Cztery dekalogi

Wykład prof. dr hab. Marka Szczepańskiego zatytułowany Cztery dekalogi, a poświęcony problemowi integracji europejskiej odbył się 29 marca w audytorium Biblioteki Śląskiej. Zorganizowany został przez regionalny Komitet Ruchu Społecznego - Karta Przyszłości w ramach cyklu, mającego na celu szerzenie informacji o Unii Europejskiej oraz propagowania udziału w zbliżającym się referendum. Prof. M. Szczepański (Dyrektor Instytutu Socjologii Wydziału Nauk Społecznych UŚ) przedstawił wykład, skłaniający do refleksji nad pozycją Polski w Europie i na Świecie oraz nad przyszłymi jej losami. Miał na celu ukazać nadzieje i lęki społeczeństwa, związane z przystąpieniem naszego państwa do Unii Europejskiej. "Cztery dekalogi" są bilansem i syntezą tych odczuć. Stworzone początkowo na użytek prywatny, później z przeznaczeniem dydaktycznym dla studentów, zostały podzielone na cztery ogniwa. Pierwsza część zatytułowana została: "Dekalog polskiego zacofania, czyli kule u nogi", druga: "Dekalog atutów akcesyjnych - polskie skrzydła", trzecia: "Dekalog nadziei integracyjnych", oraz czwarta: "Dekalog obaw integracyjnych, czyli o strachu i roztrzęsieniu". W każdym z nich przedstawiono po dziesięć "zdań-przykazań".

W pierwszym dekalogu (polskie kule u nogi) wyszczególnione zostały najważniejsze problemy polskiej gospodarki i nauki, m.in. przestarzała struktura zatrudnienia, anachroniczne stosunki własnościowe, niekorzystna proporcja eksportu i importu, nierówności w rozwoju regionalnym, niski poziom PKB (produkt krajowy brutto), nienajlepsze wskaźniki rozwoju cywilizacyjnego oraz archaizm techniczno-technologiczny. Prof. Szczepański w rozmowie przeprowadzonej kilka dni po wykładzie przyznał, że szczególnie te dwa ostatnie "kule" są najcięższe gatunkowo: Największym problemem Polski i Polaków jest zacofanie cywilizacyjne naszego kraju w stosunku do krajów Unii Europejskiej. To zacofanie ma historyczny charakter, zaczęło się krystalizować już w XVII wieku i teraz zbiera tego żniwo, a mierzone jest tzw. wskaźnikami rozwoju cywilizacyjnego, których jest sto pięćdziesiąt. Na odczycie wyróżniono szczególnie jeden wskaźnik, który według Profesora jest najważniejszy dla socjologa, a mianowicie: wskaźnik śmiertelności niemowląt. W Polsce wynosi on 8-9 śmierci na 1000 żywych urodzeń, najniższy należy w UE do Szwecji ok. 2-3 promile. Wyniki takie, a nie inne związane są przede wszystkim z zacofaniem techniczno-technologicznym naszego państwa. Badania wykazują, że z roku na rok zmniejsza się w naszym kraju produkcja naukowa, czyli publikacje, wynalazki, patenty. W roku 1981 zajmowaliśmy pod tym względem 10. miejsce na świecie, obecnie zaledwie 23(!). Jakkolwiek kul u nogi, które nie pozwalają biec nam do mety tak szybko, jakbyśmy chcieli i pragnęli, mamy mnóstwo, to równie wiele jest zalet, które pomagają nam w tej drodze ku Unii Europejskiej.

Dekalog drugi (polskie skrzydła) napawa więc optymizmem. Wyszczególnione atuty, takie jak duży rynek wewnętrzny, korzystne ulokowanie geograficzne, przynależność do NATO, względna stabilność systemu demokratycznego czy rosnące aspiracje edukacyjne rodaków, ukazują, że Polska jest wartościowym krajem dla UE. A co ciekawe, do atutów akcesyjnych, co wydaje się pewnym paradoksem, prof. M. Szczepański zaliczył również rodzime rolnictwo: Jest to paradoks polegający na tym, że polskie rolnictwo jest nisko schemizowane, a wiec zdrowsze. Na zachodzie pojawia się moda na produkty biologiczne, ekologiczne, na agroturystykę, na dobrą, świeżą żywność i czyste mleko. Nie ukrywam, że na ten atut źle wpływają przypadki BSE czyli gąbczastego zwyrodnienia mózgu, ale są to przypadki bardzo rzadkie - stwierdza mój rozmówca. Jednak za największy atut Polski (z punktu widzenia socjologii) uznawani są ludzie. Ludność naszego kraju, czyli ponad 38 milionów mieszkańców, to znacząco więcej niż wszystkich obywateli z krajów aspirujących do Unii od Cypru po Litwę, Łotwę i Estonię. Z tym, wedle słów Profesora, wiąże się dodatkowa korzyść, a mianowicie - geopolityka: To co przez stulecia było przekleństwem, czyli położenie Polski między Rosją, a Niemcami - dziś jest wielkim przymiotem, bo Polska leży na skrzyżowaniach wielu traktów komunikacyjnych i może czerpać korzyści z wielkich rent geopolitycznych i transportowych.

Oprócz atutów, jakie niewątpliwie posiada nasz kraj, określone zostały również nadzieje integracyjne Polaków. Zamieszono je w trzecim dekalogu i obejmowały takie oczekiwania obywateli wobec UE, jak: wzrost znaczenia politycznego kraju, większe poczucie bezpieczeństwa, poprawa warunków życia społecznego, wyrównanie dysproporcji rozwoju regionalnego oraz ułatwiony dostęp do funduszy unijnych. Największą nadzieję jednak prof. Szczepański pokłada w ułatwieniu dostępu do rynków pracy dla młodych Polaków: Powinniśmy pamiętać, że za około dwa, trzy lata na każdych stu Europejczyków, poszukujących w Unii pracy, czterdzieści to mogą być właśnie Polacy. To wielka szansa dla młodych. Przemieszczanie się bez granic, z jedną walutą w poszukiwaniu swojej szansy. Elastyczna i ruchliwa siła robocza będzie szczególnie istotna. Przy czym mój rozmówca uważa, że nie są uzasadnione obawy niektórych państw europejskich, iż wielkie masy naszych rodaków zaczną wyjeżdżać na Zachód w poszukiwaniu pracy: Bardzo obawiają się tego Niemcy i Austriacy. Problem polega na tym, że w obydwu tych krajach funkcjonuje negatywny stereotyp Polaka. Wyniki badań asocjacyjnych tzw. eurobarometrem, które sprawdzają z czym kojarzy się m.in. słowo Polak, są dosyć przykre dla nas, bo kojarzą się z osobą pracującą na czarno, omijającą prawo oraz nadużywającą alkoholu. Dopiero na końcu pierwszej dziesiątki pojawiają się pozytywne cechy jak pracowitość i sumienność. Z badań socjologicznych wynika, ze pewna grupa młodych ludzi o tzw. postawach migracyjnych jest zdecydowana na wyjazd, jednak nie nastąpi jakiś wielki exodus, którego obawiają się obywatele austriaccy i niemieccy.

Istnieje jednakże druga strona medalu. Z nadziejami zawsze związane są pewne obawy i niepokoje. Zawarte zostały one w czwartym dekalogu o wdzięcznej nazwie "o strachu i roztrzęsieniu". Zagrożenia ze strony Unii Europejskiej widziane są przede wszystkim w ograniczonej suwerenności, homogenizacji kulturowej, możliwości zniszczenia niektórych sektorów gospodarki narodowej, marginalizacji i peryferyjności w Europie. Dla prof. Szczepańskiego największą obawą jest to, czy Polska wykorzysta swoją szansę: W UE jest ustalony pewien porządek "dziobania", jakaś gradacja. I kraj, który chce z pozycji kury i kopciuszka przejść piętro wyżej, musi uświadomić sobie, że nikt za niego tego nie zrobi, że awans cywilizacyjny wymaga potu i katorgi. Boję się, czy właściwie wykorzystamy szansę, jaką daje nam wejście do UE, zwłaszcza, iż mam nieodparte wrażenie, że tak naprawdę docelowym punktem dla Unii jest Rosja. Polska ma swoje parę minut na trakcie UE do Rosji. Boję się czy uda nam się efektywnie to wykorzystać. Czy potrafimy być Celtami wschodu i powtórzyć sukces unijny Irlandii.

"Cztery dekalogi" niewątpliwie pozwalają nam na syntetyczne spojrzenie na atuty i nadzieje, lęki i obawy oraz dotychczasowe osiągnięcia Polski i Polaków na drodze do Unii. Poprzez podpisanie Traktatu Akcesyjnego w Atenach przez premiera Leszka Millera (16 kwietnia), drzwi do UE zostały otwarte, od nas tylko zależy czy przez nie przejdziemy. Można sobie oczywiście zadać pytanie, czy jest to jedyna dla nas alternatywa i wybór? Prof. Szczepański w rozmowie przyznał, ze teoretycznie jest kilka innych ewentualności, ale są one bardzo mało realistyczne: Owszem jest NAFTA, która leży 8000 tysięcy kilometrów stąd, jest wyniosła izolacja, jest koncepcja międzymorza, czyli porozumienia na osi Morze Bałtyckie - Morze Czarne oraz jest odwrócenie się na Wschód. Jednakże integracja z Rosją, Ukrainą czy Białorusią mimo, iż na pewno dałaby dobre samopoczucie, bo bylibyśmy najlepsi wśród najsłabszych, to jednak wydaje mi się, że lepiej jest być na początku najsłabszym, ale wśród najlepszych. Wyraził również nadzieję, że uda się zmobilizować społeczeństwo do głosowania w dniu referendum, ponieważ jeśli odsetek uczestniczących jest wysoki, świadczy to o aktywności obywateli, którzy sami chcą kreować przyszłość własną i swojej ojczyzny. To ważny głos w dyskusji między Polakami o Polsce, mówi o pozytywnych i negatywnych stronach integracji oraz o tym co nam zagraża z naszej własnej strony, a nie tylko ze strony Unii Europejskiej. Polacy są takim narodem, który w chwilach trudnych zwykł mawiać "jakoś to będzie", należy jednak postarać się by to "jakoś" po przystąpieniu do Unii Europejskiej zmieniło się w "lepiej", a Polska - z kopciuszka przeobraziła się w księżniczkę.

(autorka jest studentką III roku filologii polskiej)