Ivanna Panasiuk, studentka I roku politologii na UŚ, wraz z Jarosławem Banysiem z organizacji „Światło ze Wschodu” przeprowadziła z uczniami LO im. C.K. Norwida w Tychach debatę na temat filmu Wołyń w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego

Wołyń – „dziel i rządź” czy jednak łącz?

W spotkaniu udział wzięli uczniowie klas humanistycznych, a także dyrektor tyskiego liceum Natalia Nowak i Michał Glenszczyk – oboje nauczyciele historii. Tematem debaty były relacje polsko-ukraińskie. Spotkanie rozpoczęło się wykładem Ivanny Panasiuk poświęconym historii wydarzeń zwanym rzezią wołyńską. Jego podstawą była książka pt. Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1569–1999 Timothy’ego Snydera, amerykańskiego historyka, specjalisty z zakresu nacjonalizmów oraz historii państw i narodów Europy Wschodniej.

4 listopada w LO im. C.K. Norwida w Tychach odbyła się debata z uczniami na temat filmu
Wołyń
4 listopada w LO im. C.K. Norwida w Tychach odbyła się debata z uczniami na temat filmu Wołyń

Moim zdaniem opinie Timothy’ego Snydera w zakresie stosunków polsko-ukraińskich są o wiele bardziej obiektywne niż popularne poglądy przeciętnego Ukraińca czy Polaka interesujących się tym tematem, dlatego postanowiłam posłużyć się jego opracowaniami.

Reakcją uczniów na treści zawarte we fragmentach książki w rozdziałach „Rzeź” i „Koniec polskiej wioski, 29 sierpnia 1943” było milczenie. Innej reakcji na wydarzenia opisane w książce i przerażające sceny z filmu nie należało się spodziewać. Mocnym doświadczeniem intelektualnym i chyba rozczarowaniem dla uczniów były opinie dość znanego w Polsce i uznanego w środowiskach literackich Ukrainy autorytetu – ukraińskiego pisarza Jurija Andruchowycza, które przedstawiłam w analizie jego artykułu. Pisarz poddaje krytyce film Wołyń, którego jeszcze nie obejrzał, bo – jak sam mówi – „jeszcze nie widziałem filmu, ale już osądzam”, zaś wieloletnie wysiłki na rzecz dialogu polsko-ukraińskiego nazywa „Poje*** [w oryginalnym tekście autor używa pełnego zapisu słowa – red.] pojednanie lub niszcząca siła zła”. Andruchowycz poddaje w wątpliwość dwa fragmenty filmu. Pierwszy to moment na początku, gdy Smarzowski cytuje książkę księdza Tadeusza Isakowicza- Zaleskiego, którego Andruchowycz określa jako „wariata i najzajadlejszego antyukraińskiego propagandystę”, a następnie scenę, w której ukraiński ksiądz grekokatolickiej parafii poświęca noże, siekiery, kosy ukraińskich chłopów i upowców do zabijania swoich sąsiadów, Polaków. Ukraiński pisarz otwarcie kpi ze Smarzowskiego, nazywając go „polskim Tarantino” czy „późnym Michałkowem”. Na końcu artykułu pojawiają się dwa postscripta. W pierwszym z nich podana jest informacja o przekazaniu nagrody przez polskiego aktora Andrzeja Seweryna Ukraińcowi Olegowi Sencowowi jako „ważnym geście”, który w kontekście i kontraście do filmu jest obecnie zdaniem Andruchowycza „na wagę złota”. Drugie postscriptum dotyczy brygady ukraińskich robotników, których Andruchowycz spotkał w Puszczy Białowieskiej, pracując, jak pisze, nad „pojednaniem w te festiwalowo-premierowe dni”. W trakcie rozmowy z brygadą Ukraińców dowiedział się, że jeden z nich (najmłodszy chłopak) pochodził z Wołynia, więc teraz autor boi się, że on (ten chłopak) będzie „półśmiertelnie” pobity przez Polaków w jakimś barze przy piwie.

Przykro mi było przedstawiać analizę artykułu tego znanego ukraińskiego literata, a szczególnie widzieć rozczarowanie na twarzach słuchających. Film, który miał łączyć i prowadzić do dialogu między naszymi narodami, przez „intelektualistów” pokroju Andruchowycza dzieli. Od postawy Andruchowycza niczym prawie nie odróżnia się wypowiedź Oksany Zabużko, ukraińskiej pisarki, poetki i eseistki, która w omówionym przeze mnie tekście pt. „Głos z drugiej strony” dotyczącym filmu Wołyń omija główny temat odpowiedzialności za zbrodnie ukraińskich nacjonalistów spod czerwono- czarnego sztandaru UPA, a zamiast tego snuje różne insynuacje i relatywizuje odpowiedzialność za popełnione bestialskie zbrodnie na Polakach.

Dopiero ostatni z przytoczonych przeze mnie tekstów napisany został w łagodniejszym tonie. Pojawia się w nim opinia dobrze znanej nam wszystkim Nadii Sawczenko, która po wypuszczeniu z rosyjskiego więzienia w swojej ojczyźnie jest posłanką partii Batkiwszczyna. Artykuł zatytułowano cytatem Nadii, który celnie podsumowuje jego tezy „Dobrze, że powstał film Wołyń”.

Film spotkał się również z nieprzychylnym przyjęciem wśród ukraińskich internautów, którzy najczęściej nie szczędzili złośliwości pod adresem reżysera i Polaków.

Pomimo zbieżności naszych poglądów w drugiej części debaty wywiązała się bardzo ożywiona dyskusja, w której wzięli udział zarówno uczniowie, nauczyciele, jak i sami prowadzący. Wszyscy precyzyjnie ważyli swoje słowa, aby dać przyczynek do konstruktywnego dialogu, czego zdaniem zebranych tak bardzo zabrakło w wypowiedziach autorytetów intelektualnych Ukrainy. Niestety, widać było ogólne poczucie rozżalenia wśród moich rozmówców spowodowane wypowiedziami ukraińskich literatów i internautów.

Na zakończenie trzeba dodać, że na Ukrainie Wołyń jest zakazany, a literackie autorytety krytykują film. Uważają, że tematyka powinna być najpierw opracowana przez historyków ukraińskich, ponieważ polska wersja wydarzeń jest zbyt stronnicza.

Autorzy: Ivanna Panasiuk
Fotografie: Urszula Sojka