Istnieje talent ortograficzny

- Czy trudniej układa się tekst dyktanda dla dzieci, czy dla dorosłych?

Prof. Edward Polański i prof. Andrzej Markowski
Prof. Edward Polański i prof. Andrzej Markowski

- Obiektywnie rzecz ujmując, dorośli autorzy dyktanda z reguły mają większe trudności w układaniu tekstu dla dzieci, ponieważ muszą niejako się zniżać do ich poziomu umysłowego i zainteresowań. Nieco łatwiej jest im w sytuacji, gdy na co dzień mają do czynienia z dziećmi w tym wieku.

Przekonałem się, że istotną sprawą jest zawarta w dyktandzie interesująca, pogodna i humorystyczna, a przede wszystkim dostosowana do poziomu umysłowego uczniów treść. Przyznam, że szczególnie lubię układać dyktanda właśnie dla dzieci. Pisząc, muszę pamiętać o tym, aby zdania nie były zbyt rozbudowane składniowo, a tekst był łatwy do dyktowania, tym bardziej to istotne, ponieważ zdarza mi się pisać dyktanda, których osobiście nie czytam.

Większą swobodę w doborze wyrazów mam już w dyktandach dla dorosłych, w których mogę już włączyć homofony (wyrazy równobrzmiące o różnej pisowni), stanowią one dla piszących pułapki ortograficzne. Wprowadzając tego typu słownictwo, pragnę przekonać piszących o tym, że komputer nie jest w stanie zawsze dokonać poprawnie korekty tekstu, ponieważ przy tych słowach konieczne jest uwzględnianie ich znaczenia, kontekstu (por. wyrazy typu magnez i magnes, stróżka i strużka itp.).

- Czy istnieje tak zwany talent ortograficzny?

- Sądzę, że istnieje. Stwierdziłem to wówczas, gdy bezpośrednio po studiach uczyłem języka polskiego w szkole średniej oraz w trakcie pełnienia funkcji jurora Ogólnopolskiego Dyktanda. Zauważyłem, że doskonała pamięć wzrokowa, tzw. fotograficzna, pozwala pisać niemalże bezbłędnie, zwłaszcza gdy jest wspierana znajomością reguł pisowni. Pamiętam, gdy przed laty uczennica dawnej klasy ósmej z Warszawy weszła do finału, pokonując polonistkę po studiach (wówczas także magistrowie mogli brać udział w DYKTANDZIE). W końcowej dogrywce odpadła, ponieważ nie zetknęła się z wyrazem, który był użyty w tekście. W rozmowie ze mną mówiła, że na ogół wystarczy jej, jeśli tylko raz zobaczy wyraz napisany, zapamiętuje nawet, w jakich podręcznikach dany wyraz był użyty (w tekście czy w przypisach). Kiedy indziej zwyciężczyni (chyba anglistka) opowiadała mi, że w zasadzie nie zna reguł ortograficznych, lecz ma bardzo dobrą pamięć wzrokową. Moim zdaniem z talentem ortograficznym mam do czynienia w przypadku mistrza ortografii z 2001 roku, Markiem Szopą, licencjatem z zakresu germanistyki, z którym współpracuję głównie w zakresie korekty pisanych przeze mnie słowników ortograficznych. Bezpośredni kontakt z nim przekonuje mnie, że jest on właśnie takim talentem.

- Jakie jest najtrudniejsze pod względem ortograficznym dla pana słowo w języku polskim?

- Nieochędóstwo, uto-aztecki, górnołużycczyzna.

ROZMAWIAŁA MAGDALENA JAWORSKA

Autorzy: Foto: Magdalena Jaworska