CUDZOZIEMCY NIE GĘSI I JĘZYK POLSKI ZNAJĄ!

Raz w roku, w świętojańską piękną noc, zakwita gdzieś w ostępach leśnych kwiat paproci. Wielkie szczęście pisane znalazcy. Do tej pory żaden się nie ujawnił. Tyle legenda.

Nie podważając wielkiej wartości wspomnianego kwiatu - wyrażam jednak szczerą radość wywołaną faktem, iż nie wszystkie wydarzenia ważne i rzadkie są tak niebywale nieosiągalne.

Do szczególnie wyjątkowych zaliczam dwa momenty w roku obrzędowym polskim. Momenty wielce czarowne i inspirujące dla wszystkich miłośników języka i kultury polskiej, a szczególnie tych spośród szacownego grona, którzy swój czas i wiedzę zechcieli przeznaczyć na "głoszenie słowa polskiego" wśród narodów świata.

W dniach od 14 do 16 kwietnia odbyła się w Szklarskiej Porębie XI Olimpiada Języka Polskiego dla Obcokrajowców. Pomysłodawcami i organizatorami tej niecodziennej imprezy są pracownicy Szkoły Języka Polskiego i Kultury dla Cudzoziemców, działającej pod kierunkiem prof. Anny Dąbrowskiej (Uniwersytet im. we Wrocławiu) oraz Studium Nauki Języków Obcych, któremu przewodzi mgr Marian Górecki, działającego przy Politechnice Wrocławskiej.

Kiedy wsiadłam do podstawionego dla uczestników olimpiady autokaru - najpierw długo nie mogłam ochłonąć z zaskoczenia... nigdy bym nie przypuszczała, że tak wielu i tak różnych ludzi chce uczyć się języka polskiego. Wokół mnie kilkadziesiąt twarzy o wszelkich odcieniach karnacji i najbardziej niespodziewanych rysach. A to dopiero początek. Uwaga... wszyscy najnormalniej w świecie rozmawiają sobie po polsku!!!

Dojechaliśmy na miejsce, na "udeptaną ziemię", gdzie przez dwa najbliższe dni miała toczyć się walka o nie lada stawkę. Tytuł Zwycięzcy XI Olimpiady to zaszczyt uznany i pożądany przez konkurentów. Czasem jest to wręcz kwestia honoru! Organizatorzy zadbali o wspaniałą oprawę językowych zmagań: ośrodek konferencyjno-wypoczynkowy PW malowniczo położony na stoku nierozpoznanego przeze mnie wzgórza, urok Szklarskiej Poręby nie wymaga zresztą żadnych moich czczych komentarzy.

Olimpijskie zmagania odbywały się w dwóch etapach. Pierwszy z nich to test pisemny, sprawdzający wiadomości z zakresu wiedzy o języku z elementami historii literatury i kultury języka polskiego. Testów było w użyciu kilka rodzajów, bo i cudzoziemiec jeden drugiemu nierówny. Inne są kryteria oceny dla Polaków z Kazachstanu, inne dla tych, którzy wychowali się w mieszanej, pół-polskiej rodzinie, a jeszcze inne dla obcokrajowców "stuprocentowych" (jak sami siebie nazwali), którzy nie mieli wcześniej styczności z żadnym językiem słowiańskim, nie pochodzą z Matki-Polki ani Ojca-Polaka, mieszkają w Polsce od lat kilku, a języka nauczyli się od samiuśkich podstaw.

Część druga olimpiady to surowo oceniane popisy oratorskie. Jury oceniało zarówno odpowiednią wymowę, poprawność gramatyczną wypowiedzi, użyte słownictwo jak i tzw. kompetencję językową oraz zwykłą zgodność z zadanym tematem.

Zadanie to niełatwe. Każdy z cudzoziemców zasiadających przed szacowną komisją przynosi ze sobą inną historię swego życia i edukacji językowej. Odpowiedź na pytanie egzaminacyjne przeradza się każdorazowo w intrygującą opowieść podróżniczo-obyczajową. Wiele tam zaskakujących zwrotów akcji, wiele niezwykłych spostrzeżeń. Nagle ożywają odwieczne problemy międzynarodowe, konflikty religijne i etniczne, na nowo wybucha kwestia tolerancji i nietolerancji lub odradzania się narodowej tożsamości. Jakże często słuchamy również o nauczycielach, którzy dzięki swej pasji potrafią rozbudzić fascynację Polską i polskością!

Dwudniowe zmagania przyniosły wreszcie swój długo oczekiwany skutek - ogłoszenie wyników i wręczenie nagród. Miejsce pierwsze wśród przedstawicieli polonii, Polaków zza granicy zajął Wiaczesław Winiarski z Kazachstanu. W trakcie egzaminu ustnego omawiał problem sprowadzania Kazachów z Chin i Mongolii, którzy mieli docelowo zastąpić Europejczyków na eksponowanych stanowiskach. Dowiedzieliśmy się tymczasem, jak pomysł na wzmocnienie własnego narodu przerodził się w tragedię ludzką. Zwycięzcą wśród tych, którzy znali wcześniej inny język słowiański, został Sergiusz Stupak z Białorusi. Kolejny laur pierwszeństwa przypadł w udziale Amal Kassem z Syrii, której matką jest Polka, a która teraz studiuje architekturę na Politechnice Wrocławskiej. Pierwsze miejsce wśród cudzoziemców "stuprocentowych" zajął Willy Kisitu, Ugandyjczyk, który oczarował komisję pięknym, bogatym słownictwem, kulturą bycia i inteligencją. Willy opowiadał o problemach młodzieży w swoim dalekim kraju, o tym, że tylko troje dzieci w rodzinie może uczyć się bezpłatnie, o reformie edukacji, która spowodowała tak gwałtowny napływ młodzieży do szkół, że brakło nauczycieli a lekcje odbywały się na dworze. Willy zostanie pediatrą.

Na początku wspomniałam nieśmiało, że dwa razy do roku ma miejsce spotkanie w gronie obcokrajowców i aurze polskości zarazem. Już za chwilę, 14 sierpnia odbędzie się trzeci turniej o tytuł Cudzoziemskiego Mistrza Polskiej Ortografii. Tym razem organizatorem językowych zmagań jest Szkoła Języka i Kultury Polskiej, od dziesięciu lat działająca przy Uniwersytecie Śląskim. Turniej odbędzie się tradycyjnie w Cieszynie, dokładnie w połowie trwania Letniej Szkoły Języka i Kultury Polskiej, niemal w samo południe. W planach wielkie dyktando, niezwykle emocjonujący finał przy tablicach i dużo dobrej zabawy. Trzymamy kciuki za języki!

zdjęcie zdjęcie
Akcent "śląski" w Szklarskiej Porębie, zawodniczka w barwach SJiKP UŚ:
Halina Czuba z Ukrainy, od dwóch lat pobierająca lekcje języka polskiego,
zarazem lektor języka ukraińskiego
na Filologii Słowiańskiej UŚ.
Prześwietna komisja pracuje baaardzo ciężko,
a najciężej jej przewodnicząca: prof. Anna Dąbrowska.
zdjęciezdjęcie
Skazany na pożarcie i zasłuchane jury.
Od lewej: dr Anna Krupińska-Łyp
(WSP Rzeszów), dr Józef Wróbel (UJ),
dr Jolanta Tambor i Anna Synoradzka (oczywiście SJiKP UŚ).
Stuprocentowy cudzoziemiec Willy Kisitu
- niejeden Polak mógłby pozazdrościć mu kultury słowa i bycia.