Tomasz Bolik jest absolwentem Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Śląskiego

Trolikowe łuki

W niewielkim pokoiku w małej miejscowości Krowiarki tuż koło Raciborza znajduje się nieduży warsztat Tomka Bolika, grafika, ilustratora i rzemieślnika, którego życiową pasją jest, jak sam przyznaje, „skrobanie” łuków. Przestrzeni może i mało, ale za to bogate wnętrze. Na stoliku leży wykonana z gitary lira korbowa. – Brzmi okropnie, bo jej nie nastroiłem – ostrzega Tomek, kręcąc na moją prośbę korbą. Na półkach kleje, płótna, narzędzia, zwierzęce ścięgna, kołczany, pióra i strzały, na ścianie – największy skarb – wiszące naturalne łuki o różnych kształtach i długościach. Zachęca do ściągnięcia, dotykania, wypróbowania. Ja – przyglądam się im z bliska, on – rozpoczyna opowieść.

Tomasz Bolik (www.rzemioslo.bolik.pl)
Tomasz Bolik (www.rzemioslo.bolik.pl)

Ostrzegam od razu, że o łukach potrafię mówić godzinami! Moglibyśmy naszą rozmowę podzielić na rozdziały i na przykład rozpocząć teraz trwającą co najmniej dwie godziny część zatytułowaną O długości łuku. I opowiadałbym, w jaki sposób się ją dobiera, od czego zależy, jak wpływa na profil i dynamikę broni... Z mówieniem jest trochę tak, jak z moją pasją – to niekończąca się opowieść. Zazwyczaj zaczynam pracę nad jednym łukiem, profiluję go, strzelam kilka razy, jeszcze mnie nie zachwyca, odkładam go więc i „skrobię” następny. Większość wiszących tu łęczysk jest niewykończona. Najwyraźniej czekają na swój czas (śmiech).

Każdy łuk trzeba zaprojektować. Najpierw dostaję pień i patrzę, co można z niego wydobyć. Podążam za tym, co mi mówi drewno. Chcę robić coraz lepsze łuki, ale osią mojej pracy jest właśnie zabawa z materiałem, kontakt z drewnem. Nie z każdego pnia można zrobić dobry łuk. O tym, jaki on będzie, decyduje struktura drzewa. Ładnie wygina się wiąz, można z niego robić krótkie, wschodnie łuki o długości nawet 120 cm. Drewniany łuk ma jednak zazwyczaj 170 cm długości, powinien być mniej więcej wielkości łucznika. Jedną z ciekawszych konstrukcji ma wiszący tu łuk wężowy (ang. snake bow), który kształtem przypomina giętkie ciało gada. Oto majdan, grzbiet łuku, brzusiec, gryf i refleksy.

Dobrze zaprojektowany i wykonany łuk powinien być dynamiczny. Jeśli strzała wylatuje z dużą prędkością, czyli łuk oddał jej sporą część energii, wówczas mówimy, że jest on dynamiczny. Dobry łuk powinien być w 9/10 złamany, co oznacza balansowanie na granicy wytrzymałości drewna. Chciałbym uzyskać jak największą dynamikę, nie doprowadzając jednocześnie do złamania materiału. Tutaj nie ma powtarzalności, każde drewno ma bowiem inną strukturę.

Do tworzenia swoich łuków używam wyłącznie naturalnych składników. W pokoju, w którym się obecnie znajdujemy, są na przykład zwierzęce ścięgna. Rozdzielone na włókna macza się najpierw w gorącej kąpieli z kleju rybiego, by zmiękły i stały się bardziej elastyczne. Następnie nakładam kilka warstw na drewno, pozostawiam do wyschnięcia, w wyniku którego ścięgna się kurczą i zaczynają wyginać drewno w przeciwnym kierunku. Dzięki temu możemy otrzymać krótkie łuki refleksyjne. Dłuższe konstrukcje wzmacniam natomiast wysuszoną, samodzielnie wyprawianą skórą kozy. Drewno na grzbiecie łuku poddawane jest ekstremalnym siłom rozciągającym, a skóra skutecznie utrzymuje je na swoim miejscu.

O czywiście wykorzystuję również wiedzę zdobytą podczas studiów na Wydziale Artystycznym. W ramach pracy magisterskiej przygotowałem serię grafik na łuki z wizerunkami dzikich zwierząt i martwej natury. Zdobnictwo kojarzy się raczej z bronią palną, ja postanowiłem wykorzystać je do nadania wyjątkowej formy swoim łukom, co zostało pozytywnie odebrane przez moich wykładowców.

Tradycyjne łuki wytwarzane były już w prehistorii, cieszy mnie więc, że mogę poczuć się jak mężczyzna sprzed kilkudziesięciu tysięcy lat! Oczywiście z tą różnicą, że w Polsce nie można polować. Nie powiem, kusi mnie czasem jakiś gawron albo kura sąsiada, ale... nie miałbym serca! (śmiech)

Jestem także wychowawcą kolonijnym i często jeżdżę z dzieciakami na obozy. Prowadzę tam szkołę rzemiosła, uczę ich, jak robić łuki i jak z nich strzelać. Organizujemy także bitwy łucznicze, ale już przy użyciu sportowych łuków z bezpiecznymi, miękko zakończonymi strzałami. Po powrocie mój brat pisze książki, wykorzystując historie, które wydarzyły się podczas obozów. Główni bohaterowie to Troliki – trzej fantastyczni bracia walczący dzielnie ze złem, czyli ja... i moi dwaj bracia. Jest trzech Bolików, stąd już tylko krok do Trolików, na co zwrócił uwagę mój szef. Ja zajmuję się ilustrowaniem tych książek, stworzyłem także trolikową postać. Nie ukrywam, że mógłbym to robić zawodowo. Lubię bajkowe klimaty, dziecięce i dziwaczne. Bliska jest mi również fantastyka, a szczególnie Wiedźmin, o czym świadczy leżący tuż obok nowy nabytek – niedawno wydana trzecia część kultowej gry komputerowej.

Autorzy: Małgorzata Kłoskowicz
Fotografie: Małgorzata Kłoskowicz