Mistrzowskie granie bez nut

W czerwcu ubiegłego roku w Instytucie Sztuk Muzycznych Wydziału Sztuki i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie milczące od wielu lat organy piszczałkowe rozbrzmiały w sali kameralnej. Poddany gruntownej przebudowie instrument zachwycił unikatową, właściwą dla ubiegłych stuleci barwą, której tajemnica tkwi w historycznej zachowanej sekcji brzmieniowej i rekonstrukcji wielu piszczałek organowych. Autorem projektu i realizatorem rewitalizacji instrumentu jest dr hab. Tomasz Orlow, prof. UŚ organista, improwizator, organolog i organmistrz.

Prof. Tomasz Orlow przy klawiaturze organów, które zaprojektował dla parafii
NMP Szkaplerznej w Dąbrowie Tarnowskiej
Prof. Tomasz Orlow przy klawiaturze organów, które zaprojektował dla parafii NMP Szkaplerznej w Dąbrowie Tarnowskiej

Król instrumentów

Fenomen organów fascynował mistrzów muzyki. Instrument przypomina ogromną orkiestrę, którą obsługuje zaledwie jeden człowiek. Wolfgang A. Mozart nadał organom miano króla instrumentów, z którego można wydobyć dźwięk nieskończenie długi, póki powietrze jest w organach. Kiedyś miechy wprawiali w ruch kalikanci, obecnie funkcję tę przejęły napędy elektryczne, tak więc po naciśnięciu klawisza dźwięk może trwać w nieskończoność.

– Żaden inny instrument nie jest w stanie czegoś takiego wygenerować. Dynamika od pianissimo, czyli najcichszego dźwięku, jaki można wydobyć, po najpotężniejszy fortissimo, jest nieporównywalna nawet z brzmieniem tutti, czyli udziału wszystkich jednocześnie wykonawców orkiestry symfonicznej. Organy mają znacznie większą potęgę i gęstość brzmienia – zapewnia prof. Tomasz Orlow.

Dla profesora król instrumentów nie ma tajemnic. Muzyk nie tylko konserwuje i rekonstruuje zabytkowe organy, ale także je projektuje i instaluje, przede wszystkim jednak jest koncertującym w kraju i za granicą organistą. Studia w Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach w klasie organów prof. Juliana Gembalskiego Tomasz Orlow zakończył w 1998 roku dyplomem z wyróżnieniem. Naukę kontynuował w Düsseldorfie w Robert Schumann Hochschule (stypendium Fundacji Kultury) w klasie improwizacji organowej prof. Wolfganga Seifena, najwybitniejszego niemieckiego improwizatora. W 2005 roku obronił rozprawę doktorską (Improwizacja jako sztuka kreatywna w aspekcie repliki, rekonstrukcji i interpretacji dzieła muzycznego). Koncert, który odbył się wówczas w Archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach, był pierwszym w Polsce w całości improwizowanym przewodowym recitalem organowym. Rozprawę habilitacyjną (2014 r.) T. Orlow poświęcił analizie zagadnień organologicznych, konserwatorskich oraz artystycznych związanych z rekonstrukcją historycznych organów piszczałkowych kościoła pw. św. Doroty w Trzcinicy oraz interpretacji europejskiej literatury organowej okresu XVI–XVIII wieku. Od 2003 roku muzyk związany jest z Uniwersytetem Śląskim w Cieszynie, gdzie prowadzi zajęcia z improwizacji oraz interpretacji literatury organowej. Tomasz Orlow jest zwycięzcą III Międzynarodowego Konkursu Organowego im. J.P. Sweelincka w Gdańsku oraz laureatem I Międzynarodowego Konkursu Organowego w Warszawie.

Improwizacje

O wyborze akademii katowickiej zdecydowała obecność w niej prof. Juliana Gembalskiego, który w latach 80. ubiegłego wieku był jedynym w Polsce improwizatorem, a swoją pasją zaraził koncertujących z nim studentów.

– Po studiach moje zainteresowania zdecydowanie ukierunkowały się na improwizację. Było to ucieleśnienie mojego zamiłowania do grania bez nut, komponowania na klawiaturze utworu na oczach słuchaczy, utworu, który nie jest i nigdy nie będzie zapisany w nutach. To sztuka ulotna, jednorazowa i niepowtarzalna, ale ciąg zdarzeń, który ma miejsce podczas koncertów improwizowanych, powinien w finale prowadzić słuchacza do przekonania, że jest to utwór skomponowany na papierze, przemyślany, ma formę, jest logiczny. Najlepszym komplementem dla improwizatora są pytania: Gdzie można kupić nuty? Kto napisał ten utwór? – podsumowuje organista.

Wzrost zainteresowania improwizacją w ostatnich latach muzyk tłumaczy specyfiką współczesności.

– Żyjemy w dość szybkich czasach, wszystko tworzy się pośpiesznie, każdy oczekuje niemal błyskawicznego efektu, ten pęd preferuje szczególnie młode pokolenie, stąd zapewne tak wielu młodych garnie się do improwizacji. Kompozycja to jest żmudny, długotrwały proces – dodaje z uśmiechem prof. Tomasz Orlow.

Wskrzeszanie starych instrumentów

W organmistrzowskiej i organologicznej pracowni naukowo- badawczej prof. Tomasz Orlow przywrócił do życia 45 instrumentów. Jedne były konserwowane, inne wymagały rekonstrukcji. Ogromnym wyzwaniem okazały się zabytkowe, ale niemal całkowicie zdewastowane organy z przełomu baroku i klasycyzmu usadowione w pięknym drewnianym XVI-wiecznym kościele pw. św. Doroty w Trzcinicy. Żmudne ekspertyzy, precyzyjne pomiary posłużyły do odtworzenia dokumentacji pierwotnego stanu instrumentu, a na jej podstawie zrekonstruowania brakujących elementów. Wszystkie etapy organmistrz nagrał na płycie, a cały proces konserwatorski opisał w obszernej publikacji pt. Problematyka wykonawstwa muzyki dawnej. Powtórne narodziny zabytkowych organów kościoła św. Doroty w Trzcinicy (Astraia, 2013).

– Literatura pozwala zbudować głos organowy, a więc rząd piszczałek, który tworzyły przedwojenne firmy, takie jak Schlag & Söhne czy Berschdorf. Znając parametry techniczne i materiał, z którego zostały zbudowane, możemy odtworzyć ich fantastyczne brzmienie. Dobre wzorce wymagają kontynuacji, ale wykonywanie stuprocentowych kopii nie jest uzasadnione. Bazując na tych unikatowych rozwiązaniach, możemy zaproponować także swoje modyfikacje – zapewnia profesor.

Takim przykładem jest instrument zaprojektowany przez T. Orlowa dla parafii NMP Szkaplerznej w Dąbrowie Tarnowskiej. Nowe organy powstały we współpracy ze słoweńską firmą Antona Škrabla, która ma na swoim koncie ponad 400 wyprodukowanych instrumentów znajdujących się na całym świecie. Połączenie pracy naukowej organologicznej badawczej i organmistrzowskiej z fachowością budowniczych zaowocowało największymi organami w diecezji tarnowskiej.

– Włączyliśmy doświadczenia z instrumentów zachowanych, szczególnie z Górnego Śląska, gdzie funkcjonuje wiele znakomitych niemieckich organów romantycznych. Dokonywałem pomiarów poszczególnych głosów organowych, które chciałem włączyć do zespołu brzmieniowego nowego instrumentu, żeby ukierunkować barwę w stronę stylu niemieckiego romantyzmu. Do historycznego układu registrów zbudowaliśmy trzecią klawiaturę, która rozszerza brzmienie. To wszystko sprawiło, że instrument – w założeniu romantyzm niemiecki – rozszerzył się do symfonicznego brzmienia. To jest przykład na łączenie doświadczeń instrumentów historycznych i zaszczepienie nowej idei do tego stylu, ale w zgodzie z ogólną spójną koncepcją. To jeden z najciekawszych współcześnie zbudowanych instrumentów, niepowtarzalny w swoim brzmieniu – wspomina organmistrz.

To właśnie firma Antona Škrabla zbudowała w NOSPR jeden z największych instrumentów koncertowych w Europie, autorem koncepcji organów jest Julian Gembalski, instrument posiada 105 głosów. Ich fantastyczne brzmienie po raz pierwszy można było podziwiać w styczniu 2023 roku.

Organy uniwersyteckie

Doświadczenia badawcze i prace konserwatorskie pozwoliły na realizację projektu, który stał się dumą śląskiej wszechnicy. Tomasz Orlow zaprojektował i przeprowadził rewitalizację organów piszczałkowych Uniwersytetu Śląskiego.

Instrument pozyskany z pobliskiej kaplicy i zainstalowany przed wielu laty przez cieszyńskiego organmistrza Roberta Kopoczka posiadał zaledwie 6,5 głosu organowego, jego brzmienie było słabe, a system instrumentu przestarzały, nie dziwi więc fakt, że organy stały milczące. Naprawa musiałaby się wiązać ze świadomym niszczeniem podzespołów, a takiej decyzji nie podejmie żaden organmistrz. Nie pomogła ogromna determinacja ówczesnego dziekana prof. Krzysztofa Bąka, marzenie o organach w Instytucie Muzyki UŚ musiało zaczekać na dogodniejsze czasy i tak w 2003 roku instrument został zdemontowany.

Po latach Tomasz Orlow przystąpił do projektowania organów i w czerwcu 2022 roku odbył się pierwszy koncert. Organy zabrzmiały 15 głosami (jeden głos to 56 piszczałek).

– Wykorzystałem ze starego instrumentu wszystko, co było możliwe: część historycznych piszczałek, oryginalną klawiaturę organową, która była przejęta z organów XIX-wiecznej niemieckiej firmy Wilhelma Sauera. Firma ta budowała instrumenty w stylu romantycznym. Klawiatura przedstawiała wartość historyczną, odrestaurowałem ją więc i zaadoptowałem do nowego mechanicznego instrumentu. Może wydawać się, że 15 głosów to mało, a jednak dają one dużo możliwości wykonawczych. Możemy na tym instrumencie zagrać muzykę od renesansu po współczesność – zapewnia organmistrz.

Choć deficyt miejsca w tym instrumencie jest wyjątkowy, organmistrz nie zamyka definitywnie drogi do dalszego udoskonalania, już przygotował serię bonusów, które wkrótce zostaną zamontowane.

Koncertującego organisty można posłuchać na kanale YouTube, a na żywo już wkrótce w Lutosławicach.

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Piotr Orlow