Zespół filologów pracujący pod kierunkiem prof. dr hab. Magdaleny Wandzioch zajmuje się badaniem kategorii niezwykłości w literaturze francuskojęzycznej

Świat à rebours

Il était une fois... – tak zaczynają się najbardziej znane baśnie zapisane w XVII wieku przez francuskiego pisarza Charles’a Perraulta. Był sobie Czerwony Kapturek spotykający za każdym razem wilka w drodze do domku babci; był sobie Kopciuszek gubiący pantofelek, ilekroć baśniowy zegar wybijał północ; była sobie także Śpiąca Królewna, która w dniu swych szesnastych urodzin zasypiała, ukłuwszy się w palec wrzecionem. Spróbujmy sobie jednak wyobrazić złego wilka, który zamiast przebierać się w babcine ubrania, kolekcjonuje części rozbitych samochodów, Kapturka, który jest... Granatowy, czy wróżki mieszkające w kranach współczesnych paryskich mieszkań. Te i inne elementy baśniowych światów zostają z powodzeniem wykorzystane we współczesnych francuskojęzycznych opowieściach niezwykłych, analizowanych przez prof. dr hab. Magdalenę Wandzioch z Zakładu Literatury i Kultury Francuskiej i Frankofońskiej (Wydział Filologiczny UŚ).

Prof. dr hab. Magdalena Wandzioch z Zakładu Literatury i Kultury Francuskiej i Frankofońskiej UŚ
Prof. dr hab. Magdalena Wandzioch z Zakładu Literatury i Kultury Francuskiej i Frankofońskiej UŚ

Francuski humor

Wielu XX-wiecznych francuskojęzycznych autorów publikujących nowele i opowiadania wykracza poza normy znanych form gatunkowych, tworząc autonomiczną grupę tekstów określanych terminem „opowieści niezwykłych” (contes insolites). Kategoria niezwykłości, wyznaczająca ramy nowego gatunku, jest pojęciem niezwykle szerokim i pojawia się w literaturze francuskojęzycznej dopiero w XX wieku. Źródeł tych opowiadań należy jednak szukać znacznie wcześniej. – Już osiemnastowieczna literatura czerpiąca z różnych źródeł literackich i kręgów kulturowych oraz nurtów filozoficznych wprowadziła elementy baśniowości (zainspirowanej folklorem europejskim, jak również orientalnym), fantastyki, okultyzmu i ezoteryki, zapowiadając tym samym właśnie kategorię niezwykłości – wyjaśnia prof. Magdalena Wandzioch.

Ludzie epoki oświecenia przestają wierzyć w zjawiska nadprzyrodzone. Nie potrafią jednocześnie wyjaśnić wszystkich zdarzeń w sposób racjonalny, w związku z czym zaczynają tworzyć narracje anonsujące gatunek, który rozwinie się w literaturze XX-wiecznej. – Aby zrozumieć, o jakim gatunku mówimy, musimy wpierw pochylić się nad kategorią niezwykłości. Francuski termin l’ insolite oddaje lepiej omawiane pojęcie niż jego polski odpowiednik. Pochodzi on z łacińskiego słowa insolitus, u źródeł którego leży słowo solere, oznaczające mieć zwyczaj. W związku z tym wszystko, co odmienne, określane jest jako niezwykłe, niecodzienne, będące poza zwyczajem – dodaje filolog. Mówiąc najogólniej, opowieści niezwykłe łączą elementy opowiadań fantastycznych i baśni z konwencją realistyczną. Nie jest to praktyka charakteryzująca wyłącznie twórczość XX-wiecznych francuskojęzycznych pisarzy, jednakże tym, co wyróżnia analizowaną literaturę, jak wyjaśnia prof. Wandzioch, jest specyficzny francuski... humor. – Być może nie jest tak znany, jak humor angielski, ale z pewnością łatwo go uchwycić w opowiadaniach, którymi się zajmuję. Mam na myśli niezwykle subtelną ironię, będącą spadkiem po stylu Voltaire’a. Otrzymujemy tym samym literaturę o lekkim zabarwieniu ironicznym, której akcja rozgrywa się najczęściej w realiach współczesnego świata. To rodzaj satyry o zachowanej podstawowej funkcji ludycznej – wyjaśnia badaczka.

Przeplatanie obu struktur, realistycznej i baśniowej, dokonuje się na różnych poziomach utworów prozatorskich, a ich cechy, wraz ze wspomnianą ironią, najbardziej widoczne będą dzięki kilku przywołanym opowieściom.

Zanim pojawi się pierwszy przykład, warto również uprzedzić, że żadne z tych opowiadań nie wzbudza uczucia strachu.

Nie ma w nich klimatu grozy, niepokoju czy obrzydzenia, charakteryzujących czasem opowiadania fantastyczne, a jedyny szok, jakiego czytelnik może doznać, wiąże się z zaskakującym zakończeniem narracji.

7 dni dla wieczności

Jednym z niezwykle popularnych pisarzy francuskich tworzących w XX wieku jest Marc Lévy. Jego powieść Siedem dni dla wieczności to, jak wyjaśnia badaczka, dosyć zabawna historia o pewnym pakcie zawartym przez Boga i Szatana. Każdy z nich wysyła na Ziemię swoich agentów, by za wszelką cenę wygrać zakład. Bóg posyła młodą kobietę o imieniu Zofia, Szatan – młodego mężczyznę o imieniu Łukasz. Ona czyni dobro, on stara się wszystkim szkodzić, a cała akcja rozgrywa się w realiach współczesnego świata. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że dojdzie do spotkania dwojga głównych bohaterów...

– W powieści Marca Léviego otrzymujemy zatem konstrukcję opartą na zasadach świata realnego i fantastyczne postaci. Do tego zakończenie, obowiązkowo i absolutnie zaskakujące, którego żaden czytelnik nie powinien odkryć przed końcem lektury. To także jedna z nieodłącznych cech opowieści niezwykłych, która sprawia, że ich streszczanie jest bardzo trudne. Sama niezwykłość bardzo często kryje się na wielu poziomach prozatorskich konstrukcji, począwszy od narracji, przez wątki bohaterów, aż po splot wydarzeń – tłumaczy filolog.

Przechodzimur

Paryski Przechodzimur
Paryski Przechodzimur

Stosunkowo często akcja opowieści niezwykłych rozgrywa się w ściśle określonym i realnie istniejącym miejscu. Jednym z bardziej znanych opowiadań Marcela Aymégo jest Le Passe-muraille z 1943 roku, przetłumaczony na język polski przez Marię Ochab jako Przechodzimur. To historia pewnego urzędnika mieszkającego w paryskiej dzielnicy Montmartre, który pewnego dnia odkrywa u siebie zdolność przechodzenia przez ściany. Początkowo pan Dutilleul, bo o nim mowa, wydaje się zdziwiony tym faktem i nawet udaje się do lekarza, który jednak wydaje mu dosyć niezwykłe zalecenia. – Zazwyczaj, gdy coś nam dolega, leki stosujemy przynajmniej raz na dobę przy jednoczesnym odpoczynku. Tymczasem nasz bohater musi przyjmować swe pigułki raz na pół roku w towarzystwie intensywnego wysiłku fizycznego... Ot, świat na opak – opowiada prof. Wandzioch. Wszystko układa się pomyślnie aż do momentu, w którym główny bohater nie może już dłużej znieść swojego szefa i postanawia się na nim zemścić. Częściowo przechodzi przez ścianę, w wyniku czego jego głowa pojawia się w gabinecie szefa niczym myśliwskie trofeum, wymyślające mu od hultajów, chamów i łobuzów. Szef ostatecznie zostaje zamknięty w szpitalu psychiatrycznym, urzędnik natomiast postanawia wykorzystać ponownie swój dar i zaczyna włamywać się do banków, by zdobyć pieniądze. Cała Francja jest pod wrażeniem dokonań tajemniczego włamywacza. Na swej drodze spotyka on w końcu pewną blond piękność, więzioną w pokoju co noc przez męża tyrana. Zakochany po uszy i przechodzący przez ściany bohater spędza z młodą kobietą upojne noce, spełniając tym samym drugie z zaleceń lekarza, dotyczące intensywnego wysiłku. Fatalny zbieg okoliczności sprawia, że pan Dutilleul podczas jednej z tych nocy zażywa pigułkę i, gdy jak zwykle próbuje opuścić dom ukochanej, zostaje raz na zawsze uwięziony w ścianie. Jest zresztą w dzielnicy Montmartre taki mur, z którego wyłania się naturalnej wielkości postać mężczyzny. Dziwnym zbiegiem okoliczności ma on rysy... Marcela Aymégo i jest jedną z atrakcji turystycznych Paryża.

Sinobrody oswojony

Jest również wiele francuskojęzycznych opowieści niezwykłych, które są próbą uwspółcześnienia baśni. W zbiorze Metamorfozy królowej francuskiej autorki Pierrette Fleutiaux dochodzi na przykład do spotkania Czerwonego Kapturka i Sinobrodego. Philippe Dumas i Boris Moissard opisali z kolei historię Granatowego Kapturka, współczesnej niezależnej nastolatki mieszkającej w Paryżu, będącej wnuczką Czerwonego Kapturka. Wilk zamieszkuje ogród Le Jardin des Plantes. A babcia? Cóż, babcia to właśnie Czerwony Kapturek.

Prof. Magdalena Wandzioch nawiązuje również do historii swojej ulubionej baśniowej postaci, którą okazuje się... Sinobrody. – W klasycznym opowiadaniu Perraulta jest on postacią zdecydowanie negatywną. Zabił sześć żon właściwie dlatego tylko, że były ciekawskie i łamały zakaz otwierania tajemniczej komnaty. Już w XIX wieku pojawili się jednak autorzy, którzy przedstawiali go w zupełnie innym świetle – wyjaśnia filolog. Jednym z tych autorów był Anatole France opisujący Sinobrodego jako dobrotliwego, lecz naiwnego człowieka – ofiarę kolejnych żon. Pierwsza była alkoholiczką, inna się nad nim znęcała, kolejna zdradzała, a ostatnia, pożądając jego majątku, namówiła braci, by go w końcu zabili. Zdaniem prof. Wandzioch warto również zwrócić uwagę na absolutnie zaskakującą powieść Amélie Nothomb, współczesnej belgijskiej pisarki, która także postanowiła uwspółcześnić losy tytułowego Sinobrodego.

Mimo baśniowych konotacji opowieści niezwykłe kierowane są raczej do czytelników dorosłych. Problemem tym zajmowała się szerzej dr Aleksandra Komandera w swojej pracy doktorskiej na temat XX-wiecznych opowiadań niezwykłych, napisanej w systemie doktoratu co-tutelle pod kierunkiem prof. Magdaleny Wandzioch oraz prof. Agnès Spiquel (Université de Valenciennes et du Hainaut-Cambrésis).

Trzeba znać pewne kody kulturowe, by znaleźć sens tych narracji. Co więcej, bez znajomości reguł baśni i opowiadań fantastycznych nie jesteśmy w stanie w pełni docenić tych opowiadań – mówi filolog. Z pewnością doceniają je członkowie zespołu badawczego prof. Wandzioch, prowadząc analizy historyczno- i teoretycznoliterackie w ramach dwóch projektów badawczych. W 2012 roku zakończony został projekt naukowy dotyczący przemian niezwykłości w literaturze francuskojęzycznej. Obecnie naukowcy z Zakładu Literatury i Kultury Francuskiej i Frankofońskiej realizują kolejny projekt dotyczący kategorii hybrydyczności w literaturze. Pierwsze prace habilitacyjne z tego zakresu zostały już ukończone przez dr hab. Katarzynę Gadomską i dr Magdalenę Zdradę- Cok. Kolejne rozprawy habilitacyjne są przygotowywane przez dr. Andrzeja Rabsztyna i dr Aleksandrę Komanderę. Powstaje również interdyscyplinarna praca doktorska mgr. Adama Knapika przygotowywana w systemie co-tutelle. Promotorami są prof. Magdalena Wandzioch i prof. Jamil Dakhlia z Sorbonne Nouvelle Paris III.

Autorzy: Małgorzata Kłoskowicz
Fotografie: Małgorzata Kłoskowicz, Aleksandra Komandera