Dr Paweł Jędrzejko w swoim żywiole – na morzu i za sterem
Dr Paweł Jędrzejko – adiunkt w Zakładzie Studiów Postkolonialnych i Literatur Podróżniczych na Wydziale Filologicznym UŚ, żeglarz i członek zespołu szantowego Banana Boat

Od miłości się zaczęło

Banana Boat to uznana i bardzo lubiana przez publiczność grupa, zapraszana na liczne koncerty i festiwale, nie tylko szantowe. Rocznie daje ok. 50 koncertów. Jest laureatem wielu nagród Grand Prix, pierwszych miejsc i wyróżnień publiczności zdobytych na wszystkich ważniejszych festiwalach szantowych w Polsce i za granicą. Ma na swoim koncie albumy płytowe oraz singiel nagrany z irlandzką wokalistką Eleanor McEvoy. Ich piosenka „Little Look” trafiła nawet na Listę Przebojów Programu Trzeciego (na której figurowała przez 13 tygodni).

– Śpiewanie, nomen omen, wypłynęło z żeglarstwa, a żeglarstwo zaczęło się dość wcześnie – wspomina dr Paweł Jędrzejko. – Miałem wtedy 13 lat i przeżywałem pierwszą miłość. Ona miała patent żeglarza jachtowego. Strasznie mi to imponowało. Wymogłem zatem na rodzicach zgodę na kurs. Odbyłem go w kultowym miejscu – klubie Hutnik Pogoria w Dąbrowie Górniczej (nad zbiornikiem Pogoria 1). Tak zaczęła się żeglarska przygoda Pawła

Dr Paweł Jędrzejko jako członek zespołu szantowego Banana Boat
Dr Paweł Jędrzejko jako członek zespołu szantowego Banana Boat

– Co roku gdzieś pływałem, a potem – w latach 80., po stanie wojennym – jedynym legalnym oknem na świat było właśnie żeglarstwo morskie. W czasie sezonu wychodziło się w morze, a po sezonie planowało kolejne rejsy. Najprzyjemniej robiło się to w kontekstach kultury marynistycznej, czyli podczas najpierw małych, potem coraz większych imprez szantowych, na których spotykali się wszyscy pasjonaci żeglarstwa. Przy szantach i „morskich opowieściach” snuliśmy plany o dalekich wyprawach. To był czas, gdy zespołów wykonujących pieśni morza nie było jeszcze zbyt wiele, raczej pojedyncze grupy zapaleńców, np. Stare Dzwony. Na Śląsku zaczęły pojawiać się też zespoły śpiewające a cappella, takie jak: Ryczące Dwudziestki czy Tonam i Synowie. Niektóre z nich wywodziły się z harcerstwa wodnego, tzw. wodniaków, z którym i my byliśmy związani.

Potem zaczęły się dalsze rejsy, ale o śpiewaniu Paweł wciąż nie myślał. Zaczął pływać zawodowo i robił to niemal przez dwa sezony. Kiedy przebywał na Karaibach, pracując jako pierwszy oficer na jachcie pływającym pod banderą maltańską, jego brat – Maciek, wówczas jeszcze licealista – wymarzył sobie wyprawę na Islandię. Korespondowali ze sobą przez ocean. Maciek Jędrzejko pytał o pomysły, jak taką wyprawę zrealizować. Paweł poradził mu, aby zorganizować zespół, który – poprzez koncerty – promowałby polskie żeglarstwo i w ten sposób zdobywał sponsorów. Tak powołano do życia grupę, która otrzymała nazwę Jack Steward. Liczyła ok. 18 osób, jej członkami byli uczniowie sosnowieckich liceów: „Staszica” i „Platerki”. Zespół wprawdzie szybko się rozpadł, jednak czterech entuzjastów postanowiło kontynuować zabawę z muzyką – i tak powstała grupa Banana Boat. Historia samej nazwy też jest dość ciekawa. Paweł Jędrzejko, pływając po Karaibach, poddał się fascynacji muzyką calypso i przez nią powrócił do znanej w Polsce piosenki Harrego Belafonte Day-o (Banana Boat Song). To właśnie ta stara szanta ładowaczy bananów była inspiracją dla nazwy nowej formacji. Zespół – składający się wtedy jeszcze z licealistów: Maćka Jędrzejki, Alka Kleszcza, Karola Wierzbickiego i Pawła Koniecznego – zaczął odnosić pierwsze sukcesy. W tym składzie zadebiutował na festiwalu Tratwa ’94, zdobywając między innymi: Nagrodę Komandora Zbyszka Sowińskiego (1994), a następnie nagrodę główną festiwalu Prosiak (1994) oraz wyróżnienie Międzynarodowego Festiwalu Shanties (1996).

– Dla mnie sukcesem jest to, że jesteśmy zapraszani na wielkie imprezy, ważne festiwale – czy to w Polsce czy zagranicą… to, że możemy występować przed naprawdę dużą publicznością, bo to jest czasami 10-12 tys. ludzi – uważa szantyman.

Podkreśla jednak, że zespół Banana Boat nie zdominował jego życia. Niesłychanie ważna jest praca zawodowa, akademicka, z której ani on, ani inni członkowie grupy nigdy by nie zrezygnowali (zresztą Paweł Jędrzejko nawet tematykę swoich prac naukowych poświęcił morzu). Przyznaje, że rzeczywiście z powodu pracy na działalność artystyczną „Bananów” nie mogą poświęcić zbyt dużo czasu i śpiewanie traktują jako weekendową odskocznię. Ale Paweł ceni to, że ma te dwa – jakże różne – światy. – Musi być jakaś alternatywa w życiu, która daje oddech – podsumowuje.

Autorzy: Agnieszka Sikora
Fotografie: Agnieszka Sikora, Archiwum Pawła Jędrzejki