Można odejść na zawsze by stale być blisko


Śmierć (jak o tym niżej będzie)
swoje figle płata wszędzie:
magnata przygniata,
bogacza zahacza,
młodzika spotyka,
dziada napada,
w rycerzy uderzy,
nawet księży zmitręży

                        ks. Józef Baka

Trudno nie zgodzić się z wypowiedzią ks. Twardowskiego, który stwierdził: "(...) ludzie dzisiaj jakby wstydzili się śmierci. Nie rozmawiają o niej, budzą fałszywe nadzieje, mówiąc, że ktoś wyzdrowieje, że będzie żył. Za wszelka cenę chcą zasłonić śmierć.

Oczywiście śmierć sprzeciwia się instynktowi życia. Niezależnie od tego, jak ją ludzie pojmują, wszyscy chcą żyć. Kurczowo trzymają się życia, ratują się przed śmiercią i zawsze pragną być uratowani. Tymczasem przez te doświadczenia Pan Bóg prowadzi człowieka do siebie. Przypomina, że człowiek, wcześniej, czy później, przejdzie przez bramę śmierci - do innego życia.

Jak wszystko na tej ziemi- i śmierć jest zaplanowana. Pisał pięknie Kohelet: "Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem. Jest czas rodzenia i czas i umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia... (Koh 3,13)"1) .

Wszystko zatem podlega przemijaniu i jest marnością. Kohelet dowodzi, że życie i dobra z nim związane przemijają z chwilą śmierci, która spotyka wszystkich przy końcu bytowania na ziemi. Trwałą wartość stanowi jedynie Bóg i wiara w niego: Boga się bój i przykazań jego przestrzegaj - zaleca Kohelet. A jaką postawę wobec śmierci przyjmuje i jak ją pojmuje poeta - ksiądz Twardowski?

Foto: Mariusz Kubik

Obserwacje poetyckich sposobów obrazowania śmierci u Twardowskiego poświadczają istnienie specyficznego "kodu estetycznego". Wizualizacje śmierci przeprowadzone są za pomocą środków stylistycznych, które pozwalają uwypuklić napięcia wewnętrzne, jakie niesie ze sobą zestawienie śmierci i życia oraz wieczności i przemijania 2). Wyrazistość obrazowania w poezji ks. Jana została osiągnięta za pomocą ukazania przeciwległych biegunów, które świadczą o rozpiętości i zróżnicowaniu zjawiska śmierci. Twardowski uważa, że owe bieguny nie zamykają świata, ale ulegają przedłużeniu, tworząc nowe formy. Kiedy zamykają się za nami drzwi życia doczesnego, wieczność staje przed nami otworem:

Koniec świata to jego początek
               (Figa)

Foto: Mariusz Kubik

W tej poezji, tak jak w wierze chrześcijańskiej, śmierć jest wyzwoleniem służącym ponownym narodzinom, będącym "początkiem" kolejnego, nieskończonego etapu, wiecznego istnienia. Jak zatem pogodzić problem przemijania z wiecznością?

W poezji ks. Jana Twardowskiego śmierć wpisana jest w tok istnienia. Człowiek już w chwili narodzin naznaczony jest śmiercią. Życie ludzkie między narodzinami i śmiercią jest ułamkiem sekundy, jak pisał Daniel Naborowski w Krótkości żywota: czwartą częścią mgnienia. Nic nie trwa wiecznie, nic także się nie powtarza. Paradoksalne jest to, że ta sama Siła, która daje nam życie - później je odbiera. Lecz koniec staje się u Twardowskiego źródłem czegoś nowego. Ten początek zapowiada pojawienie się perspektywy eschatologicznej.

(...) śmierć to ciekawostka
że trzeba iść dalej
                (Nie bój się)

Foto: Mariusz Kubik

Przemijanie nigdy nie oznacza końca, gdyż rozciągnięte jest w wieczności, która nie ma granic. To, co pozornie nietrwałe, dzięki zanurzeniu w wieczności zyskuje trwanie, jest ciągle obecne:

jeszcze nie dajesz spokoju umarłemu
chcesz go przyciągnąć z drugiego świata za guzik (...)
ostatecznie można ci postawić trójkę minus z religii
                (Jeszcze nie)

W poezji Twardowskiego, każde życie jest niedokończone, a śmierć zawsze nagła, zaskakująca. Staje na przeszkodzie w realizowaniu planów i marzeń. Podejmując rozważania egzystencjalne, ks. Jan podkreśla jednorazowość przeżyć i zdarzeń w życiu ludzkim, niepowtarzalność zjawisk w świecie. Rzeczywistość podlega nieustannej zmianie; na ziemi nie ma nic wiecznego, wszystko przemija, jest kruche i nietrwałe, dąży ku śmierci. Mimo świadomości, że śmierć nie jest końcem, człowiek ma poczucie przerwania, zakończenia pewnego etapu:

każdy umarły niesłowny
umówił się i nie przyszedł
miał zadzwonić i cisza
                (Czas)

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
                (Śpieszmy się)

Wydaje się, że Twardowski w definiowaniu chwil, które zdarzają się tylko raz, bliski jest postawie Wisławy Szymborskiej:

Nic dwa razy się nie zdarza
I nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny (...)
        (Nic dwa razy się nie zdarza)3)

Foto: Mariusz Kubik

W aforystycznej formie wersu Wszystko inaczej poeta przedstawia paradoks czasu nadejścia końca. Śmierć jest zaplanowana i określona przez Boga, a jednak zawsze zaskakuje człowieka. Dlatego trudno się z nią pogodzić, bo:

i śmierć tak punktualnie że zawsze nie w porę
                (Wszystko inaczej)

Wizje życia "po drugiej stronie" roztaczało wielu poetów (m. in.: Jan Kochanowski, Władysław Broniewski, Czesław Miłosz, Stanisław Grochowiak). Dla Twardowskiego czekający człowieka świat nie jest ani odległy, ani zdecydowanie inny od świata znanego nam na co dzień. "Tu i tam" nie są przestrzeniami antagonistycznymi, wręcz przeciwnie widzialne koegzystuje z niewidzialnym 4). "Po drugiej stronie" nie jest zatem odrębną krainą. Dlatego poeta nie przedstawia śmierci jako ludzkiego dramatu:

jeśli jest miłość przestań się martwić
i śmierć się przyda
                (Jakże)

Paradoksem, dotyczącym śmierci i życia, jest stosunek do zmarłych. Kwestia bliskości duchowej przy jednoczesnym oddaleniu fizycznym była wielokrotnie poruszana przez poetę:

można odejść na zawsze
by stale być blisko
      (*** Na Powązkach warszawskich)

3 lutego 2006 roku księdza Jana Twardowskiego żegnały tłumy
3 lutego 2006 roku księdza Jana Twardowskiego
żegnały tłumy

Kochane przez nas osoby nawet po śmierci są nam bliskie, nosimy pamięć o nich w nas. Trwają pomimo ich fizycznej nieobecności. Taka postawa zakorzeniona jest już w Ewangelii, która podkreśla, że śmierć jest tylko jednym z etapów dążenia do wieczności, Boga, szczęścia. Jest o tym przekonany także Kościół, który modli się: Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie (Mszał Rzymski, Prefacja o zmarłych; por. KKK 1012). Apokalipsa podobnie traktuje o nieśmiertelności duszy: A gdy otworzył pieczęć piątą, ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, jakie mieli (Ap 6, 9). Takie ujęcie doczesnego końca odnajdujemy także w poezji ks. Jana Twardowskiego. Przewrotnie stwierdził on w jednym ze swoich wierszy:

gdyby śmierci nie było nikt z nas już by nie żył
przemijamy jak wszystko by w ten sposób przetrwać
                (Było)

Twardowski przedstawia umarłych jako tych, którzy tylko odeszli ze świata fizycznego. Zniknęli, choć dalej można czuć ich obecność i troskę. Kategoria "odejścia" jest dla poety pojęciem związanym z materialnością. Przemijanie zaś następuje wraz z upływem czasu i związanymi z nim zmianami: rzeczy doczesne... i mienić, i muszą się psować 5) . Mikołaj Sęp - Szarzyński nietrwałej miłości ziemskiej przeciwstawia miłość do Boga, jako jedyną trwałą wartość na świecie. Zaś według ks. Jana śmierć nie zrywa bliskości duchowej między ludźmi, a nawet może ją umocnić. Poeta uważa, że istnieje kontakt z bliskimi nam zmarłymi. Umarli zawsze żywi przychodzą do ludzi/Można odejść, by stale być blisko6) .

Utrwalenie przez śmierć jest częstym motywem literatury. Twardowski często analizuje zagadnienie przemijania i znikomości życia kończącego się nieuchronną śmiercią. Zawarte w jego wierszach filozoficzne pytania dotyczące ludzkiej egzystencji, niemożności odwrócenia upływającego czasu zmuszają czytającego wiersze ks. Jana do zastanowienia się i refleksji nad sensem życia. Ktoś, kto umiera - żyje wiecznie. Dlatego też umarli są w tej poezji wciąż obecni:

i chyba dlatego umieramy
żeby nas było widać i nie widać
                (Żeby się obudzić)

(...) naprawdę można kochać umarłych
bo właśnie oni są uparcie obecni
                (O stale obecnych)

Śmierć wpisana jest w istotę naszej egzystencji. Najtrudniej jednak przyjąć nam jej wyższą celowość i nieuniknioność, gdy wiąże się z utratą dziecka. Wtedy właśnie będzie ona dla nas najboleśniejszym zaskoczeniem, wszak młodość w odczuciu czysto ludzkim, nie powinna odchodzić nie zaznawszy świata.

śmierć zajdzie starym z przodu
a młodszym od tyłu
                (Co potem)

Foto: Mariusz Kubik

Czasem Twardowski opisuje śmierć w sposób żartobliwy. Poeta - ksiądz o ważnych i trudnych rzeczach potrafi mówić w sposób satyryczny. W swoim Elementarzu napisał:

Usłyszane zapisane
Drzwi zadrżały - kto to?
- śmierć
weszła drobna malutka z kosą jak zapałka
zdziwienie oczy w słup
a ona
- przyszłam po kanarka
7) .

W innym miejscu czytamy:

Umarł ksiądz proboszcz znany ze swojej gorliwości. Umarł także kierowca autobusu, znany pijak. Znaleźli się obaj w niebie. Ksiądz zaczął narzekać, że jest mniej uhonorowany niż szofer. Pyta więc go, dlaczego tak jest. Usłyszał w odpowiedzi: - Jak ksiądz głosił kazania to wszyscy spali, a jak ja jechałem, to wszyscy się modlili 8) .

Dopełnieniem obrazu niech będzie jeszcze jeden fragment utworu:

Tu leży Maria Dymek.
Ducha oddała Bogu,
Ziemi - ciało,
Jezuitom - domek.
Dobrze się stało
9) .

Zawarty w utworach ks. Twardowskiego dysonans pomiędzy kształtem a treścią podkreśla dysharmonię występującą w świecie. Ubieranie rozważań o śmierci w lekką formę anegdoty może się wydać nie na miejscu, jednak jest to zestawienie niezwykle celne, obfitujące w sensy i ukryte skojarzenia. Poeta podkreśla "ludzki" wymiar śmierci, jej nieszkodliwość, a nawet łagodność. Groza końca jest nieobecna w poezji Twardowskiego, śmierć jest tu paradoksalnie śmieszna i ludzka: niedyskretna i zwyczajna10) .

wielu głowę straciło tylko śmierć zaradna
                (Na Drodze Krzyżowej)

a śmierć na śmierć nie umiera
                (Wiersz staroświecki)

Foto: Mariusz Kubik

Ks. Twardowski w jednym z wywiadów powiedział, iż swój śmiertelny humor zaczerpnął od księdza Baki, który fenomenalnie operował kontrastami i zaskoczeniami. W poezji ks. Baki obecna była także pointa, często paradoksalna - tak jak w twórczości Twardowskiego. Można tu chyba mówić o istnieniu tradycji Bakowskiej, która zasługuje na miano czarnego karnawału11).

Zatem w poezji ks. Jana śmierć nie jest dramatem, nie jest też krzywdą i niesprawiedliwością, jest raczej wskazówką, że trzeba iść dalej. Konsekwencją przemijania jest dokończenie, a nie skończenie. Śmierć kończy tylko pewien etap, a otwiera następny12) . Śmierć odnosi swoisty triumf nad człowiekiem, gdyż paradoksalnie przemijanie jest koniecznością. Wszystko, co żyje, musi umrzeć. Popatrzmy na kwiaty, tylko sztuczne nie umierają 13) .

MAGDALENA JAWORSKA
LUCYNA SADZIKOWSKA

Doktorantki w Katedrze Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej Wydział Filologiczny UŚ


1) Zgoda na świat. Z ks. Janem Twardowskim rozmawia Milena Kindziuk. Kraków 2001, s. 101.
2) Por. E. Dąbrowska, Teksty w ruchu. Powroty baroku w polskiej poezji współczesnej, Opole 2001, s. 179.
3) Autorka nawiązuje do słów Bolesława Leśmiana: Cokolwiek czynimy jest to zawsze i tylko istnieniem. Jednocześnie Wisława Szymborska wyraża własną myśl, że: Cokolwiek czynimy, jest to zawsze i tylko mijaniem.
4) M. Karwala, Metafizyka oczywistości, Kraków 1996, s. 79. 5) Por. M. Sęp-Szarzyński, O nietrwałej miłości rzeczy świata tego. Rytmy abo wiersze polskie. Warszawa 1978.
6) Jedynie miłość ocaleje, rozmawiała M. Kindziuk, Warszawa 1999, s. 91-93. 7) Elementarz księdza Twardowskiego dla najmłodszego, średniaka i starszego, Kraków 2000, s. 230.
8) Tamże, s. 238.
9) Tamże, s. 236.
10) Odmienną wizję śmierci i związanych z nią zagadnień przedstawiał np.: Kazimierz Przerwa-Tetmajer w wierszu Na Anioł Pański. Autor, nawiązując do pesymistycznej filozofii Schopenhauera i Nietzschego, twierdził, że życie ludzkie pozbawione celu; wypełnione jest smutkiem i cierpieniem.
11) Za: A. Nawareckim, Czarny karnawał. "Uwagi śmierci niechybnej" księdza Baki - poetyka tekstu i paradoksy recepcji, Wrocław 1991.
12) M. Karwala, Metafizyka..., s. 79.
13) A. de Mello, Minuta mądrości, przeł. B. Steczek, Kraków 1998, s. 118.
Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania