Sztokholm a kultura polska

Studia w ramach programu Socrates/Erasmus sprzyjają nie tylko poszerzaniu horyzontów wiedzy na zagranicznych uniwersytetach, ale i pozwalają na zdobycie innych doświadczeń. Jednym z nich są praktyki studenckie. W semestrze letnim 2005/2006 studentki przebywające na wymianie w Sztokholmie odbywały praktykę zarówno w szkole polskiej, w ambasadzie RP oraz w innych instytucjach dyplomatycznych i kulturalnych. Dwie studentki Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach miały okazję do zapoznania się na praktykach z funkcjonowaniem Instytutu Polskiego w stolicy Szwecji. Specjalnie dla "Gazety Uniwersyteckiej UŚ" Anita Wata oraz Martyna Markowska przeprowadziły wywiad z szefową Instytutu Polskiego w Sztokholmie Magdaleną Erdman.

MARTYNA MARKOWSKA: Na świecie istnieje dwadzieścia Instytutów Polskich. Czy każdy z nich działa jako osobna jednostka, czy też współpracują ze sobą i funkcjonują na podobnych zasadach?

MAGDALENA ERDMAN: Instytuty Polskie są placówkami dyplomatycznymi Ministerstwa Sprawa Zagranicznych w Polsce, czyli są przedstawicielstwami kulturalnymi polskiej dyplomacji na świecie. Instytuty zajmują się upowszechnianiem polskiej kultury w państwie urzędowania. Wszystkie instytuty muszą funkcjonować w tej chwili jako biura menedżerskie inicjujące organizację festiwali, wystaw, nawiązujące kontakty na gruncie kultury. Działają tak, jak działa dyplomacja, tylko w sferze kultury. Oczywiście każdy Instytut Polski funkcjonuje w oparciu o kontakty z najważniejszymi instytucjami kultury w kraju urzędowania. Inaczej więc funkcjonuje placówka w Sztokholmie, inaczej w Londynie czy Nowym Jorku.

Pani Magdalena Erdman pełniąca obowiązki Dyrektora Instytutu Polskiego w Sztokholmie
Pani Magdalena Erdman pełniąca obowiązki Dyrektora
Instytutu Polskiego w Sztokholmie

ANITA WATA: Instytut Polski w Sztokholmie jest jedynym takim ośrodkiem w Skandynawii?

Tak. Ze względu na miejsce funkcjonowania głównie skupiamy się na promocji w Szwecji. Ambasady polskie w Danii i Norwegii również promują polską kulturę w tych krajach. Instytut Polski jest po to, aby ten zasięg działalności był dużo szerszy, czasami mamy w programie kilka imprez tygodniowo. To bardzo prężne, choć niewielkie biuro menedżerskie, które swym zasięgiem obejmuje całą Szwecję. W Sztokholmie mamy znakomite możliwości promocji polskiej kultury. Mamy piękny budynek, który znajduje się pod opieką tutejszego konserwatora zabytków. Budynek ten został zakupiony przez państwo polskie za zgodą króla i pod warunkiem pełnienia w nim działalności kulturalnej. To idealne warunki pełnienia działalności kulturalnej, bo mamy własną salę koncertową i własne kino. Mamy też stały repertuar koncertowy, na każdym występie polskich artystów jest nadkomplet. Często gościmy inne instytuty, które nie mają takiej powierzchni jak my. Dzięki posiadaniu własnej powierzchni wystawienniczej, koncertowej, kinowej i seminaryjnej jesteśmy atrakcyjnym partnerem dla współpracujących z nami instytucji szwedzkich.

A.W.: Czym kierujecie się przy wyborze repertuaru Instytut Polskiego? Jakie jest kryterium wyboru zapraszanych gości? Czy należy sugerować się, na przykład tym, co w danej chwili znajduje się na księgarskich półkach w Szwecji i co mogłoby się podobać szwedzkim odbiorcom, czy tez program jest raczej kierowany do Polonii?

Podstawowa sprawa, o której należy powiedzieć to fakt, iż działalność Instytutów Polskich nie jest skierowana do Polonii. Taką aktywność rozwijają Konsulaty RP. Instytuty Polskie mają implementować polską kulturę wśród społeczności kraju, w którym się znajdują. Każda impreza organizowana przez nas jest wobec tego rozpatrywana pod kątem szwedzkim. Dyrektor, który jest wybierany w drodze konkursu na czteroletnią kadencję, musi posiadać wiedzę na temat polskiej kultury i zgodnie ze specyfiką kraju urzędowania powinien decydować wraz z zespołem o doborze repertuaru. Niezwykle istotną częścią działalności IP jest wprowadzanie polskich elementów do regularnego życia kulturalnego Szwecji. Staramy się zachęcać tłumaczy do przekładu jak największej ilości polskich książek, a i sami tłumacze docierają do nowych tekstów. Najważniejsze wydarzenia, takie jak szwedzkie przekłady Szymborskiej, Miłosza, Krall, Kapuścińskiego, należy dobrze wspierać i nagłaśniać. Dotychczas udaje się to nam doskonale. W marcu tego roku Ryszard Kapuściński odwiedził Szwecję właśnie z okazji wydania "Podróży z Herodotem" w tłumaczeniu Andersa Bodegårda. Zadbaliśmy, aby wizyta miała dobrą oprawę protokolarną i medialną. Zaprosiliśmy przedstawicieli intelektualnego środowiska Szwecji, wydawców, członków Akademii Szwedzkiej, aby jak najlepiej promować to wydarzenie. Anders Bodegård został przez nas zgłoszony do nagrody "Transatlantyk" (nagroda honoruje najwybitniejszych popularyzatorów kultury polskiej na świecie) i 2 czerwca odebrał ją z rąk dyrektor Instytutu Książki w Krakowie Magdaleny Ślusarskiej. Został wybrany spośród 38 kandydatów z całego świata. Takie działania również stanowią część misji Instytutu Polskiego w Sztokholmie.

A.W.: Jacy artyści, oprócz Kapuścińskiego, cieszą się największą popularnością wśród szwedzkich czytelników, widzów, melomanów? Czy można zauważyć, co najbardziej podoba się szwedzkiej publiczności?

Ostatnio ukazało się wydanie Opętanych oraz Bakakaja Gombrowicza w przekładzie młodych tłumaczy Stefana Ingvarssona i Davida Szybka, które cieszy się sporym zainteresowaniem. Muzycy polscy zawsze "są w obiegu", wszak do nazwisk takich jak Lutosławski czy Penderecki nie trzeba nikogo przekonywać. W tej chwili organizujemy przegląd filmów Kieślowskiego. Jest to impreza bardzo nośna, ciesząca się wysoką frekwencją uczestników. Tu zawsze pojawia się dyskusja, czy pokazywać nowości, czy tez wracać do przeszłości. My staramy się robić jedno i drugie. Uważam, że należy dobrze konsumować to, co już w szwedzkiej świadomości zaistniało. Miłosz i Szymborska to nazwiska dobrze znane, które istnieją już samodzielnie na rynku, oboje wizytowali w Instytucie. Staramy się także wspierać te projekty, których inicjatorami są inne ośrodki, a które zapraszają polskich gości lub koncentrują się na jakimś zjawisku polskiej kultury.

W tej chwili jesteśmy nastawieni na młode pokolenie Szwedów, do których zaadresowaliśmy najnowszy projekt. Ogłosiliśmy konkurs dla młodych publicystów piszących o kulturze. Wybrani uczestnicy będą wysyłani na najlepsze festiwale będące wizytówką polskiej kultury, na "Maltę" w Poznaniu, na "Warszawską Jesień", Festiwal Czterech Kultur w Łodzi, Konferencje Tańca Współczesnego w Bytomiu i in. Uczestnicy mają kilka imprez do wyboru. Ci młodzi dziennikarze jadą na nasz koszt, ale wracają również z pewnym bagażem informacji i doświadczeń. Najlepszy artykuł będący relacją z jednego z festiwali, ukaże się w szwedzkiej prasie. W ten sposób uda się pozyskać jeszcze większe grono zainteresowanych Polską. Aby utrzymać zainteresowanie naszym krajem, musimy wciąż starać się o obecność polskiej kultury w mediach.

M. M.: Jakie są inne projekty IP na najbliższe miesiące?

Jednym z nich jest program Bravissimo, w ramach którego przyznajemy nagrody w konkursach muzycznych lub plastycznych, które wyłaniają najzdolniejszych młodych polskich artystów. Wybranego artystę chcemy później prezentować w Sztokholmie poprzez organizację wernisażu bądź koncertu. Głownie chodzi nam o to, aby pozyskiwać młodych artystów, z którymi kontakt będzie trwał kolejne lata. Podczas Dni Polskich w Uppsali będziemy prezentować prace znakomitej polskiej malarki Anny Reinert. Podczas targów sztuki w Sollentunie ogromnym powodzeniem cieszyły się prace takich młodych artystów jak Agnieszka Sandomierz, Grzegorz Witek, Kamil Stańczak. Wyrazem tego powodzenia było zainteresowanie kupujących, ale również propozycje artystyczne galerii sztuki. Agnieszka Sandomierz doczekała się już pierwszej samodzielnej wystawy w Szwecji w sztokholmskiej galerii Mitteleuropa.

W październiku zaprezentujemy podczas Dni Polskich w Uppsali wystawę instrumentów Mikołaja Kopernika ze zbiorów Uniwersytetu Jagiellońskiego wraz z książkami znajdujących się w bibliotece uniwersyteckiej Carolina Rediviva w Uppsali. Będzie to przedsięwzięcie o ogromnym znaczeniu historycznym i naukowym, w którym partnerami są najpoważniejsze ośrodki naukowe obu krajów: Uniwersytet Jagielloński i Muzeum UJ oraz Uniwersytet Uppsalski wraz z Museum Gustavianum.

Budynek Instytutu Polskiego w Sztokholmie
Budynek Instytutu Polskiego w Sztokholmie

M.M.: Czy w promocji polskiej kultury w Szwecji widać zróżnicowanie? Czy, na przykład, polskie kino jest bardziej cenione niż dramaturgia, czy raczej różne dziedziny funkcjonują na równym poziomie?

Niestety, dość trudno promować polską dramaturgię. Głównie ze względu na to, iż do takiego projektu potrzeba dobrego tłumaczenia oraz całego zespołu, który podejmie się wystawić tę sztukę. Ostatnio zaprosiliśmy Ingmara Villqista, czyli Jarosława Świerszcza, który w tłumaczeniu szwedzkim (Lennarta Ilke) miał czytanie dramatów w Uppsali i interesowaliśmy tym ludzi teatru. Tłumaczenia prozy natomiast ukazują się regularnie. W przygotowaniu jest "Prawiek i inne czasy" Olgi Tokarczuk, będziemy mieli czytanie tekstów prozatorskich i dramatycznych Janusza Głowackiego. My jako Instytut nie możemy pomijać żadnej z dziedzin kultury i sztuki, musimy zadbać w równej mierze o film, jak i plastykę i muzykę. Polskie sprawy potrzebują pieczołowitej pielęgnacji. Dzięki nawiązywanym przez nas kontaktom na gruncie szwedzkim, polscy artyści częściej pojawiają się na festiwalach, konkursach czy w galeriach i muzeach. My staramy się o to wszystko dbać. Jest to o tyle trudne, że tak naprawdę działamy zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz - zarówno samego budynku jak i Sztokholmu. Współpracujemy z innymi instytutami kultury: Goethe Instytut, British Council, Czeskim Centrum, z Instytutem Cervantesa, z Instytutem Francuskim, Włoskim czy Fińskim. Takim wspólnym projektem jest np. festiwal European Jazzz Nights, którego odbyły się już dwie edycje. Posiadamy już sieć kontaktów, które staramy się utrzymać.

M.M.: Czy ma Pani swoje marzenia czy plany, aby zaprosić kogoś szczególnego do IP?

Moim marzeniem jest zaproszenie Rafała Blechacza i pierwsze starania zostały już podjęte. Chciałabym, aby zagrał na najlepszej szwedzkiej estradzie koncertowej Berwaldhallen. Nie wiem, czy to marzenie się spełni, ale może w przyszłym roku mógłby przyjechać do Sztokholmu.

A.W.: Ryszard Kapuściński podkreślał, że ceni sobie wizyty w Instytucie oraz w samym Sztokholmie. Podobnie inni artyści goszczący w stolicy Szwecji…

Mamy dużo takich serdecznych znajomości. We wrześniu będziemy gościć Ryszarda Horowitza, który przyjeżdża ze swoimi fotografiami. To też artysta, którego kariera jest ugruntowana. My chcemy pokazać jego twórczość w ramach festiwalu Expo September.

M.M. i A.W.: Ostatnie pytanie zadamy z myślą o studentach. Jakie są zasady przyjęcia na praktyki studenckie w IP? Wiemy są one takie same dla wszystkich placówek na całym świecie.

Praktyki trwają co najmniej miesiąc i są nieodpłatne. Przyjmujemy kandydatów z kierunków humanistycznych, o profilu zbliżonym do działalności Instytutu. W pani przypadku było to kulturoznawstwo. Należy również przesłać list polecający z macierzystej uczelni wraz z życiorysem kandydata i z podaniem. Kandydat musi znać język angielski lub szwedzki.

A.W., M.M.: Dziękujemy za rozmowę.