Co myślisz o moich myślach?

Witryny, które oferują pomoc w założeniu własnego bloga przekonują, że jest to znakomita forma wyrażenia swoich myśli i podzielenia się nimi z innymi. Dzięki temu łatwiej nawiążemy kontakt z ludźmi o podobnych zainteresowaniach i poglądach. Każdy z nas może mieć dowolną liczbę blogów, podobnie jak każdy blog może mieć dowolną liczbę autorów i czytelników. Dlaczego tak wielu ludzi decyduje się odkryć przed światem najbardziej intymną sferę człowieka, jaką są niewątpliwie własne myśli?

Blog to prywatna strona internetowa. Najczęściej wygląda jak lista lub ciąg notek, które pojawiają się w kolejności odwrotnie chronologicznej, czyli od najnowszych do najstarszych. Notki te mogą być bardzo różnej treści - zdecydowanie najbardziej popularne są pamiętniki, zbiory prywatnych refleksji, zbiory wiadomości, galerie zdjęć lub ilustracji. Mogą to być również eseje, poradniki, gry narracyjne czy przepisy kulinarne, opisy znalezisk w sieci i linki. Czasem spotykane są także powieści w odcinkach czy antologie wierszy. Niektóre grupy, rodziny czy bandy tworzą swoje blogi, by wymieniać się opiniami i mieć swoje własne miejsce w sieci. Tego rodzaju forma obecności w internecie jest również popularna w biznesie - może służyć do autoprezentacji, wymiany informacji fachowych, edukacji, czy też jako miejsce gromadzenia wieści i nowości.

www.zajrzyj.tu

Ciekawość to ponoć największa wada ludzka. W mniejszym lub większym stopniu każdy z nas jest nią obciążony. Być może stąd bierze się popularność wirtualnych zwierzeń. W spokojny wieczór, zamiast spotkać się z przyjaciółmi, wielu z nas zasiada przed komputerem, by za pomocą jednego kliknięcia, niczym czarodziejską różdżką, wtargnąć w umysły przyjaciół i obcych ludzi. - Nie uważam tego za podglądanie. Ktoś, kto decyduje się na prowadzenie bloga, zdaje sobie sprawę, że czyta go mnóstwo ludzi. Jestem jednak przeciwniczką tego rodzaju rozrywki. Dla mnie jest to pozbywanie się czegoś najcenniejszego, a mianowicie fragmentu własnej osobowości - ona przestaje być własna, staje się publiczna - zwierza się Kasia, studentka piątego roku psychologii.

Dotychczas nie wypracowano jeszcze ogólnodostępnych wskaźników odwiedzin w blogach. Jego popularność mierzy się ilością komentarzy, które zostawiają na danej witrynie goście. A są one przeróżnej treści! Jedne zawierają sugestie, dotyczące wyglądu bloga, podziękowania, refleksje, inne zaproszenia na blog nadawcy. Często pojawiają się także obraźliwe słowa. Na szczęście autor witryny bez większych problemów może wykasować dowolną ilość niechcianych wypowiedzi.

Internetowi terapeuci

Czasami jedna wypowiedź blogersa powoduje lawinę komentarzy i burzliwą dyskusję wśród internautów. Takie wirtualne skandale wywołał przykładowo sposób, w jaki dziewczyna zerwała z partnerem czy zwierzenie chłopaka, który postanowił uciec z domu. Własna decyzja przestaje być wyłącznie naszą, gdy kilkadziesiąt osób stara się na nią wpłynąć. Zastanawiające jest to, jak łatwo potrafimy doradzać ludziom, których przecież w ogóle nie znamy... -Potoczne obserwacje pokazują, że w ogóle lubimy radzić innym. Gdy ktoś zwraca się do nas z problemem, możemy poczuć się jak autorytet, wyrocznia, ktoś kompetentny i znaczący. Czyż taka świadomość nie jest przyjemna? W sieci potęguje to anonimowość i pewna bezkarność. Przecież za rady, które dajemy, nie ponosimy żadnej odpowiedzialności. Inaczej jest w życiu realnym, kiedy to nasz znajomy może się przykładowo na nas obrazić za to, że źle mu doradziliśmy. W sieci takie ryzyko nie istnieje, zatem - hulaj dusza - tłumaczy dr Ryszard Kulik, psycholog.

Autorzy pamiętników nierzadko odpowiadają na uwagi i polemizują. Być może jest to metoda dla osób, które nie są pewne siebie. Większość blogersów jednak kategorycznie wzbrania się przed takim sądem. -Myślę, że nie ma w tym nic złego, że czytam komentarze obcych ludzi, dotyczące kolejnych kroków w moim życiu. Nie muszę przecież się nimi sugerować! - kwituje Hopes, autor wirtualnego zbioru refleksji.

Wolność myśli...

Niewątpliwie największy odzew ze strony czytelników powodują wypowiedzi, w których autor zwierza się, iż utracił sens życia i nie widzi dla siebie miejsca na tym świecie. -Chciałbym umrzeć. Nikt mnie nie rozumie, nawet ja sam. Może po drugiej stronie znajdę przyjaciela... - czytamy na jednym z blogów. Na tę wypowiedź zareagowało kilkadziesiąt osób. Pojawiły się porady, jak przetrwać trudny okres, wyzwania od głupców, próby podzielenia się własnym doświadczeniem, dotyczącym podobnych myśli. Ale znalazły się tam również komentarze... zachęcające autora do ostatecznego kroku, jakim jest samobójstwo. Tego typu wypowiedzi motywowane były najczęściej (jeśli w ogóle można mówić o jakimkolwiek umotywowaniu...) wiarą, że tam będzie ci lepiej. Jeden z tego rodzaju wpisów nakreślał pewną historię. Otóż przyjaciel osoby, która zamieściła komentarz, z nieznanych powodów targnął się na swoje życie. Po kilku dniach pojawił się we śnie tej osoby - uśmiechnięty i zadowolony. I właśnie ten sen miał nakłonić blogersa, który czuł się nieszczęśliwy do podobnego kroku... Irena Obuchowska w swojej książce Drogi dorastania zwraca uwagę na fakt, że przeżywający stan depresji młody człowiek nie powinien przebywać z rówieśnikami o podobnie obniżonym nastroju, gdyż myśli samobójcze mogą być indukowane. Wirtualne łącze uniemożliwia bezpośredni kontakt fizyczny, natomiast wspomniane wyżej komentarze mogą mieć bardziej destrukcyjny charakter. Taką wypowiedź można przecież odtwarzać non stop, analizować i utwierdzać się w ten sposób w przekonaniu, że... decyzja o odejściu jest słuszna. Blogi powinny być zatem objęte kontrolą. Niestety - nie ma żadnego nadzoru. Wolność myśli... wolność słowa... niewiedza rodziców... A na blogach mnożą się linki tych, którzy odeszli..., tych, którzy zdecydowali..., tych, którzy się uśmiechają...

Z perspektywy czasu

Autorzy wirtualnych zwierzeń często zwracają się bezpośrednio do konkretnych osób: będzie mi Ciebie brakowało... ale cóż - to Twoje życie i Twój wybór...; bardzo mnie skrzywdziłaś...; czasem się ciebie boję...; odezwij się... - to fragmenty blogów. Ciekawe, że większość tych zwrotów dotyczy ważnych dla autora obszarów, problemów osobistych... Choć - trudno tu mówić o jakiejkolwiek intymności. Wydawałoby się, że szczera rozmowa jest niezastąpiona w rozwiązywaniu konfliktów między ludźmi, a jednak niektórzy wolą wyrzucić to z siebie i... czekać. -Staram się przelać swoje uczucia i myśli na bloga. Mogę na nie spojrzeć z perspektywy czasu i wówczas zastanowić się, czy podjęta decyzja była słuszna - tłumaczy Kirsten, która prowadzi własnego bloga od 2 lat. No cóż, podobno czas leczy rany...

Znów opierniczyła mnie żona

Komentarze wskazują, że tego rodzaju treści wzbudzają zainteresowanie wśród ludzi w różnym wieku. Pojawiają się wypowiedzi zarówno nastolatków: - Stary, to jest lepsze niż "Klan" - pisze 16-letnia Kasia w odpowiedzi na kolejne perypetie blogersa, którego znowu opierniczyła żona, jak i ludzi starszych, starających podzielić się swym doświadczeniem. - Być może zjawisko to pokazuje, że małżeństwo rodzi więcej problemów, niż inne sytuacje życiowe. Blogi bowiem spełniają przede wszystkim funkcję katarktyczną, pozwalają wyrazić, dać upust temu, co było tłumione czy skrywane - tłumaczy dr Ryszard Kulik.

Zdecydowanie najwięcej jest jednak komentarzy osób solidaryzujących się z nieszczęśnikami. -Tacy właśnie są faceci!!! Wiem coś o tym i popieram Twoją "karę" - ja też bym wyjechała do mamusi - czytamy na jednym z popularniejszych blogów.

Zgadnij o czym myślę

Część blogersów ujawnia na prowadzonej przez siebie witrynie prawdziwe imię i nazwisko, prezentuje zdjęcia. Jednak w przeważającej większości są to treści, które nie mają szczególnie osobistego charakteru. Wytrwały poszukiwacz znajdzie oczywiście intymne pamiętniki, zaopatrzone w szczegółowe dane autora. W opinii blogersów nie są to wiarygodne treści. -Osobie, która dzieli się łóżkowymi ekscesami na forum albo opowiada z dumą, kogo zaliczyła na ostatniej randce i jak to przebiegało, a pod tym wszystkim wpisuje swoje imię i nazwisko, nie można wierzyć. Internetowe zwierzenia wbrew pozorom mają pewne granice. Wielu moich znajomych, którzy również prowadzą blogi, jeśli ma potrzebę napisania czegoś osobistego to się pod tym nie podpisuje. To właśnie jest intymną sferą blogersa - tłumaczy Asha, wirtualna pisarka.

Zdecydowana większość blogersów w świecie wirtualnym posługuje się pseudonimem (tzw. nick). -Anonimowość daje poczucie bezpieczeństwa. Nie zapominajmy, że ludzie piszą w blogach o najbardziej intymnych szczegółach ze swojego życia. Zawsze niesie to ze sobą ryzyko zranienia ze strony innych. Anonimowość w jakimś stopniu chroni te osoby, dając jednocześnie możliwość "powiedzenia wszystkiego"- komentuje dr Kulik. Zdarza się, że tego rodzaju podpisy identyfikują treści, które autor zamieszcza na swojej stronie. Nietrudno się domyślić, co zawierają strony osób, które podpisują się: nie chce mi się żyć, zakochana, świeżo upieczony mąż czy fanka rocka.

* * *

Blog jest pojęciem szerokim. Nie ogranicza się do własnych refleksji, doświadczeń i przeżyć, choć te zdecydowanie przeważają w wirtualnym świecie. Można spotkać witryny z przepisami kulinarnymi, opisami gier komputerowych, biznesowymi linkami itp. Ostatnim hitem są też blogi-fotogalerie, których treść wypierają zdjęcia, opatrzone krótkim komentarzem.

Z pewnością jest to dobry sposób na nawiązanie nowych przyjaźni (w każdym blogu znajduje się e-mail autora). Daje poczucie anonimowości, co sprawia, że większość blogersów bez obaw przelewa własne myśli na ekran monitora. Często czujemy się również mniej odpowiedzialni za słowo pisane. Czy jednak tego rodzaju strona jest bezpieczna dla każdego? Myślę, że tak... dopóki jesteśmy kowalem własnego losu, a komentarzy i rad internatów nie traktujemy jako drogowskazów w naszym życiu.

Zapraszam do sieci.

Agnieszka Turska

Pre-text