Wakacje w Pile

Już zaczyna się sezon, pora na wakacje, lato (arktyczne) panuje w naszym kraju, więc pora pisać ostatni felieton, choć burza huczy wkoło nas, a studenci nas opuścili (niestety na krótko). Studenci opuścili nas własnymi samochodami, bo nie stać ich na podróże koleją. Nieustępliwość rządu wobec postulatów zwiększenia ulgi prowadzi do faktycznego zubożenia braci żakowskiej. Może rząd czyni tak dlatego, że podobno protestami kieruje młodzieżówka związana z PiS-em. Z drugiej strony nieustępliwość opozycji wobec polityki miłości powszechnej doprawdy jest skandaliczna; opozycja posuwa się do wykorzystania niewinnych młodzianków i dziewcząt dla swoich niecnych celów! Owe cele to oczywiście pretekst: zniżki na podróże kolejowe umożliwią przecież wędrowanie po kraju i rozsiewanie jadowitych miazmatów (nie wiem czy miazmaty mogą być jadowite, ale to groźnie brzmi). Co prawda w epoce internetu wędrowanie pociągami wydaje się niecelowe, ale to tylko pozory: przecież internet można zablokować, jak to pokazują doświadczenia chińskie oraz irańskie. Ale nic to, z pewnością nauka i z tym sobie poradzi. Poradzi sobie, chyba że pani minister poradzi sobie z nauką. Od wielu miesięcy słyszymy, że pani minister już odchodzi, ale ponieważ wypłakujemy oczy, ciągle nic z tego nie wychodzi. Trzyma się i trzyma, niczym teściowa parapetu (uwaga, to cytat z dowcipu o teściowych. Łatwo sobie wyobrazić jak on brzmiał). Wykorzystując przerwę w funkcjonowaniu uczelni, nasza kochana pani minister (mam nadzieję, że to nie brzmi zbyt poufale, ani zbyt nachalnie) postanowiła zrealizować swoje plany reformy szkolnictwa wyższego. Plany te przewidują m.in. rewolucję w ustroju polskich uczelni, wzniesienie polskiej nauki na niebotyczny poziom, podniesienie flag na maszty, wreszcie likwidację skutków niżu demograficznego dla sektora uczelni niepublicznych. W tym ostatnim przypadku pani minister nie ukrywa, że trzeba wprowadzić limity przyjęć na uczelnie publiczne, bo przecież w przeciwnym razie zgarną one całą pulę i puszczą ,,prywaciarzy” z torbami. A przecież wśród ,,prywaciarzy” są prawdziwe potęgi intelektualne i zagłębia wiedzy: to osobliwa polska specjalność, nigdzie na świecie nie ma tak wielu uczelni prywatnych w stosunku do uczelni publicznych. Podczas gdy my na uczelniach publicznych patrzymy podejrzliwie na panią minister, która dotychczas pracowała na uczelni prywatnej, rektorzy uczelni niepublicznych napisali list otwarty, w którym potępiają swoją dobrodziejkę w czambuł. Podejrzewam, że chodzi o typową zasłonę dymną, rozpostartą po to, aby nikt nie zorientował się, iż pani minister jest nierozerwalnie złączona z interesami ,,niepublicznych”, czego już nieraz dawała dowód. Owszem, czasem zdarza się też, że uczelnie publiczne bywają przez ministerstwo SzWiN zauważone. Na przykład sporo tzw. kierunków zamawianych uruchomią uniwersytety i politechniki. Niestety, naszego Uniwersytetu nie ma wśród beneficjentów, wśród których są takie potęgi jak PWSZ w Zamościu, czy w Pile. Zwiedzajmy te ,,Oksfordy” podczas wakacji, może się czegoś nauczymy.