Mgr Gabriela Bazan, kulturoznawca i fotograf, jest zwyciężczynią IV edycji plebiscytu „Absolwent z Pasją” Uniwersytetu Śląskiego

Odbicia, które krzyczą

Mgr Gabriela Bazan opowiada swoją wizję świata za pośrednictwem obrazu fotograficznego. Tworząc zdjęcia, podąża jednak równolegle dwiema niezależnymi od siebie ścieżkami. Z jednej strony stawia człowieka w przestrzeni mu obcej, nienaturalnie czystej, by wydobyć jego czarno-biały portret – głęboko skrywaną tajemnicę. Z drugiej – inspirują ją kolekcje mody i kino, przestrzeń kreacji i surrealizmu, ukrywanie twarzy modeli za zasłoną z jaskrawych masek, kolorowego makijażu i nienaturalnej pozy. Zakryty czy odkryty – w centrum jej prac zawsze znajduje się człowiek.

Mgr Gabriela Bazan, absolwentka Wydziału Filologicznego UŚ
Mgr Gabriela Bazan, absolwentka Wydziału Filologicznego UŚ

Na początku interesowałam się głównie fotografią modową – światem w pełni kontrolowanym i wykreowanym, począwszy od makijażu, fryzur, stylizacji, aż po przestrzeń i pozę modeli. Współpracowałam z młodymi projektantami mody, fotografowałam m.in. dyplomową kolekcję ubrań Laury Ślepowrońskiej w zimowej scenerii Muzeum Śląskiego w Katowicach. Przygotowywałam sesje zdjęciowe kolekcji markowych ubrań, moje fotografie publikowane były m.in. na stronie włoskiego magazynu „Vogue” w dziale dla młodych artystów. W tej przestrzeni mam świadomość, że w pełni kontroluję obraz. Tu właściwie nie ma miejsca na moją ulubioną czerń i biel. Rządzi kolor i przerysowana, czasem krzykliwa forma.

Lubię także patrzeć na ludzi, którzy znaleźli się w nienaturalnym dla nich, nieoswojonym środowisku, a potem chwytam obraz za pomocą aparatu. Zabieram ich do studia fotograficznego, gdzie nie mogą zabrać nic ze sobą, są czyści, pozbawieni artefaktów. Zaczynam z nimi rozmawiać, żeby poczuli się bardziej komfortowo. Tak tworzę portrety. Zdejmują „uśmiech nr 10”, pokazują siebie, wtedy wiem, że odkrywam prawdę.

Szerokie zainteresowania i pewien rodzaj wrażliwości na to, co ludzkie, rozwija kulturoznawstwo. Wybrałam specjalizację filmoznawczą, w ramach której omawiane były również nowe media. Wydaje mi się, że podczas studiów gubi się pewien rodzaj indywidualizmu, do którego przyzwyczaiły nas wcześniejsze etapy edukacji. Nie jesteśmy już tak rozpoznawalni przez nauczycieli akademickich. Tymczasem podczas jednej z wystaw spotkałam wykładowczynię z Zakładu Filmoznawstwa i Wiedzy o Mediach. Ona podeszła, zapytała, czym się teraz zajmuję, pamiętała mnie... To bardzo miłe! Na pewno najbardziej będę tęsknić za żywymi dyskusjami, których nie brakowało podczas zajęć na kulturoznawstwie.

Połączeniem wiedzy zdobytej podczas studiów na Uniwersytecie Śląskim i pasji fotograficznej był projekt dyplomowy w szkole fotograficznej pt. „Kino – moje piękne zmartwienie” przygotowany pod kierunkiem Mateusza Orszulskiego i będący hołdem oddanym twórczości inspirującego mnie francuskiego reżysera Jeana-Luca Godarda. W pewnym sensie chciałam dokonać symbiozy jego twórczości. Wybrane sceny łączyłam z tekstami pochodzącymi z innych jego dzieł, nie było to jedynie proste fotografowanie odtworzonych kadrów. W ten sposób próbowałam wydobyć pewien uniwersalizm jego stylu i myśli. Moimi modelami byli znajomi, w których twarzach odnalazłam podobieństwo do wybitnych aktorów współpracujących z Godardem. Zobaczyłam w nich Jean Seberg, Annę Karinę czy Brigitte Bardot... Kolega usłyszał ode mnie pewnego dnia, że wygląda jak Jean-Paul Belmondo. I nie był zdziwiony! „Wiesz... babcia tak mnie nazywała” – usłyszałam chwilę później. Wspaniale się z nimi współpracuje.

Podczas jednej z ostatnich wystaw zmierzyłam się z tematem tabu w kulturze. Na Wydziale Filologicznym niedawno odbyła się konferencja naukowa poświęcona temu zagadnieniu i towarzyszył jej cykl zdjęć w ramach Kopalni Obrazu, projektu promującego młodych fotografów z całej Polski. Kuratorem wystawy był Janusz Musiał ze Śląskiego Okręgu Związku Polskich Artystów Fotografików. Każdy artysta buduje swoje prace albo w oparciu o własne doświadczenia, albo poprzez kreację wyobrażeń na dany temat. Moje zdjęcia – czarno- biały dyptyk zrealizowany w technice fotomontażu – przedstawiały wewnętrzne przeżycia człowieka cierpiącego na depresję. Szukałam formy, która pozwoli pokazać pewien rodzaj wewnętrznego rozbicia mojej bohaterki, duszącej się we własnych emocjach i niemogącej ich uzewnętrznić. To, co w człowieku dzieje się naprawdę, gdy choruje, pozostaje dla nas tematem tabu. Depresja kojarzy się zazwyczaj ze smutkiem, wycofaniem, myślami samobójczymi... Ale co my tak naprawdę o niej wiemy? Próbowałam o tym opowiedzieć za pośrednictwem fotograficznego obrazu, który krzycząc, chociaż częściowo stawał się głosem cierpiących osób.

Będąc fotografem, nie przywiązuję się do jednej konkretnej techniki. Ważniejszy jest dla mnie temat, do niego próbuję dopasować najlepszą formę. Myślę o podróży na południe, by tam poszukać kolejnych inspiracji do tworzenia mojej fotograficznej wizji świata.

Autorzy: Małgorzata Kłoskowicz
Fotografie: Gabriela Bazan