Wizyta premiera Donalda Tuska

Twarda szkoła przemian

Gdyby w Polsce przeważała opinia, że czas po ‘89, to czas zmarnowany, gdyby Polacy uwierzyli w to, że te 20 lat wolności to pasmo klęsk, gdyby uwierzyli w ten pesymizm, a nie pamiętali słów Ojca Świętego, którym mówił: „Ale się nam wydarzyło” – to wtedy perspektywa nie byłaby najjaśniejsza – powiedział premier.

Tuż po obchodach rocznicy 4 czerwca, a dwa dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego na Uniwersytecie Śląskim gościł premier Donald Tusk. Podczas spotkania, w wypełnionej po brzegi auli w rektoracie, mówił o kulisach obchodów, zachęcał do głosowania, odpowiadał na trudne pytania, ale też wspominał czasy sprzed ponad dwudziestu lat, gdy mieszkał na Śląsku.

– W 1986 r. pracowałem ponad pół roku w Jaworznie-Szczakowej, mieszkałem w hotelach robotniczych w Szczakowej i Sosnowcu, a samochód, który codziennie wiózł nas do pracy jechał przez puste ulice, szare i smutne miejsca. Jako robotnik budowlany zatrudniony przy pracach wysokościowych zarabiałem nie najgorzej. Dziś wspominając tamte dni, nie mam poczucia awansu finansowego, ale na pewno mam poczucie awansu tej ziemi. Jadę przez Śląsk, Zagłębie czy inne miejsca w Polsce i widzę, że ten wysiłek, nie tylko mój, ale też tych, którzy dzisiaj mają kłopoty i czasami ledwo co do garnka wkładają, że wysiłek wszystkich Polaków naprawdę przyniósł efekty nadzwyczajne – mówił Donald Tusk.

Przyznał, że na spotkanie w Katowicach przyjechał naładowany optymizmem. Niedługo po obchodach 4 czerwca i świeżo po spotkaniu z prezesem Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude‘m Trichetem, ale też po setkach spotkań z przywódcami i liderami europejskimi.

– W ostatnich dniach po raz pierwszy poczułem, że Polska traktowana jest ze szczególną atencją. Tak było podczas spotkania dotyczącego perspektywy przystąpienia naszego kraju do strefy euro i podczas spotkania z przywódcami państw Grupy Wyszehradzkiej w Krakowie, na Wawelu oraz w Gdańsku. W tych ostatnich kilkudziesięciu godzinach odkryłem rzecz, o której nie mogliśmy jeszcze śnić na pewno 20 lat temu, ale i w ostatnich dwóch, trzech latach. W oczach naszych partnerów europejskich dojrzałem coś pomiędzy uznaniem, zazdrością i nadzieją. Przebiło się do świadomości Europejczyków, że to coś, co zaowocowało tak wielkimi wydarzeniami, naprawdę zaczęło się w Polsce. I jeśli słyszałem: dziękujemy Polsce za wolność, dziękujemy za zjednoczenie Europy, to nie były tylko zdawkowe komplementy – podkreślał premier Tusk.

Drugim źródłem tej szczególnej uwagi, zdaniem szefa polskiego rządu, jest obecna pozycja Polski na gospodarczej mapie Europy i świata.

– Dziś prezes Trichet mówił mi, że w Europejskim Banku Centralnym rozpoczęto badania nad tym, co takiego się stało, że Polska opiera się kryzysowi bez porównania skuteczniej niż reszta świata, a przywódcy innych państw przyznają, że Polska stała się prawdziwym liderem w walce Europy z kryzysem – mówił Donald Tusk. Przyznał, że źródło tych sukcesów nie tkwi w konkretnych decyzjach polityków, ale w naszym narodowym doświadczeniu, w nadzwyczajnej odporności na kryzys.

– Nauczyło nas jej nie tylko kilkadziesiąt lat życia w permanentnym kryzysie, ale i twarda szkoła przemian oraz transformacji w roku ‘89 i po nim – zapewniał premier.

Po przemówieniu Donalda Tuska przyszedł czas na głos publiczności. Pytano o sprawy trudne i kontrowersyjne: o śmierć polskiego inżyniera, stocznię, los ludzi, których zakładowe mieszkania zostały sprzedane prywatnym właścicielom, roztrwonienie nadziei, które zrodziły się 4 czerwca. Odpowiadając premier podkreślał, że efektem ostatnich 20 lat jest również to, że można się spotkać w tak różnorodnym gronie i mieć różne poglądy, że można dyskutować jak równy z równym, władza z obywatelami, pracownicy z pracodawcami.

– Można również dyskutować z faktami. Jednak gdyby w Polsce przeważała opinia, że czas po ‘89 to czas zmarnowany, gdyby Polacy uwierzyli w to, że te 20 lat wolności to pasmo klęsk, gdyby uwierzyli w ten pesymizm, a nie pamiętali słów Ojca Świętego, którym mówił: „Ale się nam wydarzyło” – to wtedy perspektywa nie byłaby najjaśniejsza – powiedział premier.

Przyznał przy tym, że na co dzień przychodzi nam obcować z doświadczeniami człowieka, który ma pracę i tego, który pracę traci, doświadczeniami rodziców, których dzieci osiągają w kraju sukcesy i tych, którzy musieli wyemigrować za pracą.

Nasze doświadczenia są rozpięte od dramatycznie złych do nadspodziewanie dobrych. Na tym polega gorzki smak wolności, że ludziom powodzi się raz lepiej, raz gorzej. Ale nasze polskie doświadczenie mówi nam, że jak nie ma wolności, to wszystkim jest źle – mówił szef polskiego rządu.


 

Autorzy: Katarzyna Rożko
Fotografie: Agnieszka Sikora