu Cracovia pany, na Cracovia King. To także znak zmieniającego się czasu - mówił prelegent podczas wykładu.

Profesor Miodek część swojego wystąpienia poświęcił reklamie, praktycznie nieobecnej w środkach masowego przekazu przed 1989 rokiem. Slogany reklamowe mają znaczny wpływ na utrwalanie się w mowie nawyków, czy skojarzeń. Któż z nas nie uśmiecha się, mogąc w różnych sytuacjach korzystać z zapamiętanych skądinąd haseł? Sformułowanie "dwa w jednym", będące określeniem pamiętnego szamponu z odżywką wykorzystują obecnie nawet niektórzy żurnaliści (np. tytuł rozmowy z biskupem o małżeństwach konkordatowych, gdzie ślub kościelny ma równocześnie moc prawną ślubu cywilnego).

Pomimo tych wszystkich kłopotów i problemów ze współczesną polszczyzną prof. Miodek nie wierzy w upadek języka ojczystego "Nie zapominajmy, że narzekania na młodzież i język są stare jak świat. Nie bójmy się przyszłości" - powiedział autor "Ojczyzny - polszczyzny".

Drugą część wieczoru wypełniła muzyka klasyczna w wykonaniu solistów i zespołów z katowickiej Akademii Muzycznej. Tym razem trio fletowe "Esprit" (Agnieszka Dziubanek, Aldona Śmietana i Michał Rosiak) zaprezentowało kolejno: Suite Pastorale autorstwa J. M. Damase, Larghetto, Menueta i Allegro W. A. Mozarta i Flutes Legeres J. Casterede. Szczególnie gorąco (i słusznie!) przyjęto występ Tomasza Czirni (bas), któremu na fortepianie akompaniowała Katarzyna Makowska. Wykonał on trzy pieśni Stanisława Moniuszki: Dziada i babę, Arię Skołuby i Wróżbę znachora. Na zakończenie Agnieszka Bochenek (sopran) wykonała Pieśni księżniczki z baśni Karola Szymanowskiego.

Autorzy: Mariusz Kubik
Ten artykuł pochodzi z wydania: