Dobro nie umiera nigdy, a to, co najlepszego w człowieku na zawsze zostaje w sercach bliskich

Maćko (1980-2008)

29 listopada w kościele św. Klemensa w Ustroniu pożegnaliśmy naszego przyjaciela Maćka Chowanioka, doktoranta Uniwersytetu Śląskiego, współpracownika "Gazety Uniwersyteckiej UŚ" oraz Szkoły Języka i Kultury Polskiej UŚ, członka Studenckiego Zespołu Pieśni i Tańca "Katowice", jednego z najlepszych absolwentów naszej uczelni... Długo można by wymieniać tytuły i nagrody, jakie zdobył oraz sukcesy, które miał w swym krótkim życiu. Ten artykuł jednak nie jest po to, aby je wyliczać (w tym celu zapraszamy do lektury archiwalnych artykułów, które zamieszczaliśmy w "Gazecie Uniwersyteckiej UŚ, a w szczególności numerów 3 (153) 2007 i 9 (159) 2008). Ten tekst piszę po to, aby Go pożegnać na łamach naszego pisma i pokazać (choć jedynie w zarysie), jakim był człowiekiem.

Każdy, kto znał Maćka od razu powiedziałby, że przede wszystkim był pogodny i radosny. Potrafił rozbawić największego "smutasa". Tam gdzie się znalazł, zaraz robiło się wesoło. Jego charakterystyczny śmiech na pewno długo będzie dźwięczał w naszych uszach.

Maciek był ciekawy świata, jego różnorodności, czasem sprzeczności. Nie godził się na zło, chciał zmieniać świat na lepsze. Nie bał się ludzi, wręcz przeciwnie, wychodził im naprzeciw, wyciągał do niech rękę. Z ciekawością dziecka przyglądał się dalekim, egzotycznym krajom. W 2005 roku miałam okazję podróżować z Maćkiem po Argentynie. Widziałam, jak chłonie tamtejszą atmosferę. Interesował się wszystkim, dziką przyrodą, folklorem, lokalnymi obyczajami, polityką i problemami Polonii argentyńskiej. Kochał także góry. Gdy półtora roku temu zdecydował się wyjechać do Kirgistanu, aby pracować jako lektor języka polskiego, przyszedł do redakcji, aby mi to oznajmić, wiedział bowiem, że ja również bardzo kocham góry. Powiedziałam wtedy, że mu zazdroszczę, że będzie w tak przepięknym zakątku świata, dzikim, z dala od cywilizacji, gdzie na horyzoncie wznoszą się ośnieżone szczyty siedmiotysięczników. Potem na pocieszenie wysłał mi kartkę, na której znajdowało się zdjęcie Piku Pobiedy (7439 m n.p.m.). Ta kartka stoi na moim redakcyjnym komputerze. Gdy miałam zły dzień, a za oknami po niebie przewalały się szarobure chmury, wtedy patrzyłam na tę nieskażoną biel kirgiskich szczytów. I przynosiło mi to pocieszenie i nadzieję, że jutro będzie lepsze. Ostatni raz Maciek odwiedził mnie na kilka dni przed swoim drugim wyjazdem do Biszkeku. Opowiadał o swojej podróży samochodem, jaką miał odbyć z Polski do Kirgizji wraz z przyjaciółmi. Powiedział, żebym mu nie zazdrościła tych wspaniałych widoków, bo ma tyle pracy, że w ciągu roku nie może znaleźć czasu na wycieczki.

Drogi Maćku, byłeś dobrym człowiekiem. Ludzie nie tylko Cię cenili, za Twoją mądrość, pracowitość i szacunek do wszystkich. Kochali Cię. O tym świadczą wpisy na stronie internetowej Uniwersytetu Śląskiego (www.us.edu.pl/pozegnaniemacka). Oto kilka z nich:

- Wszystkim nam będzie Cię bardzo brakowało. Miałeś duszę poszukującą, stale pragnąłeś nowości. Było w tym coś niepokojącego, bo naszą nadzieją jest zakotwiczenie, a nie marzenie o bytności na całym świecie. Maćku, Maćku! Dziękuję za dawne spotkania. I przepraszam, jeżeli nie potrafiłem wsłuchać się w Twój głos. Marian Kisiel

- Maciek był jednym z moich najzdolniejszych studentów. Pełen pasji, skory do dyskusji, poszukujący. Przy tym zawsze uśmiechnięty, życzliwy i otwarty. Takich ludzi się nie zapomina. Artur Rejter

- Maciek Chowaniok był jednym z najzdolniejszych studentów Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych, absolwentem dwóch kierunków studiów: socjologii i filologii polskiej. Doprowadził też do absolutorium studia filozoficzne. Pozostanie na zawsze w naszej pamięci jako wybitna osobowość, mądry, pełen pasji, ciekawy świata i ludzi, wrażliwy, błyskotliwy człowiek. Humanista z wykształcenia i temperamentu, każdy kontakt z Nim wzbogacał. Pamiętamy go z licznych, nieskończonych dyskusji. Wielu ich wątków już nie dokończymy. Jego odejście pogrążyło nas w głębokim smutku. Tyle dobrego mógł jeszcze uczynić, tyle miał planów i marzeń. Wierzyliśmy, że je zrealizuje. Jest nam smutno. Olga Wolińska

- Maćku, kolego z Zespołu i z MISH-u nie potrafię się pogodzić z tym, że już nigdy nie usłyszymy Twojego śmiechu... Ania Wilińska

- Ciężko jest cokolwiek napisać, kiedy człowiek o tak imponującej wiedzy, łagodnym usposobieniu i sympatii dla innych ludzi, mający przed sobą całe życie, karierę naukową, umiera w tak młodym wieku i w tak tragicznych okolicznościach... Chciałam podziękować za możliwość uczestniczenia w Pana zajęciach, a pamiątką pozostanie wpis w indeksie... Do zobaczenia! [*] Kosa

Gdy dokładnie rok temu przygotowywałam artykuł o Maćku (do rubryki "Sukcesy młodych"), przesłał mi listę swoich osiągnięć, to czym chciał się najbardziej pochwalić, jednak ze względu na ograniczone miejsce w gazecie niektóre trzeba było wyciąć. Ustaliliśmy, że do wielu spraw będziemy wracać w kolejnych tekstach. Do numeru styczniowego miał przygotować artykuł o polonistyce w Biszeku. Maćku, nie na taki tekst umawialiśmy się do tego numeru!

Wiem, że byłeś radosnym, dowcipnym chłopakiem i nie chciałbyś, abyśmy po Tobie płakali. Byłeś też niezwykle skromny i zapewne czułbyś się teraz nieco skrępowany. A jednak mówienie o Tobie jest ważne, chcemy o Tobie pamiętać i nie zapomnimy. Być może właśnie wspominanie pozwoli nam kiedyś zaakceptować ten przerażający fakt, że Ciebie już wśród nas nie ma.

Autorzy: Agnieszka Sikora
Fotografie: Agnieszka Sikora