Na świątecznym jarmarku

Mówiąc z pewną przesadą (a felieton daje na nią przyzwolenie), w grudniu, miesiącu Mikołaja, świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, trudno znaleźć miejscowość, gdzie nie odbywałby się lokalny jarmark bożonarodzeniowy. Średniowieczna tradycja jarmarkowa przeżywa błyskotliwy powrót, nawiązując do swojej etymologii: germanizm Jahrmarkt oznacza targ doroczny odbywający się w okolicach świąt kościelnych. Służące dawniej głównie handlowi, dziś przekształciły się jarmarki w festyny, przyciągające tłumy atrakcje turystyczne. Warto o nich myśleć jako o przestrzeni wspólnej i integrującej, o lekcji różnorodności i inkluzywności.

W grudniu można zapomnieć o nostalgii brzmiącej w przeboju sprzed lat (1977, słowa Ryszarda Ulickiego): „[…] najbardziej mi żal:/ Kolorowych jarmarków,/ blaszanych zegarków,/ pierzastych kogucików,/ baloników na druciku,/ motyli drewnianych,/ koników bujanych,/ cukrowej waty,/ z piernika chaty...”.

Wielobarwne, aromatyczne, rozjaśnione światełkami i gwarne (ta właściwość pobrzmiewa seksistowsko w przysłowiu: „Cztery gęsi, dwie niewieście uczyniły jarmark w mieście”) jarmarki działają jak magnes, skupiając w jedną społeczność chętnych, by przeżyć beztrosko trochę chwil i doświadczyć magii świąt, oraz tych, którzy chcą w tym czasie zarobić. Chyba nawet malkontencki Grinch uległby czarowi świętowania. Może zrezygnowałby z prób zapobieżenia świętom (Dr. Seuss, Świąt nie będzie, ang. How the Grinch Stole Christmas, 1957).

W przeszłości w monotonnym życiu wsi wyjazd na jarmark był wielkim wydarzeniem handlowym, ale i swego rodzaju rozrywką, okazją do spotkań i poznawania ludzi. Zwłaszcza w mrocznym okresie jesienno-zimowym, kiedy to: „Lipce martwiały równo, jako te pola okólne, co wyczerpane, szare, odarte w odpocznieniu leżały i cichości tężenia; jako te drzewiny nagie, poskręcane, żałobne, drętwiejące z wolna na długą, długą zimę...” (Władysław Stanisław Reymont, Chłopi, t. 1, 1904). I dziś jarmarki bożonarodzeniowe mają swój urok, któremu trudno się oprzeć (zresztą: po co?!), nadal zaspokajają też różne potrzeby: „Kto co kupić, kto sprzedać, a jensi byle jarmarku użyć” (tamże). I ja chętnie „jarmarku używam”. A oferta jarmarków bożonarodzeniowych w Kato jest spora. Mój ulubiony to ten na Nikiszu, gdzie czuję się „jak u nos w doma”. Niepowtarzalna sceneria robotniczego osiedla i gra świateł, które rozświetlają fascynujące miejsce, wydobywając z mroku nieodkryte jeszcze detale. Możliwość skosztowania przysmaków; no cóż, skusiłam się na watę cukrową, bo podziałała jak magdalenka u Prousta. Szansa, by kupić od artystów niepowtarzalne rękodzieła. Karuzela i katarynka, przywodzące na pamięć dzieciństwo „sielskie, anielskie”. Muzyka przeplatająca tradycyjne kolędy z występami lokalnych artystów i szczyptą disco polo. Spotkania, rozmowy, mikrointerakcje – z przyjaciółmi, znajomymi, z nieznajomymi, którzy prędko przestają być nieznajomymi. Z wytwórcami, artystami, sprzedawcami. Kolejny jarmark to kolejne dobre wspomnienia, lekcja życzliwości i uważności.

Urodą świątecznych jarmarków jest ich charakter… jarmarczny. W znaczeniu przymiotnika – ‘pozbawiony dobrego smaku’ – mieści się składnik deprecjonujący, sytuujący rzeczy tak określane w szeregu: kiczowaty, tandetny, landszaftowy, odpustowy, szmirowaty, niegustowny, lichy… Ale dodaję też inne określenia: wyjątkowy, jednostkowy, autorski. Taki, który podoba się mnie! De gustibus… Zresztą kicz to przecież sztuka szczęścia, jak definiuje go Abraham Moles (fr. Psychologie du Kitsch, 1977). Ogrodowe krasnale są traktowane jako szczyt bezguścia, ale już stołek-stolik Gnomes Attila stał się kultowym projektem designerskim Philippe’a Starcka jako przejaw przewrotnej gry artysty z konwencją.

Po listopadowej melancholii, wyciszeniu i dominacji chryzantem pachnących późną jesienią nadchodzi czas radości, rozjarzonej choinki i towarzyszących świętom plebejsko-artystycznych jarmarków, gdzie panuje stara zasada: „Dla każdego coś dobrego”. Bo grudzień powinien upływać zgodnie z inną maksymą starożytnych: „Bene est mihi quod tibi bene est” (Jest mi dobrze, ponieważ tobie jest dobrze).