Studenckie wakacje

Marzena z Markiem całe wakacje spędzili w akademiku, planowali wyjazd, ale choroba rodziców wszystko pokrzyżowała. Ich syn Marcin ma prawie dwa lata, od października pójdzie do żłobka. Marzena bardzo nie chcę, aby dziecko było na zawsze skazane na Śląsk, ponieważ często choruje na drogi oddechowe. Marek pracuje, jest na czwartym roku nauk politycznych, Marzena przeniosła się z socjologii na resocjalizację i musi jeszcze uzupełnić różnice programowe` Na finanse nie narzekają - co miesiąc rodzice dodają im 1,6 mln zł.

Beata i Paweł z synem Wojtkiem (rok i trzy miesiące) cały lipiec byli na Mazurach. Biwakowali w pożyczonej przyczepie kempingowej. Od sierpnia mieszkają w akademiku, nie mają własnego mieszkania i plany zdobycia go jak na razie określają na zerowe. Od września oboje pracuje Paweł jako informatyk, Beata w szkole podstawowej uczy języka polskiego; praca obojga zgodna jest z tym co studiują. Dofinansowują ich rodzice i to solidnie - jak mówi Beata.

Danka z dwu i półletnią Patrycją była tydzień nad morzem i pięć dni w górach. Jej mąż Marek pracuje cały czas w kawiarni. Od września Danka też pracuje w firmie marketingowej. Patrycja chodzi do żłobka. Bardzo im ciasno w pokojach małżeńskich, prawdziwym utrapieniem jest jednak remont akademika. który ciągnie się już od trzech miesięcy i ciągle ich przeganiają z miejsca na miejsce. Na finanse nie narzekają, radzą sobie sami, bez pomocy rodziców. Danka jest szczęśliwa w małżeństwie, najbardziej ją cieszy, że Patrycja nie choruje.

Pochodzą z Kijowa, na Śląsk przyjechali w marcu br. Siergiej studiuje ekonomię , będzie teraz na trzecim roku, ale musi jeszcze zaliczyć różnice programowe. Jego żona Jerina nie studiuje. Narzekają, że nie mają gdzie mieszkać. Na razie są w akademiku, dopóki nie zjadą się wszyscy studenci, potem będą próbować załatwić coś z kierowniczką. Cztery miesiące temu urodziła im się Marianna. Na wakacjach nigdzie nie byli, zajmowali się bardzo chorowitą córeczką, która była nawet w szpitalu. Siergiej w lecie handlował na bazarze teraz oboje szukają stałej pracy. Zdaniem Siergieja w Polsce studiuje się lepiej niż na Ukrainie, np. jest mniej załatwiania papierków w dziekanacie, szczególnie przy powtarzaniu egzaminu.

Lucyna i Marek są od roku małżeństwem, nie mają dzieci. Swoje wakacje określają jako szare, ich plany przekreślił remont z powodu którego nie mogli wyjechać: Cały czas pracowali, Lucyna w sklepie muzycznym, Marek (student resocjalizacji) raz jako ogrodnik, raz jako ekspedient w sklepie. Za zarobione pieniądze kupili pralkę i wideo na raty. Z rodzicami widzieli się ostatni raz podczas Świąt Wielkanocnych.