FOLKLOR, PLAŻA I SARDYNKI

Porto - słynny most twórcy wieży Eiffla

Porto - słynny most twórcy wieży Eiffla

W czerwcu 1999 roku Studencki Zespół Pieśni i Tańca "Katowice" zrzeszony przy Uniwersytecie Śląskim reprezentował po raz kolejny Polskę na Międzynarodowym Festiwalu Folklorystycznym, tym razem w dalekiej Portugalii, w kraju tworzącym zachodnią granicę zjednoczonej Europy, której wschodnią granicę planuje Polska stanowić w przyszłości. Kontakty kulturalne między Polską a poszczególnymi krajami Unii Europejskiej ( zwłaszcza kontakty za pośrednictwem studenckiej młodzieży ) mogą wnieść wiele ożywienia do działań na rzecz przyszłej integracji.

Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny organizowano w Figueira da Foz po raz pierwszy. Festiwal stanowił część trwającego tydzień Święta Miasta, stąd też scenariusz artystyczny festiwalu przewidywał spektakle otwarte, dla szerokiej publiczności: w parku miejskim, na placach i ulicach miasta w barwnych rozśpiewanych i roztańczonych korowodach. Koncert galowy natomiast odbył się na scenie ustawionej na arenie korridy!

Wspólne występy i spotkania umożliwiały poznanie członków innych zespołów folklorystycznych przybyłych na festiwal z Czech, Hiszpanii, Izraela, Turcji i Węgier. Licznie reprezentowane były, zwłaszcza w ulicznych korowodach, zespoły miejscowe- portugalskie. Zespół "Katowice" prezentował w czasie festiwalu folklor i stroje ludowe z różnych regionów Polski. Największą uwagę przyciągały dziewczęce stroje rozbarskie z kwietnymi koronami, malowanymi w wielkie kwiaty fartuchami, z koronkami, wstążkami...

Stroje te, a także podkreślona ich urokiem uroda polskich dziewcząt obudziła wyrażony komplementem zachwyt Prezydenta miasta, gdy spotkał się z zespołami folklorystycznymi w niedzielę w parku miejskim. Było to także kolejne spotkanie z mieszkańcami miasta. W centrum parku, na specjalnie przygotowanym ołtarzu odprawiono mszę św., a cała uroczystość miała charakter spotkania ekumenicznego, podczas którego każdy zespół mógł zaprezentować własną pieśń religijną. Nie zabrakło też polskiej "Czarnej Madonny".

Noszone dumnie, po polsku stroje tradycyjne, a także prezentacje pieśni i tańców ludowych, tym większą sprawiały radość polskiej młodzieży, im większe wrażenie wywierały na widzach. A zainteresowanie było niemałe ! Wśród tańców ogromny aplauz budziły szczególnie żywe i widowiskowe tańce górali żywieckich. Gdyby występy na koncercie galowym oceniać natężeniem braw, palma pierwszeństwa przypadłaby właśnie Zespołowi "Katowice" za prezentację suity żywieckiej. Od wielu lat jednak na festiwalach folklorystycznych nie przyznaje się Grand Prix, gdyż nie można dobrać obiektywnych kryteriów oceny tradycji i folkloru różnych krajów. Publiczność oglądająca prezentacje w świetle ramp scenicznych ocenia natomiast brawami głównie barwność strojów, sceniczną spektakularność, albo ładunek temperamentu w muzyce i pieśni.

Prezentacje folkloru, spotkania z zespołami, z mieszkańcami miasta, wizyta u Prezydenta miasta wypełniały festiwalowe dni. Mimo to, znalazł się także czas na odrobinę turystyki.

A tyle jest ciekawych miejsc do zwiedzania w Portugalii - kraju o długiej i burzliwej historii, jak przystało na ojczyznę odkrywców i kolonizatorów. Lizbona piękna, ale zbyt odległa. Za to Porto pozwoliło poznać nam uroki miasta położonego na wzgórzach, bogatego w kościoły zdobione złoconymi rzeźbami w drewnie. Atrakcję stanowią także ściany dworca kolejowego wyłożone błękitnymi kafelkami. "Kuchenno-łazienkowa" u nas ceramika, w Portugalii i Hiszpanii spełnia jeszcze inną rolę: zdobi frontony domów, stanowiąc jednocześnie rodzaj izolacji przed upałami. Ciekawych zakątków w tym malowniczym mieście jest wiele. Czasu jednak nie stało na wszystko, a przecież nie można było pominąć "źródła" słynnego trunku: wina porto z Porto. Firma La Maison Cálem założona w 1859r. zarabiała na wysyłce wina do Brazylii, stale rozwijając swą działalność aż do dziś, kiedy to zaopatruje koneserów porto w ponad 30-tu krajach na pięciu kontynentach. Sieć umyślnych wysłanników firmy usiłuje zachęcić grupy turystów podróżujące autobusami do odwiedzenia La Maison Cálem. Przedstawiciele firmy czekają na postojach na peryferiach Porto, aby potem pilotować "złowiony" autobus przez wąskie i zatłoczone uliczki miasta aż do bramy firmy. Można tam zwiedzić piwnice zastawione ogromnymi beczkami z winem, poznać tajemnice bukietu winnych smaków, można degustować porto białe, w różnych odcieniach czerwieni, słodkie, wytrawne, a kiedy organoleptyczna reklama odniesie skutek, można także zakupić to szlachetne wino w dowolnym wyborze.

Nie tylko wino, ale i korki z rodzimego dębu korkowego są wytworem własnym Portugalii i podobnie, jak inne bogactwa: konserwy rybne, czy owoce, także wino i korek są ważnym towarem eksportowym kraju.

W bogatej historii Portugalii Porto zaznaczyło się m. in. jako źródło nazwy kraju. Początki zaś historii Portugalii wiążą się w starożytności z Luzytanami, od III w. p. n. e. zaznaczają się wpływy kartagińskie, zaś II w. p. n. e. to okres rzymskich podbojów. Od 27r. p. n. e. kraj ten wyodrębniony, jako prowincja Luzytania, ulegał romanizacji a w IV-V w. został schrystianizowany. W V w. część północna opanowana została przez Alanów, Swebów i Wandalów, zaś część południowa od VI w. znalazła się w składzie państwa Wizygotów. Na początku VIII w. kraj dostał się pod panowanie Arabów, z którego wyzwalał się od w. IX.

W r. 1097 wokół miasta Porto (starożytne Portus Cale) powstało hrabstwo Portucale, tworzące wraz z wcześniej wyzwolonymi terenami wokół Coimbry lenno królestwa Kastylii i Leónu. Blisko połowy XII w. po oderwaniu tych ziem od królestwa przez Alfonsa I Zdobywcę powstało samodzielne królestwo ze stolicą Coimbra powiększane następnie dzięki postępom rekonquisty kolejno o Lizbonę, prowincję Alentejo i Algarve.

Od w. XV zaznacza się silna ekspansja kolonialna Portugalii. Wyprawom odkrywczym organizowanym przez Henryka Żeglarza towarzyszyły podboje w Afryce, Azji i Ameryce Płd. Po dotarciu Vasco da Gamy do Indii, także i tam utworzono kolonie. W roku 1500 Portugalia objęła w posiadanie odkrytą przez Cabrala Brazylię, która oderwała się od Portugalii dopiero trzy wieki później. Kosztowny mimo korzyści kolonializm był jedną z przyczyn szeregu rewolucji. Niestabilność polityczna szkodziła gospodarce i wydaje się, że także i dziś, mimo przejawów splendoru zachodniego świata wiele tu biedy, co objawia się np. w znacznej skali kradzieży dokonywanych zwłaszcza na nieostrożnych turystach. Nie powinno to jednak zniechęcać potencjalnych turystów, gdyż Portugalczycy swą gościnnością wydają się przekraczać sławę tradycyjnej już gościnności polskiej. Atmosferę tej gościnności odczuł Zespół "Katowice" rozpieszczany przez dowódcę jednostki wojskowej, której kantyna służyła folklorystycznemu festiwalowi za stołówkę (całkowicie metalowa zastawa stołowa dawała pewność, iż nic się nie potłucze; smaczniejsze też były dzięki niej kalmary i inne tutti frutti di mare). To szczególnie serdeczne traktowanie (polegające na specjalnych podwieczorkach w kantynie oficerskiej) polska grupa zawdzięczała m. in. żywej i ochoczej prezentacji polskich piosenek ludowych, śpiewanych " na zawołanie".

Wspaniałym doświadczeniem gościnności Portugalczyków było spontaniczne zaproszenie na degustację sardynek członków Zespołu wracających w noc świętojańską z centrum miasta.

W tę szczególną noc mieszkańcy i turyści świętowali letnie przesilenie podziwianiem długiego i barwnego korowodu, spektaklu sztucznych ogni, spacerami wzdłuż plaży przy muzyce z głośników. W ogólnej zabawie brały udział także dzieci, dla których tradycyjną już rozrywką stało się tłuczenie po głowach przechodniów ( z wysokości ojcowskich ramion ) plastikowymi, piszczącymi młoteczkami, co najpierw budziło konsternację nie znających tej tradycji "ofiar". Guzów nie było; pozostało tylko uśmiechnąć się i ewentualnie kupić sobie podobny młoteczek na pamiątkę.

Bawiono się jednak nie tylko w centrum miasta. Na jednym z miejskich placów zebrali się mieszkańcy sąsiadujących domów, przynosząc każdy co miał: sardynki, chleb, wino a nawet popularną zupę z liści kalarepy. Ktoś zajął się dekoracją, wywieszając transparent ze św. Janem Chrzcicielem, ktoś pomyślał o głośnikach i magnetofonie, ktoś inny rozpalił ognisko. Przechodniów z Polski, którzy zatrzymali się na chwilę, aby przyjrzeć się zabawie, zaproszono także. Smażone na ruszcie sardynki, świeżo złowione przez miejscowych rybaków, smakowały nadzwyczajnie w tej prawdziwie rodzinnej atmosferze i po tańcu wokół świętojańskiego ogniska..

Szczególny kult św. Jana Chrzciciela objawiał się w Portugalii na wiele sposobów, na przykład w postaci podobizn na zdobionych ceramiką frontonach domów, czy też w formie ulicznej ekspozycji figurek z centralnymi postaciami Chrzciciela i Jezusa. Całość przypominała nasze stajenki betlejemske wystawiane w kościołach na Boże Narodzenie.