SESJA? - JEST NA TO RADA!

Jest takie słowo, zaledwie pięć liter, a tyle przysparza kłopotów niejednemu studentowi.

Gdy je usłyszy, nagle mija mu dobry humor, twarz blednie, a dotychczasowe sielskie życie studenckie zaczyna przypominać horror. Mowa oczywiście o oczekiwanej przez wszystkich studentów z utęsknieniem - sesji.

Jest to szczególnie nerwowy okres dla studentów pierwszego roku, bo przecież to ich pierwsza sesja. Starsi są w lepszej sytuacji - mają już za sobą wiele zdanych egzaminów.

Ogólnie jednak nastroje są niezbyt pozytywne, tym bardziej, że biednego studenta czeka parę nie przespanych nocy i to na dodatek w towarzystwie książek.

Co robić? Czy jest jakiś sposób na złagodzenie bólu i cierpienia? Jak uporać się z dręczącym nas stresem? O rady poprosiłam kilka zaprzyjaźnionych mi "ofiar", tej powtarzającej się co semestr tragedii, a oto ich wypowiedzi:

Ania (MISH, II rok): Proszę mnie nawet nie denerwować słowem sesja (!), ponieważ przez cały semestr nazbierało mi się tyle zaległości, że teraz kiedy przychodzi do ich odrabiania, odczuwam nieustanny stres. Po prostu mam wszystkiego dosyć. Nie powiem czego się najbardziej boję, jest taki jeden egzamin... Boję się, że będę musiała go piętnaście razy powtarzać, i że za piętnastym razem w końcu wylecę.

Moim zdaniem jest sposób na to, aby złagodzić stres, a mianowicie - systematycznie pracować przez cały semestr, jednakże w ciągu całego mojego życia nie udało mi się jeszcze przeprowadzić tego sposobu.

Ela ( pedagogika, IV rok): Przeciętnie mam trzy, cztery egzaminy, teraz mam tylko jeden, ta sesja nie będzie więc dla mnie zbyt stresująca. Rada na stres - uczyć się systematycznie, a nie później tak od razu na "hopsa", słuchać dobrej muzyki i wypoczywać sobie... gdzieś tam. Na pewno dzień przed egzaminem trzeba sobie wypocząć.

Sławek (prawo, IV rok): No cóż, sesja stresuje mnie. Jak temu zaradzić? - podchodzić na luzie, a jak się nie zda, to - świat się nie kończy, no i zda się za następnym razem albo za którymś tam (daj Boże). Nie załamywać się!!!

Ksenia (filozofia, III rok): U mnie wygląda to tak, że jest kilka faz. Pierwsze jest zobojętnienie - "A, sesja, nie uczę się. " Potem przychodzi takie nagłe natchnienie, że muszę się nauczyć i wtedy jestem bardzo ambitna. W pewnym momencie kidy się już nauczę czy też nie, w zależności od tego jak mi to idzie, następuje kolejna faza - jest to strach - "Łaaa!!! Sesja! Ratunku, ja nie chcę!" Następnie przychodzę na egzamin i ktoś mnie musi wepchnąć, abym weszła do sali, bo zaczynam się cofać. Muszę wejść jako jedna z pierwszych, to znaczy najlepiej trzecia, bo jak nie, to przepuszczam wszystkich, a w rezultacie rezygnuję i przychodzę na następny dzień. Moi znajomi już o tym wiedzą, i zawsze wpychają mnie jako tą trzecią.

Rada na stres - starać się zaliczyć na trzy i nie mieć ambicji na więcej. To znaczy - ja chcę trzy, a jak dostanę lepszą ocenę - to fajnie. Dla mnie oceny nie są ważne, tylko to co jest w głowie.

Łukasz (filologia polska, II rok): Sesja mnie nie stresuje. Jeżeli ktoś się stresuje sesją, to wynika to z tego, że on się ogólnie stresuje. Należy wzbudzić w sobie taką chęć, żeby się w ogóle przestać przejmować w życiu. Generalnie rzecz biorąc, nie wolno się niczym stresować.

Mirella (filologia polska, II rok): Uważam, że stres jest największym wrogiem w czasie sesji. Najbardziej denerwują mnie koleżanki które panikują i sieją ogromny zamęt. To mnie dekoncentruje i nie mogę się na niczym skupić. Myślę wtedy tylko o tym, że nie umiem, bo wszyscy mówią, że nie umieją. Należy zachować dystans, wziąć się spokojnie za naukę i nie myśleć o tym, czego się nie umie.

Jak widać - sposobów na złagodzenie stresu w czasie sesji jest wiele. Mam nadzieje, że każdy z was znajdzie coś dla siebie. A jeśli nie - popytajcie kolegów, na pewno jest jakaś rada. Nie polecam jednego - bezczynnego siedzenia i wpatrywania się tępo w jeden punkt na ścianie. A słyszałam, że i takie momenty się zdarzają. Ściana przecież nadal pozostanie tylko ścianą, a zestresowany student - zestresowanym studentem. To już lepiej pójść do kina, wstąpić do pobliskiego klubu studenckiego, lub po prostu przejść się na spacer i powdychać trochę świeżego powietrza (ha, ha). Posłuchajcie też rad starszych kolegów. Jeśli któryś z nich mówi, że do pana X, na egzamin, tylko w spódniczce - załóżcie spódniczkę. Jeśli do pani Y, tylko w granatowym garniturze - pożyczcie, kupcie (przyda się na kolejne sesje). Nie ignorujcie takich rad. Choć wydają się małoważne ( bo przecież istotne tylko to co w głowie), to jednak zróbcie co mówią, tak dla spokoju ducha.

No i nie zapominajcie o tym, że istnieje jeszcze drugi termin, czy egzamin komisyjny.

Mam jednak nadzieję, że wszystkim uda się zdać w pierwszym terminie, a potem - ferie ( co prawda w przypadku niektórych jednodniowe - no ale zawsze to coś). Tego wam i sobie z całego serca życzę.