Przeczytajmy tę książkę

Można czytać tę książkę jak dzieło zajmujące się prawem jako dyscypliną nauki i jej hi s tor ycznymi źródłami. Wiele w niej odniesień do starożytnych, a Ulpian – rzymski prawnik z II wieku naszej ery, ów „Hipokrates prawa” – mógłby uchodzić za jej bohatera. Podobnie jak Cycero, filozof, retor i prawnik. Książka, o której mówimy, wiele im zawdzięcza. Ale właściwymi jej bohaterami/adresatami jesteśmy my, szarzy obywatele, mówiąc po Kafkowsku – „stojący przed drzwiami prawa”. Nie jestem pewien, czy nie wolimy, aby drzwi pozostały zamknięte. Za nimi otwiera się bowiem świat niby szczegółowo uregulowany normami strzeżonymi przez groźnie wyglądające paragrafy, a przecież w tym niemal geometrycznie uporządkowanym królestwie co rusz natrafiamy na szczeliny (ileż to razy słyszeliśmy o „lukach w prawie”), niewzruszone paragrafy potrafią nagle stać się nadzwyczaj elastyczne (kogóż jeszcze oburzają „kruczki prawne”). Okazuje się, że tej surowej i dietetycznej substancji, jaką jest prawo, można „nadużyć”, można odurzyć się nią niczym narkotykiem po to, by kreować światy alternatywne wobec rzeczywistości (i samego prawa). A wszystko to, rzecz zupełnie oczywista, w imię „dobra ludu”, wszak salus populi suprema lex. Do metafory gastronomicznej odwołuje się zresztą sam autor, pisząc, iż jego książka to ledwie „okruchy”, dla prawników „smakowite”, bowiem zapowiadające „jak wspaniałe muszą być dania główne” (s. 209). Kontynuując w tym duchu, powiedzmy, iż książka profesora Jerzego Zajadły pokazuje obywatelowi, jak nie zostać smakowicie skonsumowanym przez prawo, jak nie stać się „daniem głównym” bezrefleksyjnie działającego prawa. Zwrot do starożytnych nie jest więc ucieczką od aktualnej „ponurej rzeczywistości”, ponieważ sentencje łacińskie, które odczytujemy wraz z autorem, „wykazują przedziwną i momentami zaskakującą aktualność” (s. 209).

Minimima iuridica to zbiór „prawniczych oczywistości” (s. 199), ale każda z cytowanych trzynastu sentencji dowodzi, że owa oczywistość wydaje się jasna na poziomie deklaratywnym, rychło natomiast przekonujemy się, że jej oczywistość nie jest tak wyraźna, gdy przychodzi do roztrząsania poszczególnych przypadków. Innymi słowy, mamy kłopot wtedy, kiedy aprobowaną zasadę teoretyczną trzeba zastosować w praktyce. To dylemat sędziego znajdującego się „pomiędzy ideałem prawa jako uporządkowanym systemem a chaotyczną realnością prawa jako rozstrzygnięcia o losach konkretnego człowieka” (s. 179). Stąd ostrzeżenie przed zapatrzeniem się w prawo jako doskonały system dystrybucji sprawiedliwości; wszak – praktycznej lekcji dostarcza nam bieżące życie – summum ius summ iniuria: najwyższe prawo największym bezprawiem, o ile jego reguły będą stosowane z prawniczym formalizmem albo gdy prawo zostanie zawłaszczone do obrony interesu jednej partii przekonanej o własnej nieomylności. Trzeba, by słuszność prawa zbliżała się w sensie i celu swego oddziaływania do łagodności wynikającej ze zrozumienia zarówno litery prawa, jak i specyfiki jednostkowego przypadku. Wszak, a wielce krzepiące to zastrzeżenie: „prawa nie można realizować za wszelką cenę” (s. 77).

Jak więc nie ulec pokusie traktowania prawa jako maszyny automatycznie rozdzielanej sprawiedliwości? (to pytanie do prawników) Jak ustrzec się przed tym, by prawo i wykorzystujący je bez oporów politycy nie potraktowali nas, obywateli, jak smaczne zakąski przed głównym daniem, jakim jest nieograniczona i niekontrolowana władza? (to pytanie do nas, obywateli). Odpowiedź wiedzie prosto do edukacji. Trzeba upomnieć się o tradycję kształcenia humanistycznego, w tym także o łacinę, to w niej bowiem zapisano maksymy ustanawiające „szkielet zawodu lekarza i prawnika” (s. 10). Dopowiedzmy, że przecież nie tylko o te dwie profesje chodzi. Dalej przypomina autor, że Cycero zalecał zajmowanie się literaturą i retoryką, a także zgłębianie filozofii – „matki wszystkich dobrych czynów i dobrych słów” – jako przygotowanie do pełnienia funkcji sędziego (znów uzupełnijmy, że nie tylko prawnik skorzysta na ćwiczeniu się w tych sztukach). I wreszcie stawką jest edukowanie w sztuce bycia wolnym obywatelem szanującej prawa republiki, bo „po roku 1989 niedostatki w zakresie wychowania obywatelskiego” (s. 164) są uderzające. Prawo bowiem to nie społeczna inżynieria, ale część formującej nas kultury humanistycznej.

Jerzy Zajadło: Minima iuridica. Refleksje o (nie)oczywistościach prawniczych. Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2019, ss. 229.