Homilia wygłoszona przez ks. dr. Marka Spyrę, archidiecezjalnego duszpasterza akademickiego

Międzyuczelniana inauguracja roku akademickiego 2009/2010

4 października w Archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach odbyła się uroczysta międzyuczelniana inauguracja roku akademickiego dla śląskich uczelni. Podczas uroczystości została wręczona nagroda Lux ex Silesia Zespołowi Pieśni

i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny
 
 Rdz 2, 18-24 - Hbr 2, 9-11 - Łk 24, 13-35
 

Ekscelencjo Księże Arcybiskupie!

Magnificencje Rektorzy!

Siostry i Bracia!

 

To wielka radość, że możemy w tej katedrze, nieprzerwanie od 1981 roku, spotykać się jako środowisko akademickie Górnego Śląska. To już prawie trzydzieści lat spotykamy się na wspólnej modlitwie i dziękczynieniu tak bardzo różni: nauczyciele i uczniowie, naukowcy i odpowiedzialni za administrację uczelni oraz kapelani, „humaniści” i „ścisłowcy”, ale jednocześnie jako ludzie powołani do poszukiwania i odkrywania prawdy. To jest pasja, która nas wszystkich łączy. Łączy nas także wspólna wiara, której korzenie odnajdujemy w tym Wydarzeniu, jakie miało miejsce dwa tysiące lat temu w Palestynie, a które rozbłysło swym blaskiem na cały świat.

Do tego Wydarzenia odwołuje się dzisiejsza Ewangelia (o uczniach idących do Emaus – Łk 24, 13-35). Dwaj uczniowie po śmierci Mistrza postanowili zmienić otoczenie, odejść od przykrych wspomnień, rozpocząć nowe życie. Najpiękniejsza przygoda życia skończyła się i nie pozostało nic innego jak uciec i zapomnieć. Nic już nie będzie takie jak dawniej.

Jaka jest przyczyna takiej decyzji? Zbyt zaufali obietnicom Mistrza, „a myśmy uwierzyli”; ale to było zbyt piękne – wróćmy na ziemię. Daliśmy się nabrać. Nie da się przekroczyć pewnych granic życia ludzkiego. A konsekwencje tego myślenia byłyby bardzo poważne: ograniczone zaufanie do człowieka i ucieczka od wspólnoty, bo nie da się między ludźmi niczego poważnego zbudować. Ucieczka w samotność jest jedną z największych pokus każdego pokolenia. Kiedy osoba przestaje być gwarantem bezpieczeństwa, na horyzoncie pojawiają się inne zabezpieczenia.

Giovanni Reale, wielki włoski znawca historii filozofii mówi tak: Nietrwałe i ulotne wartości zastąpione nowymi wielobarwnymi maskami, niczym syreny urzekają, zaczarowują i głoszą, że przynoszą zbawienie, a w każdym razie bezpieczeństwo… Po pierwsze scjentyzm: nie nauka jako taka, ale jej absolutyzacja i ubóstwienie, które rodzą w ludziach przekonanie, iż mogą poznać prawdę jedynie za pomocą narzędzi naukowych. Po drugie technicyzm: także w tym wypadku nie technika jako taka, ale jej absolutyzacja i ubóstwienie. Ktoś stwierdził, że to już nie Chrystus powie nam „wstań i chodź”, lecz nauka i technika, które będą nas uzdrawiać z wszelkiego zła.

Człowiek potrzebuje bezpieczeństwa, tylko gdzie go ma znaleźć, w czym, albo w kim ma złożyć swoją nadzieję? Jeśli odrzucimy nadprzyrodzony wymiar życia ludzkiego, jeśli zabraknie nam pokory w uznaniu tajemnicy stworzenia, wtedy można zaufać tylko ograniczonym bytom tego świata. Angelo Scola, patriarcha Wenecji, dopowiada: Miesza się pragnienie nieskończoności z gonitwą za spełnieniem nieskończonej ilości chwilowych pragnień… Gorące pragnienie szczęścia – to znaczy tęsknotę za Innym, który urzeczywistnia wolność – można zastąpić nieskończonym ciągiem małych, chwilowych przyjemności.

Nosimy w sobie pragnienie nieskończoności. Tak zostaliśmy stworzeni przez samego Boga. Dzisiejsza lektura z Księgi Rodzaju wyraźnie to akcentuje. Nie jest dobrze, by człowiek był sam. Człowiek tęskni za innym. Człowiek chce wyjść poza swoje granice, bo inaczej się udusi. Dlatego Bóg stwarza drugą osobę, kobietę, która jest dopełnieniem mężczyzny. Bóg wpisuje w człowieka wymiar, którego nie posiada żadne inne stworzenie na tej ziemi: człowiek jest capax Dei, czyli zdolny do podjęcia relacji z Bogiem, a zatem do tworzenia wspólnoty z drugą osobą. Ucieczka w samotność jest czymś destrukcyjnym. Pojawia się zatem pytanie: Uprawianie nauki oddala nas czy zbliża do ludzi? Technika służy człowieczeństwu czy je wykorzystuje?

Uczniowie idący w kierunku Emaus zgodzili się już na przeciętność. Niektóre z naszych kobiet wprawiły nas w zdumienie (w przerażenie). Gdy wczesnym rankiem poszły do grobu, nie znalazły Jego ciała. Wróciły mówiąc, że widziały aniołów, którzy zapewnili, że On żyje. Ta prawda, która miała być dobrą nowiną, stała się czymś porażającym, stała się zagrożeniem. Ile razy słyszymy podobny zarzut – Ewangelia jest groźna, przeszkadza nam w rozwoju, jest antypostępowa.

Na takim etapie duchowej biografii uczniów przychodzi Pan Jezus. „Przestudiujmy jeszcze raz to, co już niby znacie. Może to zostało źle zinterpretowane i fałszywie zrozumiane. Można wiele razy czytać i nic nie widzieć. Może u podstaw waszego czytania są złe założenia. Potrzebujecie światła, żeby lepiej widzieć”. I tak Jezus nie ograniczył, ale rozszerzył ich pole widzenia.

Świat uniwersytecki dotyka nieskończoności. Czyż jego zadaniem nie jest poszukiwanie prawdy, która nie ma granic? Gdyby je bowiem miała, uniwersytet byłby tylko krótkotrwałym przejawem cywilizacyjnym, bo szybko wyczerpałby swoją misję. Nikt nie jest posiadaczem prawdy. Ona się zawsze każdemu wymyka, bowiem nosi znamiona boskości.

Papież Benedykt XVI, w czasie I Europejskiego Spotkania Studentów w lipcu tego roku w Rzymie, powiedział: W łonie uniwersytetu obecność chrześcijańska staje się coraz bardziej wymagająca, ale jednocześnie fascynująca, ponieważ, tak jak w poprzednich epokach, wiara jest powołana do służenia w sposób niezastąpiony poznaniu, które we współczesnym społeczeństwie jest prawdziwym motorem rozwoju. To od wiedzy, wzbogaconej przez wkład wiary, zależy ludzka zdolność patrzenia w przyszłość z nadzieją przezwyciężając pokusy czysto materialistycznego patrzenia na naszą istotę i historię… Nowa synteza kulturowa, która wypracowuje się w naszej epoce w Europie i w zglobalizowanym świecie potrzebuje wkładu intelektualistów zdolnych do nowego spojrzenia na wykład o Bogu, albo jeszcze lepiej, do wzbudzenia w człowieku pragnienia szukania Boga.

Chrystus rozpalił w uczniach nową nadzieję. Stało się to przez rzeczywiste spotkanie z Mistrzem, w którego już nie wierzyli. Eucharystia w Emaus jest momentem zwrotnym w ich życiu. Odnaleźli radość. Odnaleźli sens. Odnaleźli człowieka. I wrócili tam skąd uciekali. Wrócili do Jerozolimy, by z radością opowiedzieć o swoim odkryciu.

 

 

Autorzy: Marek Spyra
Fotografie: Michał Ochwat