Niekończący się Zmierzch

Dawno, dawno temu (tzn. na początku XXI wieku) nieznana pisarka amerykańska odniosła globalny sukces, oferując czytelnikom z kategorii young adult efektowny cykl powieściowy będący fuzją fantasy lub lekkiego horroru i melodramatu, a więc należący do nurtu paranormal romance. Czterotomowa saga (to powszechnie używane określenie dla cyklu jest nieuzasadnione i mylące) Zmierzch Stephenie Meyer urzekła czytelników, a potem widzów filmowych, poddając radykalnemu liftingowi postać literackiego wampira, uczłowieczając go i osadzając w codzienności ludzkiej, a jednocześnie czyniąc z niego superbohatera o niewyobrażalnej sile przyciągania i mocy. No cóż, rację miał Alexandre Dumas, kiedy obwieszczał: „Dokądkolwiek pójdziemy, [wampir] będzie szedł za nami”. A może przed nami, bo wampir XXI wieku staje się ulepszoną wersją człowieka, bliską wyobrażeniom o homo sapiens nowej generacji 3.0 – dobrowolnie scyborgizowanym; już w 1963 roku Andy Warhol wyraził marzenie, które wkrótce może się spełnić: „Chciałbym być maszyną, jak chyba każdy, prawda?”.

Zmierzch jako typowy tekst kultury popularnej, nazywanej czasem samożywną, swój światowy sukces przedłuża i rozciąga na różne sposoby. Kolejne tomy cyklu ukazywały się w rytmie rocznym: tom pierwszy Zmierzch miał premierę w 2005 roku (w Polsce 2007), drugi, Księżyc w nowiu – 2006 (2007), trzeci, Zaćmienie – 2007 (2008), czwarty, Przed świtem – 2008 (2009). W 2010 roku opublikowano Drugie życie Bree Tanner, historię dziewczyny zwampirzonej w tomie Zaćmienie. W 2015 dzieło odświeżono i zmodyfikowano. W jego nowym wcieleniu pt. Życie i śmierć: Zmierzch opowiedziany na nowo autorka zrealizowała eksperyment myślowy, zamieniając płeć postaci. Taki koncept może być odczytany jako głos w dyskusji na temat kulturowych ról kobiety i mężczyzny czy stereotypów płci. W 2020 roku czytelnicy otrzymali wreszcie zapowiadaną od dawna wersję Zmierzchu opowiedzianą tym razem z perspektywy charyzmatycznego Edwarda Cullena – to powieść Słońce w mroku, która daje wgląd w myśli i uczucia nieśmiertelnego wampira zmagającego się z problemami wynikającymi z wszechogarniającej miłości do śmiertelniczki.

Równolegle z rozwijaniem narracji literackiej cykl wkroczył w świat filmu (2008, 2009, 2010, 2011 i 2012 – bo tom czwarty zawarł się w dwóch częściach filmu).

Autorka zyskała sławę i rozgłos. Stworzony przez nią hamletyczny wampir stał się idealną istotą budzącą zachwyt i pożądanie. Czyli – mimo kontrowersji wokół literackich wartości cyklu – skorzystał też wampir, radykalnie odmienny od postaci bohatera oralnych opowieści grozy. Główni aktorzy ekranizacji powieści zyskali dzięki niej status gwiazd, nie podlegając jednak ograniczającemu zaszufladkowaniu.

Wampiry z Forks wykreowane przez Stephenie Meyer towarzyszą czytelnikom od 16 lat, ale ich obecność w przestrzeni literackiej i filmowej jest systematycznie odświeżana i potwierdzana. Zmienia się narrator: po dominacji w tej roli Belli, czasem oddającej głos swojemu przyjacielowi wilkołakowi, poznajemy świat wampirzy: uczucia, dylematy, rozterki, przemyślenia wampira przedstawione w 1. osobie. Nowe oświetlenie otrzymują znane już sytuacje. Bo powieści Zmierzch, Życie i śmierć: Zmierzch opowiedziany na nowo oraz Słońce w mroku opowiadają tę samą historię, relacjonują te same wydarzenia, te same rozmowy. Wierny czytelnik może w końcu poczuć pewne znudzenie, czytając na tysiącach stron trzykrotnie powtarzane niemal dosłownie dialogi bohaterów.

Jako odbiorca polimodalnego produktu popkulturowego Stephenie Meyer spodziewam się kolejnych opowieści o Belli i Edwardzie. Tym bardziej, że owocem ich miłości jest niezwykłe dziecko o genach człowieka i wampira, godne swojej opowieści. Poza tym istnieją przecież takie formy snucia narracji, jak prequel, sequel, interquel, midquel. Nie wspominając o remake’u czy reboocie… Do oczarowania pozostają wielbiciele gier i seriali. Dorasta też nowe pokolenie, które ominęła fascynacja wampirami z małego miasteczka w USA. I ono potrzebuje „swojego” wampira. Bo on jest wiecznotrwały.

Autorzy: Małgorzata Kita
Fotografie: Rys. Janusz Kożusznik