Uderzenie kalendarza

Od paru lat kupuję nowe kalendarze poza uniwersytetem. Staram się w ramach wyboru podyktowanego estetyką i ograniczonymi zasobami nabyć również kalendarze, które przeznaczam na podarki świąteczno-noworoczne dla moich przyjaciół. Od lat korzystałem w tej dziedzinie z usług pewnej znanej firmy, która już w październiku zachęcała sporym wyborem kalendarzy z widokami, malarstwem i tematyką zwierzęcą – były to duże, nadające się do powieszenia na ścianie oraz miłe dla oka dzieła ,,kalendarystycznej” sztuki.

W 2019 roku ani w październiku, ani w listopadzie nie napotkałem jednak na nic, co by mnie zainteresowało. Mniejsza o mnie, ale przyjaciele oczekiwali, jak zwykle o tej porze roku, ozdoby na ścianę. W końcu udałem się do internetu, gdzie można znaleźć podobno wszystko. Po niedługich poszukiwaniach wybrałem kilka obiektów i zamówiłem je. Było to jeszcze w listopadzie i z cierpliwością oczekiwałem na przesyłkę, którą sieć oferowała dostarczyć za niewielką opłatą do placówki pocztowej wskazanej przeze mnie. Otrzymałem maile w sprawie zamówienia i przyjęcia go do realizacji. Po dwóch dniach zamiast powiadomienia o dostarczeniu przesyłki przychodzi pismo-apel zatytułowane ,,Podejmij decyzję w sprawie zamówienia”, które sugeruje podjęcie decyzji o anulowaniu zamówienia bądź jego podziale, bądź o dalszym oczekiwaniu. Było jeszcze daleko do Gwiazdki. Postanowiłem czekać, o czym poinformowałem konsultanta pod wskazanym w mailu numerem telefonu. Otrzymałem maila ,,Zmiana daty dostarczenia zamówienia”. I tak, proszę Wysokiego Sądu, było jeszcze cztery razy. Potem przyszedł mail ,,Podział zamówienia”, już nie pytający, a podejmujący decyzję za mnie: dwa kalendarze dostępne w magazynie postanowiono mi przysłać, na trzeci zaś, największy i najcenniejszy, miałem jeszcze poczekać. Było daleko do Gwiazdki, więc czekałem, tym bardziej, że cena była dość atrakcyjna.

Po jakimś czasie i kolejnych dwóch mailach apelach o podjęcie decyzji (konsultanci już byli znudzeni moją uporczywością) przyszedł mail ,,Anulowanie zamówienia”: firma, gnąc się w lansadach, przepraszała za niemożność realizacji zamówienia. Wróciłem do internetu i… znalazłem taki sam kalendarz, tyle, że w wyższej (o 50 proc.) cenie. Gwiazdka była coraz bliżej, nie bacząc więc na cenę, postanowiłem złożyć zamówienie. Przyjęcie do realizacji, przewidywany termin wysyłki, a zaraz potem po prostu zamówienie anulowano. Było mi to na rękę, bo w salonie oferenta odkryłem upragniony kalendarz, w cenie o kilka złotych niższej niż w internecie. Gwiazdka była już tuż-tuż, więc nabyłem upragniony podarek metodą kupna. Okazało się, że firma nie dysponuje torbą, do której mógłbym go zapakować. Przypuszczam, że to była prawdziwa przyczyna odwoływania kolejnych zamówień: niemożność zapakowania przesyłki.

Ostatnio firma przysłała maila z prośbą o ocenę…