Przeczytajmy tę książkę

Otwieramy książkę dotyczącą zjawiska niemieszczącego się w dotychczasowych kanonach twórczości architektonicznej. Artur Schopenhauer, pojawiający się tu zresztą dwukrotnie za sprawą głównej kategorii jego filozofii, jaką była „wola”, architekturę cenił, ale umieszczał nisko w hierarchii sztuk. Pisał, że zajmuje się ona z konieczności „ciężarem, spójnością, sztywnością, twardością”, czyli tym, co stanowi „najniższy szczebel przedmiotowości woli” (przeł. Jan Garewicz). Tymczasem paryski Parc de la Villette chce być architekturą spełniającą wymogi Nietzscheańskiego „ducha lekkości”. Powstał w wyniku rozstrzygnięcia w roku 1983 konkursu „Wielkie Projekty” ogłoszonego przez Francois Mitteranda, wkrótce po jego dojściu do władzy w roku 1981. Zwycięski projekt Bernarda Tschumiego (stawiany pod względem śmiałości rozwiązań ze słynnym projektem berlińskiego Jüdesches Museum Daniela Libeskinda) powstał właśnie jako sprzeciw wobec klasycznych modeli architektury witruwiańskiej (firmitas, utilitas, venustas), a sam twórca deklarował, że „jego metody projektowania stanowią odwrotność strategii skupiających, centralizujących i totalizujących”, w ten sposób niczego nie narzucając odwiedzającemu, lecz „budując program zdarzeń potencjalnych” (s. 67). Odwiedzający park, niewątpliwie zaskoczony zagadkowymi strukturami, staje „wobec pewnego oczyszczenia znaczeń, irytującej pustki domagającej się wypełnienia” (s. 107).

Rzecz jest filozoficznie doniosła. Chodzi wszak o pojęcie pustki kierujące nasze spojrzenie w stronę filozofii i teologii. Pustka, nie-miejsce, nie-byt to jedynie mniej lub bardziej udane próby nazwania tego, co w Timajosie Platon określa mianem chôry. Wokół tej kategorii powstała cała biblioteka poważnych interpretacji, z których największą moc oddziaływania miała chyba Derridiańska wykładnia zawarta w osobnym eseju filozofa (edycja polska w tłumaczeniu Marii Gołębiewskiej, Warszawa 1999). Trzeba przyznać, że Cezary Wąs dokonał tu trudnej sztuki: zdołał w niewielkich rozmiarów książce zinterpretować arcytrudną kategorię tak, iż czytelnik czuje, że uważnie się jej przygląda. To ważne, bo chôry nie da się „uchwycić”, nie da się „pojąć” w znaczeniu ‘pojmać, rozumowo okiełznać’. Jest ona bowiem „rodzajem kotła wrzących żywiołów”, „zbiornikiem mocy” (s. 100), nieustannym wyłanianiem się i znikaniem formy i znaczenia. Teraz otwiera się widok na teologię negatywną, problem nazwania/nienazwania Boga (patrz: Mistrz Eckhart, któremu nasz autor poświęca osobny rozdział). Ale chôrę Platon nazywa też kobietą, macicą, położną. Czym jest więc chôra? Nie można oprzeć się pokusie, by nie skojarzyć jej z primordialnymi siłami „Chaosu” czy „Tiamatu”, ale – wracając do Parku de la Villette – może lepiej doświadczyć chôry jako przestrzeni, w której cały czas krążymy wokół Niemożliwego.

Chodzi nie tylko o zadziwiające, jakby „niedokończone” budowle parkowe, które kojarzą się tyleż z dawną sztuką ogrodową, co sugerują krytykę klasycznych modeli racjonalnego, normatywnego pojmowania świata: wszak folie to również „szaleństwo”. Byłyby więc odpowiednikami psychiatrii humanistycznej (np. R.D. Lainga) jako alternatywy dla tradycyjnej psychiatrii nastawionej na farmakologiczne „przywracanie” normalności. Jak czytamy: owe dziwne „folies niewątpliwie destabilizują znaczenie […], ale czynią to bez agresji i nie prowadzą na poziom, gdzie zapis architektoniczny byłby czysto abstrakcyjny, bezużyteczny, pozbawiony aury estetycznej czy archaicznych hierarchii” (s. 30). Chodzi więc o to, by stworzyć przestrzeń – jak pięknie określa to autor – „uprzestrzennionej troski” (s. 107), w której „zwykłe przechodzenie się ścieżkami parku staje się początkiem przekraczania wszelkiego ustalania, możliwością wejścia do innych, jeszcze nieutrwalonych lokalizacji” (s. 31). Tak kreuje się przestrzeń interakcji między przechodniem a parkiem i wydarzeniami, które zagadkowe struktury parku prowokują. Tworzy się „scenariusz nowej wspólnoty, w której zawsze wrogi obcemu tuziemiec i każdorazowo zagrożony przez krajowca emigrant łączą się w poczuciu przypadkowości swych losów i zrozumienia dla wspólnego im obu źródłowego niezakorzenienia i nieumiejscowienia” (s. 66). Na tym polega polityczność zamierzenia Tschumiego dążącego do stworzenia „nowej koncepcji architektury, której polityczność oparta byłaby na kreowaniu przestrzeni swobodnej negocjacji między różnymi sferami ludzkiej działalności” (s. 57).

Cezary Wąs: Cień w ogrodzie Boga. Parc de la Villette w Paryżu w kontekście filozofii ‘chôry’, Złota seria Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2021, ss. 196.