STYPENDYŚCI MEN

Dagmara Gumkowska, V rok kulturoznawstwa, średnia 4, 76.

Dagmara Gumkowska Jest zakłopotana, że ma tak niską średnią w tak doborowym towarzystwie nagrodzonych przez Ministra. Ale poważnie. Koło Naukowe Teatrologów to jedna z ciekawszych form spędzania czasu. Dzięki niemu wyjeżdża na różne teatralne festiwale. Chętnia pomaga, aby doszły do skutku. W programie indywidualnego toku studiów łączy dwie, równie bliskie, specjalności- filmoznawczą i teatrologiczną. Na szczęście specjalizacje, to nie faceci i można mieć obydwie na raz. Nic na to nie poradzi, że kocha i teatr, i film. A zresztą, kto powiedział, że powinna zaradzać ? Kiedy odbywała praktykę w Radiowej Trójce, ekspresowo nauczyła się podstaw zawodu- nagrała materiał, zmontowała go, powycinała co trzeba i spłodziła reportaż. Niestety, chyba z zazdrości nigdy go nie wyemitowali. Co tam !

Dagmara lubi zamieszanie, ruch i dzianie się. Działa z ochotą, a kiedy jej nie poproszą o przysługę, sama deklaruje swą pomoc. Jest wtedy zaangażowana do maksimum, oddana sprawie i skuteczna. Wszędzie jej pełno ( stąd ta niziutka średnia ? ). Zapytajcie dyrektorów Międzynarodowego Festiwalu teatru "A part" i Górnośląskiego Festiwalu Kameralistyki. Lubi, kiedy teatr nie kojarzy się z dziwacznym, nienaturalnym miejscem, do którego trzeba przyjść ładnie ubranym. Jest prawdziwą kobietą, chce na co dzień dobrze wyglądać, uważa, że rewelacyjnie prezentuje się nawet w dżinsach. Bardzo zaimponowała mi oryginalną definicją człowieka kultury XX wieku To bardzo lapidarna i intrygująca opinia. "Człowiek kultury XX wieku, to ktoś, kto.......... ". Kropka. Gdyby nie było kulturoznawstwa, to byłaby... filologia polska (popieramy - red. ). Ale ta gramatyka historyczna języka polskiego... ! Kiedyś, choć krótko, myślała o oceanografii. Rybki z głowy szybko odpłynęły. Gdyby odcięto ją od inspiracji teatru, to.... nie, nie dałaby się odciąć. Lubi polskie filmy. Lubi Cybulskiego, Kowalskiego ( nie tego z "Samych swoich"). Z wielu języków wyrazu najmocniej działa na nią gest i mimika. Bez słowa potrafiłaby żyć, choć jej znajomi nie uwierzyliby w to nigdy w życiu. Ma bowiem opinię gaduły. Mężczyzna wzruszy i ruszy ją spojrzeniem. To na pewno. Wrażliwość jest dla niej umiejętnością przyjmowania bólu. Gruboskurność nie jest wypadkową niewyrobienia, to okropna wada. Lubi, kiedy ją zauważają, dostrzegają. Gdyby praktyka radiowa obrodziła zawodem, nie byłaby dziennikarką wojującą i zaczepną. Ma swój autorytet w tym zawodzie, choć z działki typowo muzycznej. To nikt inny, jak sam Piotr Kaczkowski. Swoich źródeł inspiracji szuka w muzyce. Lubi jazz. Z równowagi wyprowadza ją techno, nieszczerość. Gdyby zaproponowano jej pracę na uczelni, ucieszyłaby się bardzo, co wnioskuję po usłyszeniu odpowiedzi "nie będę zapeszać, bo jestem przed obroną". Nigdy nie oszukiwała, że Minister dał jej pieniądze na książki, ale dzięki jego wspaniałomyślności zobaczyła kilka świetnych teatrów, była na festiwalach. Jej głęboka miłość do teatru, daje się zauważyć po delikatnej lustracji biblioteki domowej i wydziałowej. Połyka ( tego nie widać) literaturę fachową i może dzięki tak dogłębnym studiom oraz wielkiej miłości do teatru, dała się poznać jako sprawny reporter wydarzeń teatralnych. Organizatorstwo ma w genach, a kilka znaczących imprez na koncie: Międzynarodowy Festiwal Teatralny-kontakt, Łódzkie Spotkania Teatralne, Festiwal Szkół Teatralnych...

O innych- poza teatralną- miłościach nie rozmawiałyśmy. Niewątpliwie dlatego, że nie ma na nie czasu. Zdecydowanie m u s i poprawić średnią. Tak sądzę.

Niech cię wspomaga Melpomena, Meluzyna, Mełamed, Membrana- Memento o średniej !


Przemyslaw Marciniak Przemysław Marciniak, III rok filologii klasycznej, średnia 4, 73, przewodniczący Koła Młodych Klasyków, student Collegium Invisibile, stypendysta Joint Assocation of Clasical Teacher, współpracuje naukowo z Fundatum Latinae w Watykanie.

Gruntownie studiuje języki klasyczne, ponadto biegle włada francuskim i angielskim, czyni postępy w opanowaniu języka włoskiego i niemieckiego, a tę imponującą znajomość poszerzy o propedeutyczny kurs hebrajskiego. Zna 9 języków. Zważywszy na młody wiek, wszystko wskazuje na to, że po wyjściu z pieluch, co dwa lata łykał z apetytem kolejną mowę. Zdecydowanie najlepiej lubi łacinę, choć tego języka uczy się najtrudniej. Najlepiej włada- w kolejności- francuskim, angielskim, włoskim, niemieckim i hiszpańskim oraz nowogreckim. Wcale mu się nie mylą. Uważa, że po opanowaniu czterech, nauka kolejnych to przysłowiowy pryszcz (przesadziłam, ale tylko trochę). W życiu zawsze ma nadzieję. Cechę, którą powinien mieć każdy- zawsze i wszędzie, twierdzi. Uwielbia podróżować. Kiedy wyjechał na stypendium do Anglii, nie miał żadnych kompleksów językowych ani tyłów w wiedzy. Skierowano go do grupy studentów z Oxfordu. Kiedy zagadnął jednego z nich, mówiąc, że panuje u nich ogromna nerwowość w związku z Dianą i dworem królewskim etc., usłyszał zdziwione pytanie- a u was nie ma rodziny królewskiej ? Kiedy weźmie się poważnie za hebrajski, kupi najpierw ołówek... piszący w drugą stronę. Przemek nie jest śląskim poliglotą od urodzenia. W liceum miał czwórę z angola i był odporny na niepolskie gadanie. Życie dzieli na dwie przyjemności- naukę, bo naprawdę lubi się uczyć- i spanie, bo uwielbia długo przebywać w stanie delta. Potrafi wytrwać do 15. oo ! Czyta chętnie- zwłaszcza po angielsku- literaturę sience fiction. Nie ma czasu dla przyjaciół i znajomych. Te więzi siłą rzeczy słabną, choć jest mu przykro, że właśnie tak się dzieje. Ma poczucie humoru, jest pracowitym typem naukowca. Kiedy robi sobie herbatę, zdarza mu się wlać esencję do cukierniczki. Jest cholerykiem, szybko się denerwuje, szybko uspakaja, nie ujawnia emocji, nie używa łaciny podwórkowej. Twierdzi, że najbardziej kwieciście klnie się po starogrecku. Życiu wierzy i ufa. Nie ma jednego autorytetu. Wiele osób bardzo podziwia. Znajduje je także w domu. Jest przerażliwie zarozumiały. Dobrze o tym wie i akceptuje taki stan rzeczy. U innych nie lubi zarozumialstwa. Jest nieprzyzwoicie złośliwy i... lubi złośliwców. Można się z nim fajniutko pokłócić. Robi to na wesoło. Kocha sztukę egipską i bardzo pociąga go ta cywilizacja. Ma w sobie ogromną porcję tolerancji. Jest miłośnikiem teatru absurdu i zwolennikiem tezy, że można być trochę w ciąży. Niektórzy twierdzą, że nie da się z nim normalnie rozmawiać. Dla niego szklanka do połowy pusta, jest po prostu do połowy pełna. Słucha muzyki klasycznej, filmowej, z lat 70-tych. Nie jest dobrym psychologiem, źle ocenia ludzi, nie wierzy w swoją intuicję. Kobieta i inteligencja ? Nie, no... oczywiście. A kiedy jakimś cudem znajdzie tę inteligentną, to oby była brunetką ze zdecydowanie długimi włosami. Nie może to być dama spod szyldu ballady i romanse, w nadmiarze wzdychająca oraz zwolenniczka Mickiewicza. Pokłóciliby się natychmiast. Żeby zrobić mu dotkliwie na złość ( uwaga dziewczyny z jego roku ) można zalać jego książki. W zamian reakcja jak w pomieszczeniach bez klamki. Gdyby pozbawiono go sensu życia- zabroniono się uczyć, pozostałyby mu podróże. Gdyby odmówiono także i tego, miałby jeszcze jedną namiętność- spanko. Gdyby i spania... nie no, Przemek nie byłby Przemkiem. To już nisza wegetacji !

"To be or not to be"... ? Ależ być ! Choćby z biegłą znajomością 9 języków !

Otwieram buzię z podziwu, ale i gorąco życzę, abyś nie zatracił nigdy umiejętności d o g a d y w a n i a się z innymi. Choćby tylko po polsku.