Wspomnienia Macieja Byczyńskiego, organizatora międzynarodowych konferencji Game Day, pomysłodawcy utworzenia kierunku i specjalności projektant gier komputerowych na Wydziale Informatyki i Nauki o Materiałach UŚ

Informatycy to szaleni ludzie

Student

Kończyłem studia na Wydziale Informatyki i Nauki o Materiałach UŚ, w Instytucie Informatyki w Sosnowcu. Wiele osób postrzega nas jako piegowatych, pryszczatych chłopców w okularach i obowiązkowej koszuli w kratę. To nie jest tak! Życie studentów informatyki wcale nie różni się od tego na innych kierunkach, ba, czasem to my bijemy niechlubne rekordy zabawy. Może i mamy specyficzne poczucie humoru i czasem się nas nie rozumie, ale integracja jest możliwa, nawet ze studentami kierunków humanistycznych.

Miałem przyjemność pomagać w uruchomieniu kierunku i specjalności projektant gier komputerowych na WIiNoM. Na początku były rozmowy w wąskim gronie znajomych, potem ruszyła lawina. Pomagaliśmy tworzyć siatki programowe, kontaktować uczelnię z firmami, pojawiła się potrzeba wyposażenia pracowni w odpowiednie programy komputerowe. Trzeba skupić uwagę na sprzęcie; chęci są, chociaż mam świadomość, że pracy jest jeszcze dużo. Ciepło wspominam początki tej inicjatywy. Najpierw idea, potem konferencje, coraz większe zainteresowanie firm, mediów, innych wydziałów. Już sam fakt, że idea wyszła oddolnie, od studentów, jest super. Moi rówieśnicy z innych uczelni wspominali, że to nie zawsze się udaje. Nie wiedzą, dokąd iść, często są zbywani i nic nie rusza. Na Uniwersytecie Śląskim się udało. I to jest ważne.

Organizator Game Day

Po raz pierwszy międzynarodową konferencję zorganizowałem w 2010 roku przy współpracy z UŚ oraz Kołem Naukowym Informatyków WIiNoM. W tym miejscu dziękuję bardzo pani dziekan, profesor Urszuli Boryczce – osobie, która widzi wszystko tak, jak powinno wyglądać, stara się zmienić miejsce, w którym pracuje. Pomagając przy uruchamianiu nowego kierunku, wiedziała, że jest to rozwojowe. Dziękuję też Łukaszowi Strąkowi, który pomagał mi przy organizacji dwóch pierwszych edycji konferencji Game Day.

Na początku miało to być miejsce spotkań przedstawicieli firm z twórcami gier i użytkownikami. Idea, by nawiązać współpracę między firmami i uniwersytetem, spotkała się z bardzo pozytywną reakcją. Druga edycja zgromadziła większą liczbę uczestników, udało się stworzyć świetną atmosferę, nawiązać międzynarodową współpracę. Są to działania, które z pewnością przyniosą ogromne korzyści. Załóżmy, że przyjdzie na Game Day siedemnastolatek, zaszczepi się w nim pewną myśl, bo będzie miał okazję porozmawiać chociażby z twórcami gier, i to na pewno kiedyś się zwróci. Każda kolejna edycja to krok w przód. Są to nie tylko wystawy, gdzie można zagrać w wybraną przez siebie grę, ale też rozmowy, mnóstwo nawiązanych kontaktów i znajomości, powiększają się grupy projektowe, następuje przekazywanie tak zwanej wiedzy technicznej know-how. Jest to więc pewna misja i wizja, dlatego cieszy mnie to, że uniwersytet chce dalej z nami współpracować. W przypadku gier – zabawa to efekt końcowy, do którego prowadzi droga długa, chociaż… równie przyjemna.

Project Manager

Wszystkie zdobyte podczas studiów doświadczenia mogę teraz wykorzystywać w praktyce. Tam poznałem też ludzi, z którymi założyl i - śmy własną firmę zajmującą się produkcją gier mobilnych. „Szaleństwo” zawodowe rozpoczęło się już podczas studiów licencjackich. Wzięliśmy udział w największym technologicznym konkursie „Imagine Cup”, organizowanym przez firmę Microsoft. Udało się nam dojść do światowych półfinałów, to było coś! To był uśmiech na twarzy i na pewno ogromne doświadczenie. Pojawiła się też możliwość nawiązania współpracy z różnymi firmami. Ważny był ponadto projekt realizowany przez firmę Ernst&Young, dotyczący informatyzowania społeczeństwa. Był to rodzaj zadania związany z uaktualnieniem pewnych danych przy współpracy ze studentami. Dotarliśmy do finałów. Miałem wówczas przyjemność poznać wiele nowych osób, w tym pana Aleksandra Poniewierskiego, jednego z moich autorytetów w dziedzinie informatyki. On także jest absolwentem Uniwersytetu Śląskiego. Przyjemnie mieć świadomość, że mieliśmy wspólnych nauczycieli.

Kontynuacją współpracy z czasów studiów jest moja firma. Ale to też ukłon w stronę Biura Karier UŚ. Wejście w obszary własnej działalności umożliwił mi program Start, dlatego kibicuję Iwie Wcisło, Darkowi Lasce i Wojtkowi Kiljańczykowi, bo pomysł utworzenia szeregu szkoleń dla studentów myślących o własnych firmach był strzałem w dziesiątkę. A ja? Zawsze staram się skończyć podjęte zadanie. Praca to przyjemność, ale inicjatywa zorganizowania nowego kierunku czy Game Day wyszła także ze zwykłej chęci zmiany miejsca, w którym się mieszka, na lepsze. Mam sporo energii i chciałbym ją wykorzystać do wprowadzania kolejnych pozytywnych rozwiązań. Pomysłów, w każdym razie, nie brakuje.