Danuta Piękoś-Owczarek, specjalista ds. public relations Muzeum Śląskiego w Katowicach, jest absolwentką socjologii i kulturoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim

Homo ludens i wirtualne cmentarze

Studia to wielka przygoda, która kształtuje charakter – mówi Danuta Piękoś-Owczarek, która zabiera mnie na stałą wystawę Muzeum Śląskiego poświęconą historii Górnego Śląska. Siadamy w zaaranżowanej przestrzeni tradycyjnej kuchni z familoka. Na kocherze „warzy się” ślunski łobiod, na stole leżą talyrze i bysztek, a Danusia opowiada, jak gryfnie studiowało się na Uniwersytecie Śląskim.

Danuta Piękoś-Owczarek, absolwentka socjologii i kulturoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim
Danuta Piękoś-Owczarek, absolwentka socjologii i kulturoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim

Wybrałam nauki społeczne, bo ciekawiło mnie, co ukształtowało naszą współczesną społeczno-polityczną rzeczywistość. W szkole, w mediach i w domu często mówiło się o spuściźnie PRL-u, komitetach kolejkowych, komunizmie, micie „Solidarności” etc. Chciałam rozumieć więcej, dlatego uznałam, że najlepszym wyborem będzie socjologia. W końcu jesteśmy „społecznymi zwierzętami” (śmiech). To była dobra decyzja. Uczyłam się myśleć „społecznie” i zadawać odpowiednie pytania. Najbardziej ceniłam zajęcia, podczas których mogliśmy wszyscy dyskutować i wspólnie szukać odpowiedzi. Osobą, która proponowała taką formę ćwiczeń, była pani dr Daniela Dzienniak-Pulina.

Już podczas studiów podjęłam decyzję, że chcę także studiować kulturoznawstwo. Na początku mieliśmy wykłady z wielu różnych dziedzin, co niesamowicie poszerza horyzonty. Jak różnorodne mogły być te zainteresowania, najlepiej pokazuje chyba tematyka moich prac magisterskich: od homo ludens do wirtualnych cmentarzy. Na socjologii zajmowałam się zjawiskiem rozrywki i zabawy jako elementami czasu wolnego, które na stałe wpisane są w strukturę grup społecznych. Badałam artykuły publikowane w tygodniku „Polityka”, które dotyczyły sposobów spędzania wolnego czasu przez Polaków. Wyszłam z założenia, że i zabawa, i rozrywka są nieodłącznymi składnikami współczesnej kultury, w której czas wolny stanowi wartość i jest przedmiotem kalkulacji.

W „Polityce” znalazłam także artykuł, który zainspirował mnie do wyboru tematu pracy magisterskiej w ramach kulturoznawstwa. Tekst poruszał problem braku narzędzi do zarządzania kontami użytkowników Facebooka, którzy zmarli. To było siedem lat temu. Dziś oczywiście wprowadzono odpowiednie rozwiązania. Uświadomiłam sobie wtedy, że przy użyciu nowoczesnych technologii publikujemy wiele informacji, zostawiając po sobie ślad nawet wtedy, gdy nas już nie będzie. Pozostając w kręgu zagadnienia śmierci, postanowiłam przeanalizować istniejące wówczas wirtualne cmentarze m.in. pod kątem zachowań społecznych, rozwiązań graficznych i strukturalnych, polityki serwisu czy prowadzonych na ten temat dyskusji.

Rozpoczęłam współpracę z Muzeum Śląskim już podczas studiów. Pracowałam w małym pokoju na czwartym piętrze dawnego Grand Hotelu przy obecnej al. Wojciecha Korfantego. Cały czas otaczały nas dzieła sztuki. Miałam oczywiście swoje ulubione obrazy, które mogłam „odwiedzać” niemalże codziennie. To był Tobiasz z aniołami Jacka Malczewskiego oraz Portret żony Józefa Mehoffera. Czuję do tego miejsca sentyment, chociaż świetnie zaprojektowana nowa przestrzeń muzeum na terenie dawnej KWK Katowice jest także niepowtarzalna.

Cieszy mnie to, że istniejący wcześniej rozkład budynków z charakterystycznym szybem kopalnianym został wzbogacony nowoczesną myślą architektoniczną. Okazało się, nie po raz pierwszy zresztą, że przeszłość świetnie może współgrać z przyszłością. Miejsce mojej pracy jest wyjątkowe – jego serce, czyli kolekcje sztuki, znajdują się nawet 14 metrów pod powierzchnią terenu, wokół budynków wiosną i latem zakwita wielobarwna łąka, a nad wszystkim góruje kopalniany szyb – wieża widokowa.

Od ponad sześciu lat zajmuję się promocją wydarzeń organizowanych w muzeum. Praca z artystami, kuratorami oraz pracownikami muzeum jest ogromną inspiracją, a projekty są tak różnorodne, że właściwie każde nowe zadanie jest dla mnie przygodą. Miałam też okazję współorganizować akcję gromadzenia pamiątek przekazywanych przez mieszkańców Śląska. Szczególnym wydarzeniem było oczywiście otwarcie nowej siedziby i zorganizowany z tej okazji trzydniowy festiwal.

Jedną ze stałych wystaw muzeum cieszących się największą popularnością jest na pewno ta poświęcona historii Górnego Śląska, prezentująca dziedzictwo kulturowe regionu. Przypomina labirynt, którego odnogi są poświęcone kolejnym dekadom. Weszłyśmy tutaj przez bramę dawnej KWK Katowice! Są świetne archiwalne zdjęcia, śląskie rekwizyty, wnętrze mieszkania z lat 50. XX wieku, hotel robotniczy czy typowa śląska kuchnia, w której się właśnie znajdujemy. Spore zainteresowanie budzi znajdujący się w dalszej części wystawy kultowy pomarańczowy maluch i model bloku z lat 70. wraz z mieszkańcami, których zwiedzający mogą... podglądać. Największą uwagę przyciągają oczywiście mieszkania z zasłoniętymi oknami (śmiech). Interaktywna wystawa nie tylko budzi wspomnienia Ślązaków, lecz również pozwala poczuć mieszkańcom innych regionów klimat Śląska, dlatego serdecznie zapraszam do zwiedzania!

Autorzy: Małgorzata Kłoskowicz
Fotografie: Małgorzata Kłoskowicz